REKLAMA

Za kilka lat geeka poznasz nie po smartfonie, a po tatuażu. Elektronicznym

Z jednej strony przeraża nas wizja czipów wszczepianych ludziom, a z drugiej, coraz chętniej korzystamy z urządzeń ubieralnych i zachwycamy się okularami rozszerzonej rzeczywistości. Nowy pomysł na elektroniczny tatuaż należy raczej do tej pierwszej, przerażającej, grupy gadżetów.

13.08.2016 17.45
Za kilka lat geeka poznasz nie po smartfonie, a po tatuażu. Elektronicznym
REKLAMA
REKLAMA

Technologiczne modyfikacje ciała to temat, który od lat przejawia się w produkcjach science-fiction. Czipy, wszczepy, protezy i inne implanty regularnie straszną nas z kinowych ekranów i z kart książek. Jest w tym trochę tandety i kiczu, ale motyw czipów nadal potrafi rozpalać wyobraźnię i rozbudzać dyskusje.

Niektórzy czekają na takie innowacje z wypiekami na twarzy, niektórzy panicznie się ich boją, a jeszcze inni po prostu ich nie rozumieją.

Najnowszym gadżetem, który może wzbudzić podobne kontrowersje, jest elektroniczny tatuaż.

Koncept elektronicznego tatuażu co jakiś czas pojawia się w laboratoriach zwariowanych naukowców, ale tym razem sprawa wygląda na poważną, bowiem stoją za nią naprawdę duże podmioty. Najnowsze urządzenie tego typu powstało w laboratoriach MIT (Massachusetts Institute of Technology), przy współpracy z oddziałem badawczym Microsoftu.

Mowa tu o DuoSkin, czyli nowej technologii, dzięki której elektronikę można nosić bezpośrednio na skórze, niczym tatuaż. Co ważne, na obecnym etapie nie jest to tatuaż permanentny. Jest to raczej rodzaj bardzo cienkiej naklejki, którą aplikuje się podobnie do tymczasowego tatuażu. Naukowcy pracują jednak nad wersją podskórną, wykonywaną tak, jak prawdziwy tatuaż.

DuoSkin w obecnej formie jest wykonany głównie z płatków złota, które są świetnym przewodnikiem prądu. Mimo to, urządzenie ma być tanie w produkcji i w zakupie.

Po co smartfon, skoro wystarczy skóra

DuoSkin został zaprojektowany do bezprzewodowej interakcji z innymi urządzeniami elektronicznymi, w tym głównie do obsługi interfejsów użytkownika. Elektroniczny tatuaż może działać jak panel dotykowy, który mamy na sobie. W ten sposób można będzie obsługiwać programy, aplikacje, czy chociażby zmieniać głośność muzyki w słuchawkach.

Co więcej, tatuaż może służyć także do komunikacji. Nic nie stoi na przeszkodzie, by zawierał on tag NFC, który umożliwi komunikację i interakcję z wieloma innymi urządzeniami. Zastosowaniem może być chociażby bezprzewodowa płatność w sklepach.

Tatuaże mogą być również czymś w rodzaju prostego ekranu noszonego na skórze. Mogą one zawierać LED-y, które rozświetlą się w konkretnych sytuacjach, a sam tatuaż również może zmieniać kolor w zależności od temperatury ciała, a w przyszłości być może również w zależności od nastroju osoby.

Chyba pozostanę przy opaskach i okularach

REKLAMA

Elektroniczny tatuaż w mojej opinii przekracza już barierę ciekawego i użytecznego gadżetu. Tatuaż staje raczej po tej drugiej, dziwnej i lekko przerażającej stronie. Nie czuję się komfortowo z myślą, że elektronika mogłaby mnie oplatać w tak dosłownym znaczeniu.

Póki co nie widzę też praktycznych scenariuszy zastosowania takiego tatuażu. To, że coś jest technicznie możliwe do wykonania nie znaczy jeszcze, że ma sens. Oglądając materiały przedstawione przez MIT i Microsoft odnoszę wrażenie, że nawet naukowcy nie do końca wiedzą, jaki problem miałby rozwiązać ich tatuaż.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA