REKLAMA

iPhone'a wycieczki kulturalno-społeczne

28.05.2009 08.55
iPhone’a wycieczki kulturalno-społeczne
REKLAMA
REKLAMA

Kiedy mowa o tym jak elektronika użytkowa wkrada się na tereny dla siebie nie zarezerwowane, wielu ironicznie się uśmiecha. Niektórzy kwestionują mariaż pomiędzy technologią konsumencką a literaturą, muzyką, czy malarstwem. Są też tacy, którzy wyśmiewają wpływ urządzeń elektronicznych na społeczeństwo. A prawda jest taka, że coraz częściej można dostrzec spektakularne przykłady poszerzania spektrum współczesnej kultury przez wiodące produkty technologiczne.

Jednym z takich produktów jest iPhone, smartfon, który zmienił sposób w jakim współcześnie używa się telefonu komórkowego. Zapowiedź tego faktu, którą popełnił Steve Jobs podczas prezentacji iPhone’a w 2007 roku traktowano jako kolejną przechwałkę charyzmatycznego wizjonera branży komputerowej. W niecałe dwa lata po debiucie iPhone’a nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Jobs znowu miał rację. Podobnie jak wcześniej iPod zrewolucjonizował sposób, w jakim słucha się dzisiaj muzyki i wyznaczył trendy pewnego stylu zachowania i postawy (jakkolwiek byśmy je oceniali), tak i iPhone wdziera się na pole naszych skostniałych przyzwyczajeń przekształcając je na zaproponowany przez siebie model. Przy okazji pobudza wyobraźnię artystów, którzy z natury rzeczy są liderami postępu myśli i mają realny wpływ na to, co asymiluje następnie całe społeczeństwo. iPhone znajduje także podatny grunt na polu edukacji, czyli tam gdzie kształtuje się zachowania i postawy wobec świata, które później kultywowane są w życiu zawodowym i rodzinnym.

Trick marketingowy w reklamach iPhone’a mówiący o tym, że czasami można zapomnieć, że to także telefon nie jest pozbawiony sensu. Jak pokazują dane przedstawione przez analityka firmy Morgan Stanley, iPhone’a używa się średnio o 30% więcej czasu dziennie niż innych telefonów. Posiadacze iPhone’a używają go średnio 60 minut w ciągu dnia, podczas gdy użytkownicy innych telefonów tylko 40 minut. Sposób używania iPhone’a znacznie różni się od sposobu używania innych telefonów. iPhone tylko w 45% używany jest przez jego posiadaczy do dzwonienia, w przeciwieństwie do 70% w przypadku innych urządzeń. Z iPhone’m trzy razy częściej mailujemy (12% do 4%), pięć razy częściej słuchamy muzyki (10% do 2%) oraz trzy razy częściej surfujemy w sieci (9% do 3%) niż na innych telefonach.


Davida Hockneya, jednego z najbardziej wpływowych angielskich malarzy doby pop-artu, nie sposób posądzać o koniunkturalność. Jednak i jego iPhone sprowokował do innowacyjnego podejścia do sztuki. – Kto by pomyślał, że telefon przyniesie z powrotem rysunek – komentował 71-letni malarz otwierając wystawę swoich prac przygotowanych? w aplikacji Brushes na iPhone. Wystawa zatytułowana „Drawing In a Printing Machine” w londyńskiej Annely Juda Fine Art Gallery od otwarcia na początku maja cieszy się ogromną popularnością i zainteresowaniem mediów oraz krytyków sztuki (wystawa potrwa do 11 czerwca, więc jeśli ktoś będzie w tym czasie przebywał w Londynie koniecznie powinien zajrzeć do galerii Annely Juda Fine Art). Można na niej podziwiać 10 pejzaży oraz 18 portretów przygotowanych na iPhone.

Hockney nie jest jedynym artystą, którego iPhone zainspirował do poszukiwania nowego wyrazu ekspresji artystycznej. W ostatnich dniach media ekscytują się najnowszą okładką wpływowego amerykańskiego pisma „The New Yorker”. Została ona przygotowana przez Jorge Colombo na iPhone, także za pomocą aplikacji Brushes. Rysunek powstał w ciągu godziny, którą artysta spędził czekając w kolejce do Madame Tussauds.

Z iPhone’m w ręce można nie tylko tworzyć sztukę, ale i z nią obcować. Wprawdzie smartfon Apple nie został pomyślany jako typowe medium do wydawania i czytania literatury, ale dzięki takim aplikacjom jak Stanza czy Kindle for iPhone, miłośnicy słowa pisanego znajdą w nim dostęp do tysięcy książek. Są też artyści, którzy z iPhone’a zrobili główne medium swojej twórczości. Przykładem może być Niżej Podpisany i jego książka „Hasło Niepoprawne”. Dzięki anglojęzycznym wydaniom swojej literatury absurdu właśnie w Stanzie, Podpisany jest coraz częściej zauważany przez „poważnych” krytyków i powoli przebija się do światowego mainstreamu. Jego nad wyraz nowoczesne podejście do literatury doskonale współgra z ponowoczesnym wymiarem iPhone’a, który w doskonały sposób personifikuje utylitarność współczesnej techniki.

Tą utylitarność iPhone’a dostrzega również dziekan University of Missouri Journalism Brian Brookes. Według niego iPhone to niezwykle przydatne urządzenie do nauki fachu dziennikarskiego. Na tyle przydatne, że jego szkoła będzie wysyłać listy do przyszłych studentów, w których sugerować będzie posiadanie iPhone’a lub też iPoda touch. Za pomocą iTunesU szkoła zamierza bowiem dystrybuować wykłady na smartfony i odtwarzacze multimedialne Apple, bo jak twierdzi Brookes – wykłady to najgorszy z możliwych technik nauczania. Istnieją badania, które potwierdzają, że jeśli student będzie miał styczność z wykładem po raz drugi zapamięta z niego trzy razy więcej.

Podobne mniej lub bardziej spektakularne przykłady wdzierania się iPhone’a w kulturalno-społeczny wymiar funkcjonowania społeczeństwa można by mnożyć. Analizując rynkowy wymiar jego sukcesu warto i te aspekty wziąć pod uwagę, ponieważ nic tak bardzo nie ugruntowuje pozycji rynkowej niż odciśnięte piętno na masowej kulturze.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA