REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Pod bronią to dokument, po którym zwątpisz w polityków – recenzja Spider’s Web

Po raz kolejny wracamy do debaty nad powszechną dostępnością do broni palnej. Film Pod bronią nawet nie próbuje zachować bezstronności w tej dyskusji. Ale przedstawia kilka ciekawych argumentów.

26.01.2017
20:27
Pod bronią recenzja
REKLAMA
REKLAMA

Z filmami dokumentalnymi tworzonymi pod pewną tezę zawsze jest pewien problem. Publiczność, a szczególnie polska publiczność, ma już wyrobione zdanie na tematy polityczno-światopoglądowe, a to oznacza, że filmy te są przez to z góry przez nas skreślane.

Z recenzenckiej uczciwości zaznaczę więc (niechętnie, bo Spider’s Web to nie miejsce na polityczne debaty), że do filmu Pod bronią również podchodziłem z rezerwą z uwagi na moje poglądy. A więc zakładające, że każdy dorosły i zdrowy psychicznie człowiek powinien mieć prawo do posiadania broni, jeżeli ma takie życzenie.

Postanowiłem jednak podejść do filmu z otwartym umysłem.

Czy dzieło Stephanie Soechtig to ciekawy głos w dyskusji, czy też namolna propaganda?

Film Pod bronią koncentruje się na NRA (National Rifle Association of America, czyli Narodowe Stowarzyszenie Strzeleckie Ameryki) i starannie opisuje, jak ta organizacja z czasem została wypaczona przez jej członków. Od czegoś, co w dużym uproszczeniu można nazwać kółkiem zainteresowań, do potężnej organizacji lobbystycznej.

Reżyserka poprzez swoje śledztwo obnaża hipokryzję tej organizacji wykazując, że choć publicznie deklaruje ona pełne poparcie w politykę dokładnego sprawdzania swoich członków, tak okazuje się, że większość z nich dołączyła do niej głównie z uwagi na przywileje i możliwość zniżek na broń.

Wątpliwe kompetencje jej członków nie przeszkadzają organizacji w wywieraniu nacisków na amerykańskich polityków i niejednokrotnie posuwają się do politycznych szantażu, by osiągnąć swój cel.

Pod bronią recenzjaZ tym spojrzeniem trudno dyskutować. Niezależnie od naszych poglądów na powszechność dostępu do broni, zarzuty stawiane przez film Pod bronią względem NRA są poważne i szokujące. Okazuje się bowiem, że po raz kolejny polityka ma na celu nie dobro obywateli, a realizację prywatnych interesów konkretnych jednostek.

Pod bronią ma też swoje słabe strony

W filmie niestety nie brakuje też portretów ofiar przemocy z wykorzystaniem broni palnej. Reżyserka próbuje grać nam na emocjach prezentując tragedię, których przyczyną była broń palna. Niestety, nie próbuje nawet dyskutować z teoriami zwolenników dostępu do broni, którzy twierdzą, że gdyby zwykli obywatele, a nie tylko zabójcy i mordercy, mieli dostęp do broni, to mogliby się przed tymi tragediami bronić.

Zaznaczam, że nie przeszkadza mi sam argument, bo ten jest istotny i powinien być brany pod uwagę w dyskusji. Problem w tym, że tej dyskusji w filmie zabrakło. Zestawienie obu stron i stawianie argumentów mogłyby przekonać widzów takich, jak ja, do zmiany swojej opinii. Niestety, w tej części filmu tylko zwolennicy ograniczenia dostępu do broni zostaną umocnieni w swoim światopoglądzie.


Na szczęście, to jedyny fragment filmu, do którego chciałbym się przyczepić.

Pod bronią to nie tylko skandale w NRA, ale też pokazanie jak absurdalne rozporządzenia forsuje ta organizacja i jak groźne mogą one być dla bezpieczeństwa postronnych. W tym takie, które przeczą rzekomej misji NRA.

Mogło być świetnie, bo Soechtig to uznana dokumentalistka, wyszło „tylko” dobrze. Film wart jest uwagi, bo przedstawia mało znane fakty i skandale i obnaża hipokryzję światka amerykańskiej polityki, zapewniając nie tylko dobrą intelektualną rozrywkę, ale również wiedzę na bardzo istotne tematy.

REKLAMA

Wątpliwym jest jednak, by był uznany za argument w dyskusji na temat dostępu do broni. To dobry dokument poddający w wątpliwość autorytet NRA i motywacje działań tej organizacji. Nie jest jednak istotnym głosem w dyskusji, którą próbował podjąć.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA