REKLAMA

Etui za 1000 zł zasłaniające ekran i edycja Hello Kitty, czyli 5 największych dziwactw Leiki

Leica przeszła samą siebie jeśli chodzi o absurdalne akcesoria wycenione na kosmiczne kwoty. Właśnie powstało specjalne skórzane etui, które zasłania ekran aparatu Leica M10. Twoja Leica może udawać aparat analogowy za jedyne 195 dol.

31.01.2017 19.47
Etui zasłaniające ekran i 5 największych dziwactw firmy Leica
REKLAMA
REKLAMA

Klientela firmy Leica to osoby, które bardzo cenią sobie tradycję. Producent tworzy aparaty już od 104 lat, a kiedy w 2006 roku przeszedł w swojej sztandarowej serii M z kliszy na cyfrową matrycę, część klientów przewracała oczami.

Dziś przewraca dalej, dlatego Leica od czasu do czasu wychodzi naprzeciw oczekiwaniom fotograficznych purystów i produkuje np... aparat bez ekranu. Tak powstała ubiegłoroczne Leica M-D.

Świat idzie do przodu, a w 2017 roku pojawił się nowy model, Leica M10. Ku rozczarowaniu tradycjonalistów, ten model niestety jest skażony ohydnym ekranem LCD.

Chcesz nową Leicę, ale nie chcesz ekranu? Za 200 dol. możesz kupić etui, które zasłoni wyświetlacz.

leica-m10-etui class="wp-image-542176"

W ofercie Leiki pojawił się nowy skórzany pokrowiec Leica M10 Leather Camera Protector. Jest skonstruowany w taki sposób, żeby zasłaniał cały tylny panel, włącznie z ekranem i przyciskami. Cena? Skromne - jak na Leicę - 195 dolarów.

Co prawda możemy uchylić okienko, aby podejrzeć ekran. Pokrowiec oficjalnie powstał po to, żeby "chronić wyświetlacz przed porysowaniem". Tylko że cały świat robi to poprzez folię, względnie hartowane szkło, a nie kawałek skóry.

To nie pierwszy przypadek, kiedy Leica odpływa w oparach absurdu.

Fikuśne skórzane wdzianko na aparat, stylowy skórzany pasek - jestem w stanie zrozumieć ten fetysz. Ale pokrowiec, który zasłania ekran? To już przekracza moją zdolność percepcji, choć jednocześnie jestem absolutnie przekonany, że nowy gadżet znajdzie nabywców. Podobnie jak nabywców znalazły inne dyskusyjne gadżety oraz wersje kolekcjonerskie aparatów firmy.

Oto 5 najdziwniejszych pomysłów firmy Leica!

Leica M6 w wersji Hello Kitty

leica-m6-hello-kitty class="wp-image-542175"

Podobno każdy produkt, który ma logo Hello Kitty, sprzedaje się lepiej. Nie wiem, czy to hasło dotyczy też sprzętu Leica za niemałe pieniądze, ale niemiecki producent postanowił stworzyć osobliwą kolaborację z japońską firmą Sanrio, właścicielem praw do Hello Kitty. W ten sposób w 2006 roku powstała specjalna edycja aparatu Leica M6.

Mało? Oto Leica C w edycji Hello Kitty x Playboy

Leica Hello Kitty Playboy edition class="wp-image-542173"

Jeśli samo Hello Kitty to za mało, sprawdź aparat Leica C w specjalnej edycji stworzonej w przedziwnej współpracy z marką Hello Kitty i Playboyem. Co więcej, Leica C to nic innego, jak Panasonic LF1, z którego usunięto logo i naklejono czerwoną kropkę. Za ten zabieg Leica życzy sobie ponad dwukrotność ceny podstawowego Panasonica. Limitowana wersja Leiki C powstała w 2014 roku.

Usługa usunięcia czerwonej kropki za 2000 dol.

Leica MP class="wp-image-542177"

Brak ekranu to nie jedyne dziwactwo firmy Leica. W 2014 roku zadebiutowała Leica M-P, która na froncie nie ma czerwonej kropki z logo, czyli jednego z najbardziej charakterystycznych znaków rozpoznawczych Leiki.

Przeważnie to właśnie ta czerwona kropka działa na fotografów jak płachta na byka. Wielu chciałoby ją mieć. Najwyraźniej są jednak tacy, którzy mają jej nadmiar. Po premierze "surowej" wersji M-P, Leica udostępniła usługę usunięcia czerwonej kropki z innych korpusów. Cena? Jedyne 2000 dol.

Leica + Apple

Leica i Apple class="wp-image-542174"

Wiele osób twierdzi, że Leica ma wiele wspólnego z Apple. Osobiście nie jestem tego zdania. O ile Apple na zachodzie Europy i w Stanach Zjednoczonych jest bardzo popularną marką, tak Leica wszędzie pozostaje niszą.

W 2013 powstał jednak aparat Leica zaprojektowany przez samego Jonathana Ive'a, projektanta Apple. W efekcie powstała limitowana edycja Leiki M. Aparat - jak to u Apple - jest minimalistyczny aż do przesady. Srebrna bryła bardziej przypomina mydelniczkę, niż aparat firmy o stuletniej tradycji.

Leica M-P „Korespondent”

Leica korespondent class="wp-image-542178"
REKLAMA

Jeśli chcesz uchodzić za podróżnika, ale nie za bardzo lubisz ruszać się sprzed komputera, możesz kupić limitowaną wersję Leica M-P „Korespondent” Lenny Kravitz edition. Aparat został zaprojektowany przez Kravitza i od nowości wygląda tak, jakby przejechał pół świata w torbie fotoreportera.

Aparat trafił do sklepów w 2015 roku i był sprzedawany w zestawie z dwoma obiektywami, Leica Summicron-M 35 mm f/2 ASPH oraz Leica Summilux-M /50 mm f/1.4 ASPH. Taką przyjemnośc wyceniono na... 96500 zł.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA