REKLAMA

Bill Gates o swojej roli w Microsofcie, odejściu od Windowsa i... inteligentnych maszynach

Dziewięć lat temu współzałożyciel Microsoftu zrezygnował z funkcji dyrektora generalnego firmy, by poświęcić swój czas filantropii. Nadal jednak korzysta z jej zasobów, by się „bawić”. A te zabawy mogą mieć wpływ na przyszłość firmy.

15.02.2017 15.40
Bill Gates o swojej roli w Microsofcie i odejściu od Windows
REKLAMA
REKLAMA

Bill Gates już od dziewięciu lat nie jest ściśle związany z Microsoftem. Firmę przejął po nim Steve Ballmer, a aktualnie rządzi nią Satya Nadella. Ostatni z wymienionych uznał jednak, że przyda mu się wsparcie starego wyjadacza i współtwórcy firmy i zaprosił Gatesa do roli „doradcy technicznego”. Gates propozycję przyjął.

Przy czym aktualnie miliarder, przynajmniej w sensie formalnym, nie pełni żadnej istotnej roli w firmie, dla której pracuje. Nie jest ani w zarządzie, ani też nie jest szefem żadnego istotnego działu. Czym się właściwie zajmuje? I czy faktycznie jest mentorem Satyi Nadelli? Redakcji GeekWire udało się zyskać kilka odpowiedzi na te pytania.

„Dzielę się pomysłami, na niektóre naciskam”

Jak się okazuje, Gates jest czymś w rodzaju myśliciela w firmie, który choć nie ma żadnej formalnej władzy, to cieszy się zrozumiałym autorytetem. Jak zdradza, zarząd i szef Microsoftu to ludzie otwarci na dobre pomysły, z czego on sam korzysta.

Nie jest jasne czy jakiekolwiek pomysły Gatesa przeszły w fazę produkcyjną, a więc czy nie wpłynęły na jakiś produkt lub usługę, z której korzystamy lub korzystać będziemy. Wiele jednak wskazuje, że tak. Bo pomysły, o których Gates wspomina znajdują się na liście priorytetów samej firmy.

Windows pozostaje atutem Microsoftu, ale przyszłość należy do czego innego.

Jak słusznie zauważa Gates, Microsoft to nadal jedna z największych i najlepszych firm tworzących oprogramowanie komputerowe, jednak przyszłość znajduje się gdzie indziej. I choć nadal większość dużych firm i spora część konsumentów nie wyobraża sobie świata poza nim, tak Microsoft już teraz szykuje się na nową epokę w informatyce, w której systemy operacyjne nie mają już większego znaczenia.

I nie mówimy tu tylko o znakomitym Office, ale też, co nie jest niespodzianką, chmurze. Gates w wywiadzie swoimi słowami powtarza microsoftową mantrę, a więc o „mobilności doświadczeń możliwych dzięki chmurze”. Były szef Microsoftu ma jednak szczególny rejon zainteresowań.

Chodzi o rozumienie naturalnego języka.

Cortana i Bing, choć są w tym coraz lepsze, nadal są bardziej sztuczną niż inteligencją. Gates chce, by chmura Microsoftu rozumiała, co się do niej mówi lub pisze. I mowa tu nie tylko o poprawnym wychwytywaniu słów i związków frazeologicznych, ale również o pełnym rozumieniu ich znaczenia, kontekstu i związku z innymi pojęciami czy zdarzeniami.

REKLAMA

Innymi słowy, Gatesowi marzy się nie tylko szybka i użyteczna chmura, ale też prawdziwie inteligentna. Inteligentny superkomputer chmurowy. Jak twierdzi, już teraz Microsoft mocno inwestuje w Binga, by tę wizję urzeczywistnić. Brzmi spektakularnie, choć… nieco strasznie.

Cały wywiad możecie przeczytać pod tym adresem.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA