REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Książki
  3. Audiobooki

Chciałbym, aby każda książka na podstawie gry była tak dobra co „Dying Light: Aleja koszmarów”

W dniu premiery kolejnego DLC do rewelacyjnego „Dying Light” skończyłem słuchać audiobook, który przekroczył moje najśmielsze oczekiwania. Jako zawzięty gracz naprawdę chciałbym, aby każda literatura oparta na wirtualnych światach gier wideo była tak cholernie dobra.

30.05.2015
12:37
Dying Light: Aleja koszmarów - świetny audiobook do gry!
REKLAMA

W bardzo dobrej grze Polaków z Techlandu nie było wiele czasu na wyjaśnienia. Główny bohater trafia do ogarniętego pandemią zombie państwa – miasta Harran. Metropolia od kilku tygodni wygląda jak piekło na ziemi, trawiona paskudną chorobą, żywymi trupami i bezlitosnymi gangami. Audiobook „Dying Light: Aleja koszmarów” oferuje zupełnie inną perspektywę. Dzięki tej publikacji gracze mają szansę odkryć, jak zaczęła się zaraza, która wkrótce ogarnęła całą aglomerację.

REKLAMA
dying light 2

„Dying Light: Aleja koszmarów” jest obowiązkową pozycją nie tylko dla miłośników gry wideo.

Dzięki audiobookowi mogłem posłuchać o wydarzeniach, które miały miejsce na długo przed rozpoczęciem akcji gry na komputery i konsole. Pierwsze objawy tajemniczej choroby w slumsach Harranu. Pierwsze ślady ugryzień, pierwsze aresztowania, ataki przemocy wybuchające w ciasnych uliczkach… to wszystko znajdziecie w „Alei Koszmarów”.

Z tej perspektywy publikacja autorstwa Raymonda Bensona jest obowiązkową pozycją dla wszystkich tych, którzy szukali korzeni pandemii w grze wideo. Sam byłem jedną z takich osób, czując lekkie rozczarowanie przy napisach końcowych. Dopiero „Dying Light: Aleja koszmarów” pokazuje, co było najpierw. Pokazuje, od czego się to wszystko rozpoczęło. Co niezwykle ważne, jako prequel do wydarzeń z gry, audiobook nadaje się dla każdego miłośnika popkulturowych zombie.

„Dying Light: Aleja koszmarów” nie jest dziełem na miarę „Zombie Survivala” czy „World War Z” Maxa Brooksa. To jednak absolutna pierwsza liga publikacji napisanych na fali śmierdzącej popularności żywych trupów. Jeżeli oglądacie „The Walking Dead”, czytacie komiksy Kirkmana czy gracie w „Resident Evil”, dzieło Bensona na pewno przypadnie wam do gustu. Jako gracz i miłośnik survival horrorów życzyłbym sobie, żeby wszystkie produkcje trzymały podobny poziom. Jestem zachwycony.

dying light 1

Bohaterką „Dying Light: Aleja koszmarów” jest nastoletnia Mel. Nie oznacza to jednak, że książka i audiobook należą do młodzieżowych.

Nie ma tutaj ani lekkości, ani naiwności znanej z książek dla młodszych odbiorców. Nastoletnia Mel boleśnie zderza się ze światem, który stanął na głowie i zaczyna przypominać piekło. Bardzo szybko czytelnicy wraz z bohaterką odkryją, że żywe trupy biegające po ulicach Harranu to nie jedyne zagrożenie. Jak zwykle najgorszymi potworami okazują się być ludzie, pozbawieni łańcuchów prawa i społecznego porządku.

Raymond Benson bierze słuchaczy i czytelników za zakładników, każąc nam śledzić poczynania Mel. Młoda dziewczyna wydaje się być bardzo niewinna na tle potwornego, złożonego z żywych i umarłych bestii otoczenia. Autor nie przebiera jednak w środkach, serwując nam bardzo brutalne opisy i wydarzenia. Dzięki temu nieustannie czujemy, że Mel naprawdę może przydarzyć się coś paskudnego. To jak kibicowanie ulubionej postaci z „Gry o Tron” – nigdy nie jesteś pewien, czy właśnie ona nie będzie następna. Zwłaszcza, że Benson lubi żonglować głównymi bohaterami, co pokazuje już na początku książki.

Co świetne, audiobook chłonie się jak woda gąbkę. Ten jest niezwykle łatwo przyswajalny, nie tylko podczas odpoczynku, ale również spacerów czy zakupów. Akcja, chociaż intensywna i nieustanna, pasuje jak ulał do naszych zdolności poznawczych. Może Piotr Grabowski nie jest „najbardziej klimatycznym” lektorem skrojonym idealnie na miarę survival-horrorów, ale i „Dying Light: Aleja koszmarów” nie jest typową publikacją tego typu. Na tym polu nie ma żadnych zgrzytów.

REKLAMA

No i to zakończenie! Mocne, nie aż tak przewidywalne, budujące potrzebę powrotu do Harran w grze komputerowej. Lekki niedosyt czuję jedynie w stosunku do samej pandemii – wciąż nie dowiedziałem się, co było jej bezpośrednią przyczyną ani kim był pacjent zero. No cóż, być może Techland podzieli się z nami tą informacją podczas premiery Dying Light 2. W międzyczasie naprawdę polecam dać szansę „Aliei Koszmarów”. Przerażająco dobre zaskoczenie.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA