REKLAMA

Operator telekomunikacyjny to nie matka. Zmieniam go, gdy przestaje się opłacać

Jeszcze rok temu płaciłem 78 zł miesięcznie za dwa numery z nielimitowanymi połączeniami do sieci komórkowych. Na każdym otrzymywałem pakiet 2 GB danych. Za połączenia z numerami stacjonarnymi płaciłem poza abonamentem. Dziś mam lepszą ofertę za 48 zł miesięcznie. Wychodzi po 24 zł za numer. W praktyce przy moim profilu użytkowania płacę jeszcze mniej. Średnio po 20 zł.

16.09.2016 16.39
Operator to nie matka. Zmieniam, gdy się nie opłaca
REKLAMA
REKLAMA

Gdy kilka lat temu przeszedłem do sieci Play, oferowała najlepsze warunki. Roaming krajowy bywał irytujący, ale obiektywnie dało się sporo zaoszczędzić w porównaniu z wielką trójką: Orange, Erą (a później T-Mobile) i Plusem. W ubiegłym roku, po bodaj 4 latach, pożegnałem się bez żalu z fioletową siecią i wybrałem należące do Orange Nju Mobile.

Początkowo korzystałem z taryfy Jeden na wszystko za 39 zł. Za numer dodatkowy płaciłem (i płacę) 9 zł. Mój comiesięczny rachunek za dwie karty SIM opiewał zatem na  48 zł. Na stacjonarne dzwonię okazjonalnie, dwa może trzy miesiące temu zmieniłem więc taryfę na Wszystko komórkowe.

Teraz utrzymanie dwóch numerów kosztuje mnie 40 zł miesięcznie i osiągnąłem telekomunikacyjną nirwanę. Do dyspozycji mam 20 GB danych (w ramach promocji do 30 września). Od października będę miał 25 GB. Nju zwiększy 1 października bazowe pakiety. W usłudze Wszystko Komórkowe dostaniemy 10 GB, a w Jeden na wszystko - 13 GB. U abonentów z włączoną usługą stażową, Im dłużej tym lepiej, pakiet po pół roku się podwaja, a po roku powiększany jest 2,5-krotnie.

Zerknąłem na ofertę u innych operatorów. W Formule Duet w Play zapłaciłbym za podobną ofertę 75 zł. W Plusie 94,99 zł, w T-Mobile 84,85 zł w ramach promocji w ofercie rodzinnej. Ofert firmowych nie porównywałem, bo jestem klientem indywidualnym. Z kolei prepaid mnie zupełnie nie interesuje.

Dlaczego miałbym gdzie indziej płacić prawie dwukrotnie więcej?

Poprawcie mnie jeśli się mylę. Nie znalazłem na rynku oferty abonamentowej dla klientów indywidualnych, która byłaby bardziej opłacalna przy założeniu, że korzystamy z dwóch numerów. Teoretycznie najbliżej jest oferta za 29 zł w Red Bull Mobile, ale tam nie ma możliwości podłączenia numeru dodatkowego za 9 zł.

Przy moim profilu korzystania płacę 19 zł za numer, mam 20 GB danych (wspólny pakiet dla dwóch osób, zużywamy maksymalnie 5 GB), nielimitowane rozmowy, SMS-y i MMS-y do sieci komórkowych. Gdybym chciał dzwonić na stacjonarne, do 10 zł taryfikowany będę według cennika, powyżej tej kwoty nie mam limitu. Czyli, zakładając, że w danym miesiącu mnie poniosło i wisiałem na infolinii np. banków i urzędów, za numer zapłacę maksymalnie 24 zł. Dodatkowo w przeciwieństwie do innych ofert umowę mogę wypowiedzieć w każdej chwili.

Nju nie jest dla wszystkich.

Zdaje sobie sprawę, że oferta Nju jest niszowa. Jej zasięg ograniczają chociażby kanały sprzedaży i brak abonamentów z telefonem. Sam od dobrych 7-8 lat nie korzystam z ofert terminalowych. Telefon kupuję poza salonem operatora. Mam jednak całą masę znajomych, którzy podczas przedłużania umowy nabywają nowe urządzenie w promocyjnej cenie. Gdy tłumaczyłem im mechanizm i dowodziłem, że taka oferta nie zawsze się opłaca, kiwali głową, ale i tak robili swoje. Najczęściej progiem bólu jest konieczność wyłożenia od razu większej sumy, dlatego wybierają „zetafony”.

Inna teoretyczna wada Nju to brak obsługi w salonach. Sam niezwykle rzadko korzystam z takiej formy, wybierając kontakt online lub w skrajnych przypadkach przez telefon. Widząc jednak tłumy w salonach operatorów wiem, że nadal spora liczba abonentów ma potrzebę rozmowy twarzą w twarz.

REKLAMA

Nie kieruję się sentymentem. Idę tam, gdzie jest taniej. Operator to nie matka.

Znam ludzi, którzy od 15 lat nie zmienili operatora. Ich oferty są słabe, płacą często krocie, ale nie dają się przekonać do przeniesienia numeru. A przecież ten proces jest dziś banalnie prosty. Wszelkie formalności załatwia nasz operator docelowy. My ograniczamy się do podpisania kilku dokumentów i włożenia karty SIM do urządzenia. Dlatego śledzę ofertę i korzystam z usług tej sieci, która aktualnie oferuje najlepsze warunki. Nie robię tego rzecz jasna co miesiąc, ale wtedy, gdy poczuję, że mój abonament przestał być opłacalny. Nie mam żadnej emocjonalnej więzi z operatorem. Mogę korzystać z każdej sieci, która da mi to, czego potrzebuję. Zresztą nie spodziewam się, bym w najbliższym czasie zobaczył na rynku tańszą ofertę niż obecna. Przy dzisiejszych stawkach kierunek może być wręcz odwrotny.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA