REKLAMA

Kiedy smartfon będzie równie dobry jak Nokia 1100?

11.01.2011 11.00
Kiedy smartfon będzie równie dobry jak Nokia 1100?
REKLAMA
REKLAMA

Komputer sprzed trzech lat z dziesięcioletnim systemem operacyjnym jest dziś ciągle w zupełności wystarczający dla większości użytkowników. Trzyletni smartfon to zabytek. To miara szybkości, z jaką rozwija się technologia mobilna.

Ale tak nie będzie zawsze. W pewnym momencie smartfon stanie się wystarczająco dobry. Nie znaczy to, że nie będzie można go poprawić. Tyle, że kolejne poprawki i usprawnienia nie będą miały istotnej wartości dla użytkownika.

Trochę jak z kuchenką mikrofalową – oczywiście, co roku na rynku pojawiają się nowe modele. Ale nikogo to kompletnie nie rusza (może poza producentami i sprzedawcami). Klienci nie szturmują sklepów i nie wymieniają starych urządzeń na nowe. W przypadku mikrofalówek nie istnieje pojęcie śmierci moralnej – tylko śmierć techniczna. Coraz bardziej jest tak też z komputerami. Moja domowa maszyna ma trzy lata i nie widzę ważnego powodu, dla którego miałbym ją wymienić na nową w ciągu następnych 12 miesięcy. Jest wystarczająco dobra.

Czy smartfon jest już wystarczająco dobry? Jeszcze nie. Ze smartfonem jest dziś ciągle trochę jak z cyfrowymi lustrzankami 3-4 lata temu. Przesiadając się z kompakta (zwykłego telefonu) trzeba było (trzeba) zgodzić się na pewne poświęcenia. W przypadku aparatów: dużo większe wymiary, brak możliwości kręcenia filmów, brak podglądu na żywo na wyświetlaczu. W smartfonach: przede wszystkim dużo krótszy czas pracy na baterii, mniejsza odporność na uszkodzenia (dotykowy ekran), no i – tak jak w lustrzankach – wymiary. Pod tymi względami każdy smartfon przegrywa z najpopularniejszą komórką świata.

Praktycznie cały wysiłek działów R&D producentów lustrzanek był w ciągu ostatnich kilku lat ukierunkowany na zlikwidowanie wad widocznych w porównaniu z kompaktami. Aparaty z wymiennymi obiektywami są dziś coraz mniejsze, mają podgląd na żywo, a do tego kręcą filmy lepiej niż najlepsze z kompaktów. Tę samą drogę muszą przejść smartfony. W tym roku ich ceny spadną na tyle, by mogły trafić do kieszeni zwykłych użytkowników. Koszt przestanie być istotnym problemem. Jednocześnie jednak, coraz większe znaczenie będą miały braki w funkcjonalności.

Użytkownik, który świadomie decyduje się na smartfon może machnąć ręką na konieczność codziennego ładowania, delikatność konstrukcji i większe wymiary. Tak samo, jak profesjonalista albo ambitny amator kupujący lustrzankę godził się na brak możliwości kręcenia filmów i podglądu na wyświetlaczu. Co innego niedzielny fotograf albo klient operatora kupujący smartfon za złotówkę.

Najważniejszy (i najtrudniejszy do rozwiązania) problem to czas pracy na baterii. By smartfon był wystarczająco dobry, musi bez ładowania działać dwa, trzy razy dłużej niż dziś. Nie da się tego osiągnąć bez przełomu w technologii produkcji akumulatorów albo drastycznego zmniejszenia zużycia energii podzespołów.

Smartfony powinny być trwalsze. Paradoksalnie, ekran dotykowy może to producentom ułatwić. Pozbycie się przycisków znacznie upraszcza uczynienie całej konstrukcji… wodoszczelną. Skoro jest to standardem w przypadku zegarków, dlaczego nie może być standardem w smartfonach? Można przecież wyobrazić sobie urządzenie pozbawione jakichkolwiek złącz (ładowanie na odległość, a la Palm Pre). Smartfon nie musi być „delikatniejszą komórką” – może być „bardziej odporną komórką”. Tak jak lustrzanki przestały być „aparatami, którymi nie da się kręcić filmów” i stały się „aparatami, którymi filmy kręci się najlepiej”.

No i wreszcie wymiary. Pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć – najważniejsze w smartfonie jest to, co pokazuje na ekranie. A więc sam ekran musi być możliwie duży. Można jednak wyobrazić sobie smartfon wielkości wyświetlacza iPhone, a do tego bardzo cienki. Można, pod warunkiem, że uda się zmniejszyć baterię.

Jest jeszcze dużo do zrobienia. To dobra wiadomość dla producentów smartfonów – klienci będą mieli wiele powodów, by wymieniać swoje urządzenia na nowsze. I wcale nie chodzi tylko o gigaherce, megabity, gigabajty i megapiksele. Ani nawet o słodycze.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA