REKLAMA

Co Pan sprzedaje Panie Zuckerberg?

03.01.2011 12.55
Co Pan sprzedaje Panie Zuckerberg?
REKLAMA
REKLAMA

Facebook zyskał kolejnego potężnego inwestora – jeden z najważniejszych domów inwestycyjnych świata (choć z wyraźnie nadszarpniętą reputacją) Goldman Sachs właśnie zainwestował w firmę Marka Zuckerberga 450 mln dol przejmując 1% udziałów. Kolejne 50 mln dorzucił oligarcha rosyjskiego internetu – Juri Milner z Mail.ru, który kontroluje 10% akcji serwisu. Bańka Facebooka nadmuchana jest już okrutnie. Mimo to, widoków na IPO na razie nie ma. Piętrzą się za to pytania.

Zaledwie niecałe dwa miesiące temu – 8 listopada 2010 r. – zastanawialiśmy się, czy wycena Facebooka na poziomie 34 mld dolarów jest realna. Dziś to już nieaktualne, bo firma Człowieka Roku wg. „Time’a” wyceniana jest na okrągłe 50 mld dol. To więcej niż tak uznane internetowe firmy o zdrowym i przejrzystym modelu biznesowym jak eBay, czy Yahoo – firmy, które pokazują przychody roczne na poziomie kilku, lub nawet kilkunastu miliardów dolarów. Facebook nigdy nie pokazał danych sprzedażowych. Spekuluje się, że przychody roczne mogły sięgnąć ok 2 mld dolarów w 2010 r. To niewiele. Zdecydowanie nie uwiarygadniające tak wysoką wycenę firmy na prywatnym rynku inwestorów.

Do tej pory można było patrzeć nieco podejrzliwym okiem na wycenę Facebooka. Pompowały go przecież rosyjskie miliony o nie do końca jasnym pochodzeniu. Można było traktować rosyjskich oligarchów z przymrużeniem oka. Po gigantycznej 450 mln dol. inwestycji Goldman Sachs żarty się kończą – Facebook zyskuje uznanie poważnych inwestorów. Nie ma już teraz odwrotu – presja na publiczny debiut (IPO) będzie rosła z miesiąca na miesiąc. Tymczasem w listopadzie Zuckerberg ponownie odrzucił możliwość rychłego debiutu giełdowego. Ponoć realny jest termin 2012 r. Istnieje więc „zagrożenie”, że do tego czasu wycena Facebooka na prywatnym wtórnym rynku będzie dużo, dużo wyższa.

Kiedy więc Facebook pójdzie w końcu na giełdę, oczekiwania będą gigantyczne. Firma będzie musiała pokazać przejrzysty i długoterminowy plan zarabiania. Google, do którego Facebook często jest porównywany w kontekście debiutu giełdowego, taki plan miał zawsze – czy minie jedna moda internetowa, czy druga, internauci będą szukać informacji w sieci. Zawsze będzie więc kontekst do wyświetlenia reklam. Google poszerza zakres użycia internetu – stąd inwestycje w mobilne systemy operacyjne Android oraz Chrome – by poszerzyć możliwości wyświetlania reklam. Facebook na razie zbiera użytkowników z sieci – celem jest okrągły miliard. Projekty dla biznesu – reklamy, fanpage, deals czy places to na razie tylko dodatki do „nowego typu komunikacji”, którą Facebook chce zarazić świat internetu. Z resztą świat inwestorów musi sobie odpowiedzieć na jedno ważne pytanie – a co jeśli Facebook to przejściowa moda?

600 mln użytkowników Facebooka to potężna armia ludzi uwiarygodniająca projekt Marka Zuckerberga w wymiarze społecznościowym – stąd pewnie prestiżowa nagroda „Time’a”. Biznes rządzi się jednak swoimi prawami. Parafrazując Marka Kondrata z popularnej reklamy telewizyjnej pewnego banku – biznes jest jak facet; musi zarabiać. Na razie Facebook nie realizuje tej obietnicy. Albo inaczej – nie pokazuje jej realizacji. Groupon – start-up wyceniany przez prywatny rynek 9 razy niżej od Facebooka (patrząc na ofertę Google’a opiewającą na 6 mld dol.) – ma pokazać na koniec 2010 r. podobne przychody do Facebooka – ok. 2 mld dol. Czym więc jest uzasadniona gigantyczna różnica w ocenie potencjału biznesowego obu firm?

Pieniądze od Goldman Sachs mają być ponoć skonsumowane na przejęcia firm oraz kapitału ludzkiego z innych firm. W ostatnim czasie trwa regularna bitwa pomiędzy największymi pracodawcami Doliny Krzemowej o najlepszych specjalistów. Co ciekawe, do niedawna mekka pracownicza – Google traci topowych menedżerów właśnie na rzecz Facebooka. To również uwiarygadnia wiarę w rozwój firmy.

50 mld dol. to jednak gigantyczna wycena. To prawie 1/6 Apple’a, 1/5 Microsoftu 1/3 Google’a i IBM, ponad połowa Amazona i przy okazji dwa razy więcej od Della. W każdym przypadku wyżej wymienionych firm wiemy co sprzedają. W przypadku Facebooka takiej pewności nie mamy – co Pan sprzedaje Panie Zuckerberg?

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA