REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Książki
  3. Filmy /
  4. Audiobooki

Chciałem zrozumieć fenomen „Pięćdziesiąt twarzy Greya”. Sięgnąłem po audiobook i… wynudziłem się na śmierć

Chcę być na bieżąco z popkulturowymi fenomenami mediów masowych. Kiedy "Pięćdziesiąt twarzy Greya" zostało światowym bestsellerem, obiecałem sobie – kiedyś dowiem się, co jest niesamowitego w tych poplamionych kleistą mazią kartach książki. Kalendarz mam jednak napięty na tyle, że nie widziałem nawet filmu. Zdecydowałem się więc na rozwiązanie optymalne – audiobook, którego będę słuchał w trasie.

24.03.2015
20:30
Pięćdziesiąt twarzy Greya - Sięgnąłem po audiobook i… umarłem z nudów
REKLAMA

Ostatnie kilkanaście dni w samochodzie i środkach komunikacji miejskiej spędziłem z obrzydliwie bogatym panem Greyem. Kurs po kursie, przystanek po przystanku dawałem się wciągnąć w fikcyjną relację zbudowaną na pejczach, poddaństwie, bólu i przyjemności. Cały problem polega na tym, że… wynudziłem się na śmierć. Tak po prostu.

REKLAMA
50 twarzy greya recenzja

Naprawdę podziwiam Joannę Koroniewską. Piszę szczerze. Przeczytać słuchaczom "Pięćdziesiąt twarzy Greya" i nie usnąć to niesamowite osiągnięcie.

Zupełnie szczerze i bez żadnych złośliwości – Joannie Koroniewskiej gratuluję cierpliwości. Tej, której zabrakło aktorce podczas czytania "Nowego oblicza Greya". Jej "zaraz się zrzygam", które właśnie obiega Internet jest najlepszym podsumowaniem również moich doświadczeń. Mam odruch wymiotny. Nie z powodu jakichś niezwykle ostrych i mocnych scen łóżkowych, ale przez nudę i bylejakość tej powieści.

Mój główny zarzut wobec książki jest bardzo jasny – „Pięćdziesiąt twarzy Greya” zostało fatalnie napisane. Nie wiem na ile to wina polskiego przekładu, ale stylistycznie dotknąłem dna jakiegoś młodzieżowego bajora. Warsztat pisarki jest znikomy. Słownictwo – zubożałe. Główna bohaterka posługuje się prostackim językiem. Jest do bólu nijaka, szara i całkowicie pozbawiona charakteru. Jedynie jej wewnętrzna „bogini” pokazuje pazur. Dwa razy na kilkanaście godzin odsłuchu.

"Pięćdziesiąt twarzy Greya" nie posiada praktycznie żadnej akcji. To ogromny zbiór powtórzeń i pisania o niczym.

Nie jestem w stanie zliczyć, ile razy Koroniewska mówiła mi do ucha głosem bohaterki "Jaki on jest przystojny". "Ech, te jego ciemne oczy". "Jego włosy są cudowne". Tak dalej, tak po kolei. Cudowne stopy. Cudowne dłonie. Cudowne plecy. Cudowne oczy. Cudowne przyrodzenie i cudowny dotyk. Jak spiker z Mango TV reklamujący najnowszy produkt z bonusami, o ile zadzwonisz w przeciągu następnych 15 minut.

Pan Grey zdaje się być ucieleśnieniem 27-letniego ideału mężczyzny. Główna bohaterka – awatarem każdej zwyczajnej, przeciętnej, szarej kobiety. "Pięćdziesiąt twarzy Greya” to z tej perspektywy obietnica na miarę american dream – każda może przeżyć szokujący romans z nieziemsko przystojnym, obrzydliwie bogatym mężczyzną. Nawet ty, szara myszko w średnio udanym małżeństwie czy bez partnera. Problem jest taki, że z perspektywy młodego mężczyzny w "Pięćdziesięciu twarzach Greya" nie ma niczego, co by naprawdę szokowało.

50 twarzy greya recenzja 2015

Wydaje mi się, że połowa internetowych witryn z filmami porno zawiera znacznie mocniejsze, bardziej żywiołowe i dosadne treści.

Nie jestem miłośnikiem pejczy, podwieszania czy obcisłych, lateksowych strojów. To zupełnie nie moja bajka, chociaż wychodzę z założenia, że kto co robi w łóżku to tylko i wyłącznie jego sprawa. Mimo skromnej wiedzy w zakresie tematyki „bondage” i „BDSM” autorce "Pięćdziesięciu twarzy Greya" nie udało się mnie niczym zaskoczyć czy podniecić. Wręcz przeciwnie – poczynania bohaterów stały się dla mnie synonimem… łóżkowej nudy.

Podczas odsłuchiwania audiobooka miałem wrażenie, że tylko fikcyjne postacie są w stanie czerpać przyjemność z kolejnych wydarzeń. Emocjonowały się każdym dotykiem, każdym wiatrem we włosach, każdym muśnięciem i każdym spojrzeniem. Przez kilkanaście minut słuchałem jak Grey w cudowny sposób je babeczkę do kawy. Kilka kolejnych to opis tego jak wychodzi ze sportowego samochodu. Sucho, wody dajcie.

fifty shades of grey recenzja

Myślałem, że „Pięćdziesiąt twarzy Greya” emocjonuje głównie nastolatki. Po odsłuchu audiobooka nie jestem już taki pewien. Książka może być mocna chyba tylko dla nieco starszych wiekiem pań (i panów?), którzy nie potrafią bądź nie chcą zaglądać w te ciemniejsze, bardziej wyuzdane zakątki sieci. Dla takich odbiorców "Pięćdziesiąt twarzy Greya" faktycznie może być czymś mocnym i nowym. To chyba jednak za mało, żebym mógł zrozumieć ten fenomen.

Dla mnie "Pięćdziesiąt twarzy Greya" okazało się publikacją zdumiewająco nudną. Książka jest kiepsko napisana. Ubogie słownictwo wtóruje powtarzalnej akcji. Stylistyczne warstwy dolne, z konstrukcjami jakich nawet nastolatkowie by nie używali. Wszystko jest tutaj przyziemne, oparte na fizyczności i banalne. Co jak co, ale zjawiska popularności tej marki po prostu nie jestem w stanie zrozumieć.

REKLAMA

Audiobook do recenzji udostępniła Audioteka

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA