REKLAMA

Wreszcie porządna analiza problemu anteny w iPhone 4

01.07.2010 08.16
Wreszcie porządna analiza problemu anteny w iPhone 4
REKLAMA
REKLAMA

Wreszcie – można by rzec, gdyż ile można czytać tych „śmieszynek” na temat problemu nowego iPhone’a 4 u tych, którzy jak zwykle na haśle „bij Apple’a” budują własny kapitał, a nie próbują zastanowić się nad jego realnym wymiarem. Wreszcie jest porządna analiza techniczna anteny w nowym iPhone 4, w oparciu o którą można sobie wyrobić zdanie.

Mówiąc najbardziej oględnie: problem anteny iPhone’a 4 jest. I chyba w Apple’u też to wiedzą, bo od powtarzanego wszędzie zdania Steve’a Jobsa „stay tuned”, co odebrano zostało jako zapowiedź szybkiego naprawienia problemu minął już prawie tydzień i software’owego rozwiązania nie widać. Problem, który medialnie funkcjonuje pod nazwą „Death Grip” (tłum. chwyt śmierci) polega na tym, że jeśli trzymać nowego iPhone’a 4 lewą ręką w sposób, w którym przykryte dłonią jest miejsce, w którym łączą się dwie anteny (na załączonym przy wpisie zdjęciu dokładnie pokazano to miejsce), to telefon drastycznie traci zasięg. Wygląda na to, że jest to problem sprzętowy.

Po tygodniu medialnych pomyj rzucanych na Apple’a mamy w końcu rzetelną analizę problemu wykonaną i opisaną w zrozumiały dla przeciętnego człowieka przez inżynierów z Anandtech: Briana Kluga i Ananda Shimpi’ego. Panowie testowali cztery różne pozycje trzymania iPhone’a 4 w dwóch różnych miejscach: o doskonałym zasięgu (w bliskiej odległości od masztu komórkowego) i słabym zasięgu. Co więcej, dla wiarygodności danych iPhone’a 4 porównano je z osiągami iPhone’a 3GS i Nexusa One.

Te cztery różne pozycje trzymania urządzeń były następujące: mocny ścisk dłonią, naturalne ułożenie dłoni, otwarta dłoń, naturalne ułożenie dłoni; aparat w etui. Autorzy testu sugerują, że najczęściej trzymamy telefony w tej drugiej pozycji, czyli „naturalne ułożenie dłoni”. Niestety dla iPhone’a 4, średnia z sześciu różnych pomiarów w testach w miejscu o maksymalnym zasięgu jest dla nowego super-gadżetu Apple’a niezwykle niekorzystna. Poniższy wykres prezentuje wyniki dla poszczególnych smartfonów. Im mniejsza liczba w każdym przypadku (liczby przedstawiają utratę sygnału), tym lepiej.

Aby w pełni zrozumieć istotę powyższych wyników należy zajrzeć do drugiego wykresu specjalistów z Anandtech przedstawiającego numeryczne wartości poziomu sygnału w podziale na kreski zasięgu w iPhone 4. -51 dB to najwyższa wartość sygnału 3G. Utrata choćby jednej kreski zasięgu obniża wartość połączenia o -40 decybeli. Trzymanie iPhone’a w pozycji „mocny ścisk dłonią” gubi mu aż -26 dB, czyli – wracając do kresek zasięgu w iPhone – pół kreski. Według Anandtech, jeśli sygnał schodzi do wartości poniżej -107 dB, to mogą się pojawić problemy z utrzymaniem rozmowy telefonicznej lub/i pobieraniem danych. Jeśli więc jesteśmy w miejscu, gdzie zasięg 3G jest na poziomie 4 kresek (-91 db), trzymanie iPhone’a 4 w pozycji „mocny ścisk dłonią” lub nawet „naturalne ułożenie dłoni” może powodować spore problemy z jego podstawowymi funkcjami?

Raport inżynierów Anandtech daleki jest od wydawania wyroku na iPhone’a 4. Jego autorzy podkreślają, że metalowa obwoluta otaczająca iPhone’a, służąca za antenę, jest lepsza niż w innych telefonach komórkowych. Rozwiązaniem problemu – dodają – jest zakup etui, dzięki któremu utrata sygnału jest mniejsza niż w Nexusie One (choć ciągle większa niż w przypadku iPhone’a 3GS, który w testach tych trzech smartfonów wypadł zdecydowanie najlepiej).

Analiza raportu Anandtech przynosi więc jednoznaczną odpowiedź na to, czy iPhone 4 ma problem z anteną, czy nie. Ma i wygląda na to, że Apple ma sporego kalibru sytuację kryzysową. Rozwiązanie w postaci „kup pan etui za 30 dolców” nie wchodzi w grę, bo nie dość, że każda nakładka na iPhone’a go szpeci, to na dodatek jest to dodatkowy wydatek, którego nie można „wymusić” na konsumencie. Już pojawiają się firmy prawnicze, które namawiają nabywców nowego smartfonu Apple’a na pozew zbiorowy i wydaje się tylko kwestią czasu, kiedy taki zostanie on złożony. Zapewne wkrótce produktem Apple’a zaczną interesować się przedstawiciele organizacji konsumenckich i regulatorzy rynku, więc? dużo dłuższe milczenie Steve’a Jobsa na nic się zda.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA