REKLAMA

Zainstalowałem iOS 11 i okazało się, że Apple o mnie zapomniał

iOS 11 jest - oczywiście - lepszy, szybszy, bardziej rozbudowany i piękniejszy. Jest też... koszmarem dla posiadacza iPhone'a SE.

25.09.2017 10.30
Kupiłem iPhone'a SE. Niech żyją małe telefony!
REKLAMA
REKLAMA

No, może raczej koszmarkiem. Albo smutnym dowodem na to, że Apple trochę już zapomniał o swojej najmniejszej konstrukcji, nie zamierzając jej poświęcać zbyt wiele czasu.

4 cale do zmarnowania.

Zainstalowałem na swoim iPhonie SE iOS 11, gdy tylko pojawiła się finalna wersja beta. Pierwsze wrażenia? Jest super. Zmiany w wyglądzie (które akurat mi się podobają), szereg nowych funkcji i poprawek, a to wszystko na nietypowym i niedrogim (nie tylko jak na Apple) sprzęcie. Drobne błędy tu i tam czy zwiększone zapotrzebowanie na energię akumulatora byłem wstanie jakoś zaakceptować.

Z dnia na dzień iOS 11 na SE podobał mi się jednak coraz mniej i mniej. Nie byłem w stanie uświadomić sobie, co mi tak właściwie nie pasuje.

Odpowiedź przyszła jednak szybko, gdy tylko wziąłem do ręki iPhone'a 5s ze starszą wersją systemu operacyjnego. A był nią fakt, że na iOS 11 malutki ekran iPhone'a SE zrobił się... jeszcze mniejszy. Przy projektowaniu nowej wersji systemu operacyjnego Apple zupełnie jakby zapomniał, że ma w ofercie sprzęt z 4-calowym wyświetlaczem, przygotowując go i testując wyłącznie na telefonach z dużo większymi ekranami.

Przykłady? Ach, proszę bardzo.

iPhone'owi SE oberwało się w niemal wszystkich aplikacjach systemowych. Chociażby w Wiadomościach postanowiono - jak gdybym nie wiedział, którą aplikację uruchomiłem - umieścić na górze ekranu gigantyczny napis "Wiadomości". Świetnie, tylko zajmuje on tyle miejsca, że dałoby się tam wyświetlić jeszcze jedną czy dwie linijki faktycznych wiadomości.

W Ustawieniach ktoś już w ogóle zaszalał na całego, serwując (co miejmy nadzieję, jest błędem) gigantyczny biały pas, a pod nim (co już pewnie błędem nie jest) ogromny napis "Ustawienia", pole wyszukiwarki i... kolejny pas wolnej przestrzeni.

 class="wp-image-595753"

Notatki? A też walnijmy sobie wielki napis. Przeglądarka? Kto powiedział, że trzeba zadbać o to, żeby wszystkie napisy mieściły się w swoich polach. Rozmowa na iMessage? Wciśnijmy jeszcze od dołu dodatkowy pasek aplikacji. Aplikacja Pliki? Dajmy wielki napis i wielkie wolne pole. Kontakty? A co nam, zaszalejmy. Poczta? Kto chce czytać pocztę, skoro może czytać wielki napis.

 class="wp-image-595756"

I tak dalej, i tak dalej. Na szczęście aplikacji innych producentów w większości to nie dotyczy, ale akurat z poczty, kalendarza czy wiadomości człowiek korzysta wiele razy każdego dnia.

 class="wp-image-595759"

A w tych kluczowych dla użytkownikach aplikacji mamy sytuację podobną do - co słusznie zauważył Maciek Gajewski - Windows Phone. Patologiczny wręcz przerost formy nad treścią. Brakuje jeszcze tylko tego, żeby napis z nazwą aplikacji nie mieścił się w szerokości ekranu.

Oczywiście rozumiem, dlaczego tak się dzieje.

No, mniej więcej rozumiem. Rozumiem to, że teraz to iPhone X jest sztandarowym urządzeniem Apple, przyszłością tej firmy i to z myślą o nim projektowane są kolejne wydania iOS. Rozumiem też, że aktualny X ma dramatycznie wyglądające wcięcie w ekranie i trzeba sobie z nim jakoś na poziomie systemowym poradzić.

 class="wp-image-595750"

Tylko że mój telefon tego wcięcia nie ma. A po przeniesieniu tego wszystkiego na malutki wyświetlacz SE otrzymujemy system od strony interfejsu całkowicie pozbawiony sensu. Kradzież kilkuset pikseli w pionie na takim maluchu to wręcz zbrodnia. Na 4,7" czy 5,5" i przy wyższych rozdzielczościach można to jeszcze jakoś zaakceptować - przestrzeni nadal pozostaje względnie dużo. Na SE niestety tak nie jest.

Zresztą nie mogę nie odnieść wrażenia, że i część ze zmian wizualnych nie jest uzasadnionych konstrukcją iPhone'a X - nie są uzasadnione absolutnie niczym. Po prostu tak sobie wymyślono. A efekt jest taki, że zysk dla użytkownika jest zerowy, a zamiast ładniej - jest brzydziej. Mało co do siebie pasuje, mało co jest nawet... wyrównane.

 class="wp-image-595765"

Nie mam przy tym większych złudzeń, że cokolwiek się w tej kwestii zmieni. iPhone SE to najtańszy model w ofercie Apple, do tego grający rolę raczej trzecioplanową. Nie ma więc co liczyć, że dla zlepka części pozostałych z iPhone'a 5/5s i 6s Apple stworzy oddzielne wydanie iOS, zoptymalizowane do użytkowania na 4 calach.

REKLAMA

A co za tym idzie, nie ma też większego sensu wierzyć w to, że powstanie następca SE. A jeśli już - to w to, że będzie... mieć sens.

Szkoda.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA