REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy
  3. Muzyka

10 najlepszych filmowych soundtracków ostatniej dekady

Muzyka filmowa stała się przez ostatnie lata całkiem przyjemną i wygodną niszą dla kompozytorów, którzy w normalnych warunkach przegraliby z kretesem stając w szranki z gwiazdami pop. Dziś stworzenie motywu muzycznego towarzyszącego największym i najpopularniejszym produkcjom to szczyt marzeń wielu muzyków i niewielu udaje się tego dokonać z sukcesem. Poniżej przedstawiamy 10 wybranych soundtracków z popularnych filmów z ostatnich 10 lat, które zdołały wybić się ponad przeciętność i na stałe zagościć w popkulturze.

28.06.2016
19:42
10 najlepszych filmowych soundtracków ostatniej dekady
REKLAMA
REKLAMA

Pisząc o współczesnej muzyce filmowej do największych blockbusterów po prostu nie można nie wspomnieć o Hansie Zimmerze, który napisał trudną do podliczenia ilość motywów do najbardziej znanych globalnych hitów ostatnich lat. „Piraci z Karaibów”, „Batman v Superman: Świt sprawiedliwości”, „Niesamowity Spider Man”, „Mroczny Rycerz” czy kultowy już utwór "Time" z "Incepcji", to tylko kilka przykładów jego najpopularniejszych ścieżek dźwiękowych. Jednak szczególne miejsce w jego dorobku zajmuje jedno z jego najnowszych dokonań, czyli niezwykła muzyka do „Interstellar” Christophera Nolana. Połączenie fortepianu z motywami muzyki klasycznej (mocno słyszalne inspiracje Straussem), syntezatorami oraz... organami kościelnymi brzmi po prostu zniewalająco, oryginalnie i, nomen omen, kosmicznie!

Film George’a Millera, który sam w sobie jest karkołomną i wysokooktanową jazdą na najwyższych obrotach potrzebował równie mocnej ścieżki dźwiękowej. Wybór Toma Holkengorga (który szlify w muzyce filmowej zdobywał pod okiem Hansa Zimmera) na kompozytora do nowego „Mad Maxa” okazał się strzałem w dziesiątkę. Holkenborg znany także jako DJ i producent Junkie XL był prawdopodobnie jednym z niewielu kompozytorów, którzy byli w stanie dostarczyć muzykę nadążającą za szalonym tempem filmu. Przez lata Junkie XL nagrywał płyty pełne elektroniki, trip hopu, techno i ten właśnie rave’owy feeling był tu niezbędny. Zręcznie połączył on elektronikę, muzykę industrialną z klasycznie rozumianą muzyką filmową, dodając do tego także energetyczne gitarowe riffy. Słuchając jego soundtraku do „Mad Maxa” niemalże czuć zapach palonych opon i benzyny.

Jeden z najpiękniejszych motywów muczynych jakie słyszałem w życiu pojawił sie dość nieoczekiwanie w równie pięknym i wzruszającym filmie Spike’a Jonze'a, czyli “Ona”. Obraz, który po części opowiada o żałobie po zakończonym związku, samotności i poszukiwaniu szczęścia doczekał się muzyki, która oplotła go swoimi dźwiękami niczym jedwab. Skromna, ale przejmująca. Kilka przepięknych nut wystukanych na klawiszach fortepianu – tyle wystarczy by wzruszyć do łez zarówno podczas oglądania filmu, jak i słuchając tej wspaniałej kompozycji samej w sobie.

James Newton Howard to legenda w branży muzyki filmowej. Jego pona 30-letnia kariera jest pełna różnorodności i ciągłych poszukiwań. Ma na koncie ścieżki dźwiękowe do niezliczonej ilości produkcji (animacje, kino akcji, dramaty), a pomimo tego ciągle potrafi zachować świeżość brzmienia. Taki też jest jego soundtrack do jednego z lepszych amerykańskich filmów ostatnich lat, czyli „Nightcrawlera” z kapitalną rolą Jake Gyllenhalla. Podobnie jak sam film, jego muzyka jest w tym wypadku mroczna, surowa, trochę drapieżna i tajemnicza. Elementy smyczkowe mieszają się tu ze stonowanymi gitarami i niskimi tonami syntezatorów. Aż ciarki przechodzą.

Małe odstępstwo od reguły. Ten tekst miał dotyczyć w większości filmów kinowych, ale współczesne seriale rozwinęły sie już na tyle, że często ich poziom realizacji jest porównywalny z filmami. Jednym z takich seriali jest niezwykła produkcja łącząca dramat i opowieść grozy, czyli „Penny Dreadful”. Za muzykę do tego serialu odpowiada Abel Korzeniowski, który napisał po prostu zniewalające kompozycje na potrzeby produkcji. Słychać w nich wyraźnie melancholijny, nawiązujący do muzyki klasycznej styl Korzeniowskiego, znany choćby z równie pięknej ścieżki dźwiękowej do filmu „Samotny mężczyzna”. W jego kompozycjach łaczy się ze sobą groza, smutek, radość, miłość, zmysłowość. To bez wątpienia jeden z najlepszych soundtracków w historii seriali telewizyjnych.

Nie będę ukrywał, że jestem wielkim entuzjastą (wręcz fanboyem) “Joihna Wicka”. To kino akcji w stanie czystym, z przepiękną warstwą wizualna i niemal baletową choreografią strzelanin i bijatyk, które w tym filmie przypominają bardziej wspaniały taniec. Jeden ze zdolniejszych obecnie kompozytotów Hollywood, czyli Tyler Bates, we współpracy z Joelem Richardem przygotowali równie wspaniałą dawkę energetycznej muzyki, która jest równorzędnym bohaterem całego obrazu. Kapitalny i hipnotyzujący rytm, liczne zapożyczenia z muzyki industrialnej i elektronicznej, a wszytko to okraszone post rockowymi gitarami. Można tego słuchać w nieskończoność, a brzmi to lepiej niż niejeden przebój ze stacji radiowych.

Byłem piekielnie zdziwiony i zawiedziony, że dwa najlepsze soundtracki zeszłego roku zostały totalnie zignorowane przez Akademię Filmową i nie otrzymały nawet nominacji do Oscara. Pierwszy to soundtrack do „Mad Maxa”, a drugi to muzyka do filmu „Creed”. Dopiero stawiajacy swoje pierwsze kroki w muzyce filmowej Ludwik Goranson dokonał naprawdę wspaniałej rzeczy. Udało mu się skomponować poruszającą, pompatyczną (ale nie kiczowatą) muzykę, pełną wspaniałych melodii, klasycznych filmowych chwytów, czasem pożenienionych z hip-hopem; a do tego płełną twórczo wykorzystanych odniesień do kultowego motywu Billa Conti’ego z pierwszego „Rocky’ego” . To muzka podnosząca adrenalinę, dająca siłę i motywację. Coś wspaniałego.

Gdy Trent Reznor i Atticus Ross pracują razem powstaje czysta magia. Coś co trudno ująć w słowa, bo ich muzyka wkracza na poziom niemalże transcendentalny. Ich soundtrack do filmu „Zaginiona dziewcznya” Davida Finchera to mistyczna i oniryczna podróż przez ambient, synteztorowe brzmienia, trochę post rocka i industrialu.Całość ma w sobie tajemnicę, mrok, zmysłowość. Muzyka ta oparta jest na prostych, oszczędnych dźwiękach, wprost kojarząca się z kultowym motywem przewodnim serialu „Twin Peaks” Davida Lyncha. Dzięki niej film Finchera, znakomity sam w sobie, został wyniesiony co najmniej o poziom wyżej.

Henry Jackman to obecnie jedno z najgorętszych nazwisk w muzyce filmowej. Jego talent jest naprawdę olbrzymi i szeroki gatunkowo. Potrafi napisać prawdziwie epickie motywy do wielkich suprprodukcji o superbohaterach, stworzyć niezwykle urocze dźwięki do animacji komputerowych oraz skomponować przejmujące i pełne dramaturgii melodie do dramatów. Ma też na swoim koncie znakomite kompozycje muzyczne do gier video (m.in. Just Cause 3 oraz Uncharted 4). Utworem, który najlepiej podsumowuje jego twórczość w pigułce jest fantastyczny motyw przewodni filmu „X-men: Pierwsza klasa”.

Drugim, po Herym Jackmanie najbardziej wziętym nazwiskiem w takiej dziedzinie jak muzyka filmowa obecnie jest Brian Tyler. „Niezniszczalni”, „Iron Man 3”, Avengers: Czas Ultrona”, „Wojownicze Żółwie Ninja” oraz seria „Szybcy i wściekli” to tylko niektóre tytuły widniejące w jego CV. Ma też na swoim koncie świetne ścieżki dźwiękowe do gier (m.in. Assassins Creed: Black Flag, Far Cry 3 oraz Call of Duty: Modern Warfare). Zręcznie łączy on pompatyczne, symfoniczne fanfary, nawiązujące do klasycznego brzmienia muzyki filmowej z przebojowymi melodiami, nowoczesną elektroniką, czasem sięgając po gitary, dźwięki ambientowe tworząc z tego znakomitą mieszkankę dynamicznej i energetycznej muzyki. Wszystko to jest najlepiej słyszalne w jego dorobku towarzyszącym serii „Szybcy i wściekli”.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA