REKLAMA

Falcon 9 wrócił na ziemię i znów poleciał. Ile zaoszczędził SpaceX na ponownym wykorzystaniu rakiety?

Zeszłotygodniowa misja wykorzystanej wcześniej rakiety Falcon 9 była zdecydowanym sukcesem SpaceX. Po jej zakończeniu jedno z najważniejszych pytań dotyczy kosztów. Ile udało się zaoszczędzić?

07.04.2017 16.34
Ile zaoszczędził SpaceX na ponownym wykorzystaniu rakiety Falcon 9?
REKLAMA
REKLAMA

Drugi start i drugie lądowanie - brzmi mało spektakularnie, gdy myślimy o branży lotniczej. W kosmicznej, póki co, mamy do czynienia z wydarzeniem bez precedensu. 30 marca z przylądka Canaveral wystartowała rakieta, której pierwszy stopień był już w kosmosie w kwietniu 2016 r.  Tym razem Falcon 9 wyniósł na orbitę satelitę SES-10. Świadczyć on będzie usługi telekomunikacyjne dla Ameryki Środkowej i Południowej. Po dziewięciu minutach od wystrzelenia pierwszy człon rakiety wylądował na oceanicznej platformie o wdzięcznej nazwie Of Course I Still Love You.

SpaceX robi to wszystko, by obniżyć koszty. Nie chodzi jednak tylko o ekonomię. Elon Musk dostrzega w odzyskiwaniu rakiet klucz do podboju kosmosu. Do 30 marca na Ziemię powróciło osiem rakiet Falcon, ale żadna nie została ponownie wykorzystana. Dlatego ten lot był tak ważny.

5 kwietnia podczas 33. Sympozjum Kosmicznego odbywającego się Kolorado padła ze strony SpaceX ważna, choć lakoniczna deklaracja. Prezydent i COO przedsiębiorstwa, Gwynne Shotwell, powiedziała, że poniosło ono "znacznie mniej niż połowę" kosztów fabrycznie nowego pierwszego stopnia rakiety Falcon 9.

Szacowanie oszczędności na tym etapie prac nad odzyskiwaniem jest ryzykowne.

Ciągle mamy bowiem do czynienia z fazą eksperymentalną. Z drugiej strony pamiętajmy, że SpaceX zrealizował pełną komercyjną misję. "Oczywiście zrobiliśmy więcej, niż będziemy robić w przyszłości" - powiedziała Shotwell, podkreślając tym samym, że mimo dużego zaangażowania zasobów i środków udało się zmniejszyć koszty. Gdy procedura stanie się standardem, będzie jeszcze tańsza.

Tydzień temu w kosmos poleciał stopień rakiety, który pierwszą misję odbył w kwietniu 2016 r. Dlatego dziś wydaje się szaleństwem długoterminowe założenie SpaceX, że czas od lądowania do gotowości do kolejnego startu ma zostać skrócony do zaledwie 24 godzin.

Póki co firma zainwestowała w odzyskiwanie co najmniej 1 mld dolarów. Elon Musk twierdzi, że nie rozwiązano jeszcze kwestii wysokości rabatu dla kontrahentów, którzy zdecydują się na "wynajęcie" Falcona 9 w wersji odnowionej.

Musk nie zamierza poprzestać na pierwszym stopniu Falcona.

REKLAMA

Chciałby również odzyskiwać inne elementy. Już 2 lata temu pojawiły się doniesienia, że firma chce również ponownie wykorzystywać osłony ładunku. Każda z nich kosztuje 6 milionów dolarów. "Wyobraź sobie, że masz 6 milionów dolarów gotówką na palecie latającej w powietrzu i ma ona wpaść do oceanu. Czy chciałbyś ją odzyskać? Tak, tak tak" - tłumaczył szef SpaceX podczas wspomnianego sympozjum. Co ciekawe, podczas lotu sprzed tygodnia udało się odzyskać jeden z dwóch tego typu elementów. W tym roku podjęte zostaną kolejne próby.

SpaceX stał się firmą wyznaczająca trendy w branży kosmicznej. Sukces misji z 30 marca miał nie tylko wizerunkowe znaczenie. To dowód na to, że intuicja nie zawiodła Muska i wizja tańszych lotów w kosmos jest realistyczna.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA