REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Alien: oceniamy serię filmów o Obcym [TOP 7]

Tuż przed premierą najnowszej części sagi, którą powołał do życia Ridley Scott, czyli filmu "Obcy: Przymierze" przyjrzałem się ponownie wszystkim poprzednim odsłonom serii (oraz dwóm spin-offom) i poszeregowałem je od najgorszej do najlepszej. 

10.05.2017
18:53
Alien
REKLAMA
REKLAMA

Obcy kontra Predator

Pamiętam jak dziś, gdy usłyszałem, że powstaje spin-off "Aliena" i "Predatora" i wystąpią oni razem w jednym filmie, byłem solidnie podekscytowany. To w sumie jedno z pierwszych podejść do tematu shared universe w mainstreamowym kinie. I wydawało mi się, że nawet jak film okaże się jedynie sieczką, to nadal będzie udany, bo w końcu zobaczymy Obcego i Predatora szpon w szpon na jednym ekranie. Rzeczywistość okazała się jednak boleśnie rozczarowująca.

Ciągle nie mogę zrozumieć jakim cudem, mając na pokładzie dwie najstraszliwsze i najbardziej śmiercionośne postaci popkultury, powstał film, który nie tylko nie jest straszny, ale wręcz chwilami ociera się o nieudaną parodię. "Alien vs Predator" to film do bólu przewidywalny i zwyczajnie głupi. Nie oczekuję oczywiście od tego typu kina głębi psychologicznej oraz filozoficznej, ale mam też swoje granice tolerancji na głupoty. Wyreżyserowany jest fatalnie, bez większego pomysłu, ładu i składu. I nawet fakt, że reżyserował to Paul W. S. Anderson, czyli taki hollywoodzki Uwe Boll, wcale do końca tego nie tłumaczy.

Obcy kontra Predator 2

Właściwie to po traumie pierwszej odsłony cyklu nie chciałem oglądać kontynuacji. Nawet nie do końca pamiętam co ostatecznie sprawiło, że zdecydowałem się na seans, tym niemniej, choć nadal nie jest to dobry film, o dziwo "Requiem" (bo taki w oryginale podtytuł nosi ta odsłona) okazał się trochę lepszy od poprzednika. Są tu widoczne i odczuwalne jakieś ślady budowania napięcia, kilka scen potrafi lekko wystraszyć ("jedynkę" oglądałem z totalną obojętnością przechodzącą w zażenowanie). W sumie jeśli potraktować tę mini-serię jako typowy horror/slasher w oprawie kina akcji, to nawet część druga jako tako się broni.

Tym niemniej nadal uważam, że jest to kompletne zmarnowanie potencjału zarówno Obcego jak i Predatora. To nie są typowe stwory z podrzędnych straszaków.

Obcy: Przebudzenie

Seria "Obcy" jest jedną z najciekawszych w historii kina, w dużej mierze dzięki temu, że każda jej odsłona, przynajmniej do niedawna, trafiała w ręce różnych reżyserów. "Obcy: Przebudzenie" to chyba najbardziej nietypowy ze wszystkich przypadek, jako że tym razem producenci zwrócili się do francuskiego autora surrealisty, jakim bez wątpienia jest Jean-Pierre Jeunet. Jego oryginalna estetyka, łącząca mroczną baśniowość z sennymi wizjami w teorii pasowała do świata Obcego. Niestety reżyser poległ, formalnie ("Przebudzenie" to najbardziej kiczowata część sagi), a do tego mocno podkopał go dziurawy i niemądry scenariusz.

W tej części widać było gołym okiem, że twórcy zrobili ten film na siłę, bo motyw klonowania czy nadludzkich mocy Ripley są tak naciągane i pozbawione sensu, że ewidentnie pisane były na kolanie tylko po to, by mieć cokolwiek do pokazania w filmie i w ogóle uzasadnić jego istnienie. Dobrze, że po "Przebudzeniu" seria zrobiła sobie dłuższą przerwę.

Prometeusz

Problem jaki mam z "Prometeuszem" to fakt, że film ten strasznie rozczarował mnie swoją głupotą, kompletnie niepasującą do całej serii. Gdyby to było zwykłe widowisko science-fiction, to nie miałbym większych uwag, bo jako tego typu rozrywka prezentuje się nawet nieźle. Od strony formalnej ciężko mu cokolwiek zarzucić – wspaniałe zdjęcia Dariusza Wolskiego, kapitalna scenografia i efekty specjalne, świetny Michael Fassbender jako android David (i w ogóle imponująca, choć nie w pełni wykorzystana obsada). Tylko co z tego, skoro film pod względem tonalnym odbiega dość mocno od klasycznej sagi, której jest częścią?

Fabularnie jest pełen dziur, płycizn, banałów i absurdalnie głupich zachowań bohaterów. Jak pisałem wcześniej, jako puste, ale solidnie zrobione widowisko, "Prometeusz" nie rozczarowuje, ale jako mniej czy bardziej formalny prequel "Obcego" stanowi potężną przepaść jakościową. Tym bardziej, że również reżyserowany jest przez twórcę oryginalnego "Obcego".

Obcy 3

Przyjmuję całą krytykę jaka spadła na ten film, absolutnie zgadzam się, że odstaje jakościowo od swoich poprzedników, jednak mimo to lubię "Obcego 3". Biorąc pod uwagę, że trójka była debiutem (!) reżyserskim Davida Finchera, który ponoć przeszedł ostre piekiełko na planie, ciężko nie być pod wrażeniem efektu końcowego. Jasne, scenariusz mógłby być lepszy, ale odejście od bombastycznego widowiska akcji jakim jest "Obcy 2", na rzecz klaustrofobicznego i klimatycznego horroru rozgrywającego się w więzieniu dla najgorszych ludzkich szumowin, było dla mnie ciekawą odmianą.

"Obcego 2" Camerona uważam za arcydzieło gatunku, natomiast nie wiem czy chciałbym, by cała seria poszła w tym kierunku. Jednak całościowo do tej serii bardziej pasuje mi surowy, mroczny i bardziej kameralny klimat powracający do gatunku czystego horroru. A taka, w najlepszych momentach, była "trójka".

Obcy: Decydujące starcie

Ale co by nie mówić o "trójce", to oczywiście absolutnie nie umywa się do dwóch pierwszych, jedynych w pełni udanych i wybitnych odsłon serii. Znam wiele osób, które film "Obcy: Decydujące starcie" w reżyserii Jamesa Camerona uważają za najlepszą część sagi i jeden z najlepszych filmów akcji w historii kina. I poniekąd się z tym zgadzam. To był w ogóle genialny w swojej prostocie pomysł, by z klaustrofobicznego i skromnego horroru, zrobić kontynuację z takim rozmachem. A przy tym, Cameron perfekcyjnie budował napięcie, poczucie strachu u widza oraz tragedię filmowych postaci. Idealnie też oddał śmiercionośną perfekcję samego Obcego, chyba nawet lepiej niż Ridley Scott w "jedynce".

Cameron nie pozwolił też by akcja przysłoniła mu głównych bohaterów, do których w mig się przywiązujemy (Hicks i Hudson z miejsca stali się jednymi z moich ulubionych postaci całej serii). No i ten finał... Po prostu idealny, wspaniale oddający ideę sequeli oraz spełniający oczekiwania widza, który po takiej dawce emocji dawkowanej przez cały film spodziewał się naprawdę wybuchowego finału. A Cameron dotrzymał słowa i takowy dostarczył.

Obcy: 8 pasażer Nostromo

REKLAMA

Pomimo całej mojej przeogromnej sympatii do "dwójki" oraz do kina akcji jako takiego, zawsze będę stawiał bardziej na atmosferę i suspens, a pod tym względem pierwszy "Obcy" to prawdziwy majstersztyk i jeden z najbardziej przerażających filmów w historii. Pełen mroku, niedopowiedzeń, tajemnicy. Genialnie mieszający ze sobą gatunki horroru z science-fiction (umiejscowienie akcji filmu na statku kosmicznym, z którego praktycznie nie ma ucieczki jest jednym z najlepszych motywów jakie można wymyślić w kinie).

No i poza tym, to od tego filmu wszystko się zaczęło. To w nim poznaliśmy jedną z najtwardszych postaci kobiecych w historii kina oraz jednego z najbardziej przerażających stworów (efekt pracy niezwykłej wyobraźni H. R. Gigera) jakie dała nam popkultura. Oprócz tego był jednym z pierwszych filmów, które podeszło do gatunku sci-fi na poważnie, kierując go bardziej ku dorosłemu widzowi. Nie sposób też nie wspomnieć o tym, że, to właśnie to dzieło Ridleya Scotta rozpoczęło jego karierę oraz całą filmową serię, która trwa po dziś dzień.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA