REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Disney zmienia charakter gwiezdnowojennych szturmowców. I to dosłownie

Szturmowcy to jeden z najbardziej rozpoznawalnych wizualnie elementów Gwiezdnych wojen. Nowe filmy Disneya nieznacznie odświeżyły ich wygląd. A teraz nadadzą im osobowość.

06.09.2017
12:32
szturmowcy
REKLAMA
REKLAMA

Gdy Imperator Palpatine rozszerzył szeregi armii galaktycznego Imperium o nowych rekrutów, nie zmieniło się w zasadzie nic z punktu widzenia oglądającego film widza. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że szturmowcy są znacznie bardziej bezosobowi i bezrozumni od poprzedzających ich klonów.

Domyślam się, że to świadomy zabieg artystyczny Geroge’a Lucasa konsekwentnie realizowany w kolejnych filmach. Jak zgaduję, widz ma postrzegać trepów Imperium jako poddane jakiemuś praniu mózgu proste jednostki, posiadające niewiele więcej osobowości od mechanicznych dronów.

Disney jednak już raz zmienił tę koncepcję. Wszak jednym z głównych bohaterów nowych filmów jest Finn, a więc szturmowiec-dezerter, który nie mógł znieść okrucieństwa rozkazów wydawanych przez dowództwo Nowego Porządku. I wygląda na to, że nie będzie on szczególnie wyjątkowy.

Szturmowcy też mają uczucia.

Przynajmniej ci służący pod sztandarem Nowego Porządku. Tak przynajmniej sugeruje Sam Witwer, który w swoich wypowiedziach niestety bardzo się stara, by nie złamać informacyjnego embargo związanego z Ostatnim Jedi. Witwer to aktor dubbingujący wiele produkcji Lucasfilmu i Lucasarts, wcielił się między innymi w animowanych Dartha Maula czy Palpatine’a. Jak mówi, nie może nawet potwierdzić lub zaprzeczyć swojemu udziałowi w filmie Ostatni Jedi.

REKLAMA

Dał jednak do zrozumienia, że szturmowcy Nowego Porządku będą chociaż potrafili wyrażać swoje emocje. W jaki sposób? Witwer niestety nie chce zdradzać. Twierdzi jednak, że będzie to znacznie szersze spektrum od robotycznych „stój, nie ruszaj się” na widok Rebeliantów czy „aaach” w chwili śmierci, co mniej więcej wyczerpywało zestaw ich kwestii w pierwszej trylogii.

Taka zmiana z pewnością doda Gwiezdnym wojnom realizmu. Sęk w tym, że film ten niekoniecznie owego realizmu potrzebuje. To przecież bajka dla dużych dzieci, która umiejętnie operuje na samych pojęciach, archetypach i symbolach. Wszystko więc będzie zależało – jak zawsze – od sposobu wprowadzenia tej zmiany. Na szczęście pierwsze podejście, jakim jest postać Finna, zdecydowanie możemy zaliczyć do udanych.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA