REKLAMA
06.09.2010 11.40
Ping czy Bing
REKLAMA
REKLAMA

Zbieżność obu nazw jest oczywista i na dodatek mocno uwarunkowana w fonetyce. Ping to społecznościowa wtyczka do iTunes Store Apple’a, a Bing wyszukiwarka Microsoftu. Im dłużej zbieżność tych nazw analizować, tym bardziej można się przekonać, że? nie jest przypadkowa. Pytanie, kto na tym skorzysta bardziej, Microsoft czy Apple?

Apple ma ostatnio ciąg kontrowersyjnego nazewnictwa, a jeśli wierzyć doniesieniom byłych pracowników firmy, nawet takie rzeczy nie dzieją się tam bez ściśle określonego celu. W styczniu, kiedy okazało się, że tablet Apple’a nazywał się będzie iPad wybuchła globalna dyskusja, czy bliska zbieżność ze słowem? określającym przedmiot służący do intymnej higieny kobiet dobrze przysłuży się rozwojowi produktu w portfolio firmy. Aby temu było mało, pomiędzy iPod a iPad różnica w wymowie jest znikoma, a nawet – jak udowodniliśmy wcześniej – w niektórych wersjach wymowy języka angielskiego tejże różnicy może nie być. Teraz bliska korelacja wymowy Ping z wielce obiecującym produktem Microsoftu – Bing?

Jak bliska? Przeanalizujmy. Obie głoski: „b” oraz „p” są głoskami wybuchowymi, dwuwargowym, podobnie jak „m” i „w”. Wybuchowymi, bo poprawnie wymawiając je po angielsku nasze usta powodują lekki wybuch powietrza. Dwuwargowe, gdyż w poprawnej wymowie obu głosek artykulacja następuje z użyciem obu warg. Jedyną różnicą w wymowie pomiędzy „p” i „b” jest to, że ta pierwsza jest bezdźwięczna a ta druga dźwięczna. W codziennej wymowie ta różnica, szczególnie jeśli obie głoski występują na początku wyrazu może być kompletnie niezauważalna. To oznacza, że jeśli zestawimy oba słowa bez kontekstu tematycznego naszej wypowiedzi, w większości przypadków będzie trudno zdeterminować ze 100% pewnością, które słowo wypowiadamy – Bing czy Ping.

Przypadek? Nie dla Microsoftu, który już wcześniej zdążył zauważyć podobieństwo obu słów. We wrześniu 2009 r. zespół odpowiedzialny za rozwój wyszukiwarki Bing planował wdrożenie usługi? „Bing & Ping”, która miała polegać na dzieleniu się wynikami wyszukiwania ze znajomymi w sieci.

Apple może jednak obronić swoją nazwę konotacjami słowa „Ping”. W dzisiejszej angielszczyźnie ping oznacza albo a) dźwięk o wysokim tonie, najczęściej z maszyny, urządzenia lub instrumentu albo b) odpowiedź komputera w danej sieci na zapytanie o połączenie (po polsku: pingować). Pasuje do czegoś na kształt serwisu społecznościowego muzycznego jak ulał – pytam cię czy jesteś podłączony, słucham dźwięków o wysokim (w znaczeniu: dobrym) tonie.

Bing z kolei nie ma jakiegoś zdeterminowanego znaczenia, szczególnie w odniesieniu do wyszukiwania informacji w internecie. Często używa się tego słowa jako wykrzyknienia, w kontekście nagłego zdarzenia, jak na przykład w zdaniu: Bing! I remember now! Po polsku można by przetłumaczyć to słowo na „bingo”. Miałoby wtedy podobny kontekst użycia co angielski „bing”.

Bing to produkt, który pokazuje obiecujące rezultaty. W ciągu kilkunastu miesięcy od powstania wyszukiwarka Microsoftu zdobyła całkiem sensowny wynik – 13,6% udziału w rynku wyszukiwania w sieci i mimo, iż nie przełożyło się to na spadki udziałów Google’a (ciągle ponad 65%), to Bing wydaje się aktualnie jedyną dostrzegalną alternatywą do produktu Google’a. Jeśli jednak Ping Apple’a stanie się globalnym hitem, a serwis będzie dalej zbierał użytkowników jak w pierwszych 48 godzinach od uruchomienia, słowo Ping/Bing (wymowa bardzo podobna, o czym powyżej) może grać bardziej dla Apple’a niż dla Microsoftu.

To wbrew pozorom byłaby bardzo istotna „kradzież”, którą zaaplikowałby Apple Microsoftowi.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA