REKLAMA

Panie Adamie Michnik – z mediami jest jak z dobrym bankiem: muszą zarabiać

Jakkolwiek zdarza mi się być czasem krytycznym wobec środowiska Gazety Wyborczej (czy też może bardziej linii politycznej portalu Gazeta.pl, która zamiast preferować normalność, bije się z prawicą na radykalizm), chyba nikt z czytelników nie ma wątpliwości, że mimo wszystko bardziej cenię media z tej strony sporu, niż konkurencyjne wSieci, Niezależną czy TVP. Ale słowa Adama Michnika mnie oburzyły.

23.11.2016 16.51
Gazeta Wyborcza na skraju upadku? Tak twierdzi Adam Michnik
REKLAMA
REKLAMA

W zasługi Adam Michnika i Gazety Wyborczej w budowanie demokracji w Polsce nie mam zamiaru się zagłębiać - dla jednych są, dla innych ich nie ma. To akurat dzisiaj nieistotne. Istotna jest natomiast skala utopii, w której chyba zdawał się żyć redaktor poczytnego dziennika, wyznając błędne założenie, że w jego prywatnej i hobbystycznej działalności wydawniczej w roli sponsora powinno występować Państwo. Czy słowa A. Michnika należy rozumieć w taki sposób, że Gazeta Wyborcza przez lata była tak naprawdę medialnym startupem na utrzymaniu naiwnego, państwowego inwestora?

Na Boga, nawet jeśli naprawdę tak Pan myśli, to takich deklaracji nie wypada mówić na głos!

Zasadniczym błędem jest to, że ludzie przyzwyczajają się do pewnego komfortu. Jednym z pierwszych wielkich reklamodawców na łamach Spider's Web była marka Microsoft z telefonami Lumia. Długa, głośna współpraca. Trwała chyba ze trzy lata. A potem - nie znam szczegółów, tak zakładam - Microsoft ostatecznie wycofał się z promocji swoich telefonów. Czy wyobraża Pan sobie, że Przemek Pająk jeździ po spotkaniach KOD-u w Polsce i opowiada, że "Microsoft chce zniszczyć Spider's Web"? Jest to tak samo absurdalne, jak Pana obecne wypowiedzi, w których wychodził Pan z założenia, że wsparcie Skarbu Państwa w wydawaniu Gazety się Panu należy.

Otóż nie, nie należy się. Znam setki mediów internetowych, które funkcjonują z komercyjnymi sukcesami bez wsparcia ze strony Państwa, wyrażonego w postaci rozmaitych dotacji, reklam spółek Skarbu Państwa, grantów czy prenumerat do instytucji rządowych.

Oczywiście partia rządząca, nawet nie mam zamiaru stawać jej w obronie, niczego nie potrafi zrobić dobrze.

Przypisuję im zresztą jak najgorsze intencje, pewnie naprawdę Was nienawidzą i pewnie naprawdę chcą Was zniszczyć. Zabrali Wam, być może słusznie, by chwilę potem rzucić te pieniądze amatorom, którzy nie tylko są tak samo wyprani ideologicznie jak niektórzy z Was, ale na dodatek nie posiadają Waszego warsztatu. Ale to ani przez moment nie oznacza, że te pieniądze Wam się kiedykolwiek należały. Podobnie: kieruję te słowa do znanych właścicielek teatrów i innych instytucji, o których współfinansowaniu z obywatelskiego budżetu pewnie nawet nie wiedzieliśmy, a które w mojej ocenie w ogóle nie znajdują uzasadnienia.

Szanowni Państwo, a piszę to w tym momencie jako osoba odrzucająca na bok wszelkie poglądy i sympatie polityczne, piszę to jako podatnik. Państwo nigdy tych pieniędzy nie powinniście w ogóle dostawać. Natomiast sytuacja, w której głośno narzekacie na to, co się dookoła Was stało, również Wam nie sprzyja, podkreślając pewnego rodzaju niepełnosprawność prowadzonych przez was biznesów, które nagle - bez socjalnego wsparcia podatnika - stają się nierentowne. Jest mi bardzo przykro, bo to przecież zasłużone marki, ale takie jest życie. W przeciwnym wypadku byłbym pewnie zawodowym narciarzem - nie jestem w tym jakoś przesadnie dobry, ale skoro Państwo wspierałoby nawet nierentownych narciarzy...

REKLAMA

A jeśli coś jest nierentowne, to prawdopodobnie dzieje się tak dlatego, że nie jest dostatecznie dobre... albo nawet zupełnie zbędne.

Dlatego niestety nie macie innego wyjścia, musicie zakasać rękawy, zacząć robić coś, za co ludzie będą chcieli płacić z własnej woli. Tak jak robię to ja i masa innych przedsiębiorców każdego dnia.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA