REKLAMA

Windows Phone dla nastolatków, cały w chmurze

27.04.2010 00.00
Windows Phone dla nastolatków, cały w chmurze
REKLAMA
REKLAMA

Microsoft zaprezentował dwa swoje (?) smartfony (?). Nie do końca swoje, bo produkowane przez Sharpa i sprzedawane pod marką KIN i nie do końca smartfony, bo bez możliwości instalowania aplikacji.

Oba mają dotykowe ekrany, wysuwane klawiatury QWERTY, porządne aparaty fotograficzne i bardzo mocną integrację z serwisami społecznościowymi. Bardziej niż do dzwonienia mają służyć do kontaktowania się ze znajomymi za pośrednictwem Facebooka, Twittera, itd. Są skierowane przede wszystkim do nastolatków.

Skąd wątpliwości co do klasyfikacji tych urządzeń? Po pierwsze, zupełnie inaczej niż smartfony z Windows Mobile, zostały w całości zaprojektowane pod okiem Microsoftu. Z Redmond pochodzi nie tylko software. Sharp co prawda produkuje sprzęt, ale nie ma tu mowy o żadnym licencjonowaniu systemu. To są urządzenia wymyślone przez producenta oprogramowania – od A do Z. Prawie jak w przypadku BlackBerry albo iPhone…

Po drugie, sam system – technicznie – opiera się na Windows Phone. Co z tego wynika dla użytkownika? W zasadzie nic. Nie można tu instalować dodatkowych aplikacji. KIN jest smartfonem i nim nie jest.

Warto zobaczyć interfejs. Najciekawszym element to kropka Spot. Można przeciągnąć na nią cokolwiek (zdjęcia, mapy, strony WWW) i szybko wysłać do znajomych. MMSem, emailem – co tylko jest dostępne. Fajne, innowacyjne.

Kolejna, ciekawa rzecz. Wszystkie dane znajdujące się w pamięci telefonu (nie tylko kontakty, ale i zdjęcia, wideo, itd.) są natychmiast synchronizowane z serwerami Microsoftu. Możemy je sobie przejrzeć na stronie WWW. Nie musimy martwić się pojemnością wbudowanej pamięci. Wszystko i tak jest na serwerze, dostępne natychmiast, w pełnej rozdzielczości i maksymalnej jakości. Życie w chmurze. Widzieliśmy już takie rozwiązania, ale nigdy jeszcze tak całościowe. Na prezentacji wygląda to świetnie.



No właśnie, na prezentacji. Pytanie, jak to działa w praktyce. Widzę dwa źródła problemów – przepustowość sieci i wydajność baterii. KIN ma na przykład obsługiwać streaming (odtwarzanie prosto z internetu) plików muzycznych z usługi Zune (sklep z muzyką Microsoftu). Wiem, jak działają radia internetowe w smartfonie zalogowanym tylko do sieci komórkowej – słabo. Podczas jednej, półgodzinnej wycieczki autobusem po Warszawie dźwięk znika kilka razy. Wystarczy wypaść na chwilę z zasięgu 3G. Wiem też, jak szybko rozładowuje się bateria jeśli mocno korzysta się z transmisji danych – bardzo szybko.


Jest jeszcze jedna kwestia. Pojemność sieci. Operatorzy już dziś narzekają na iPhone, którego użytkownicy przerzucają miesięcznie do kilkuset megabajtów danych. Ciekawe, jakie będzie zapotrzebowanie na transfer KINa z jego ciągłym pobieraniem aktualizacji z Facebooka i wysyłaniem na serwer zdjęć (ciężkich, bo zrobionych 5- albo 8-megapikselowym aparatem). Ale to chyba Microsoft ma dobrze przemyślane – inaczej nie udałoby mu się namówić Verizona i Vodafone do sprzedawania swojego gadżetu.


Tak czy tak, bardzo chciałbym to coś zobaczyć na żywo.
REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA