REKLAMA

Polacy chcą zmienić rynek okularów i rzucają wyzwanie liderom

Młoda, polska firma - 4mosa zmienia rynek okularów. Za pomocą wirtualnej przymierzalni klienci mogą zobaczyć czy pasują im dane okulary, a następnie zamówić 5 par do domu i odesłać, jeśli nie spełnią ich oczekiwań. W przyszłości Polacy chcą stworzyć miejsce, gdzie klient mógł zbadać wzrok i od razu dostać okulary. Cały proces wykonania będzie odbywał się na jego oczach.

11.07.2016 07.13
Muscat - piękne, polskie okulary i wyzwanie rzucone liderom rynku
REKLAMA
REKLAMA

Jak działa 4Mosa?

Za pomocą strony internetowej zamawiasz 5 par ręcznie wykonanych okularów, które możesz przymierzyć u siebie w domu. Wówczas możesz je kupić (każde kosztują tyle samo – 350 zł), jednak nie zawsze to, co na stronie wygląda świetnie, będzie takim również w rzeczywistości. Dlatego okulary można za darmo zwrócić.

Co jest szczególnie ciekawe, to przymierzalnia okularów w rzeczywistości wirtualnej. Choć jest stosunkowo prosta, to przy pomocy obrazu np. z kamerki laptopa daje obraz tego, jak dane oprawki zgrywają się z naszą twarzą.

muscat class="wp-image-505738"

Historia firmy zaczęła się w 2012, kiedy jej założyciele, wówczas studenci SGH w Warszawie, byli na Tajwanie. Kupili tam okulary z oprawami imitującymi drewno i pomyśleli, że można na ich sprzedaży oprzeć biznes w Polsce. Firmę nazwali również „po tajwańsku”, bo z portugalskiego Tajwan to „Formosa”.

4Mosa powstała rok później w Akademickim Inkubatorze Przedsiębiorczości (AIP) przy Szkole Głównej Handlowej i zaczęła produkować oprawki z drewna pod marką Muscat.

Rynek okularów korekcyjnych działa prawie jak oligopol.

Rządzą na nim dwie firmy - Luxoticci z licencjami na znaki towarowe takich marek modowych jak m.in. Ray-Ban, Prada, Persol, Versace, oraz Safilo, producent i dystrybutor okularów m.in. Diora, Gucciego i Hugo Bossa.

O rynku okularów i pomysłach na jego zawojowanie rozmawiam z Dawidem Winterem i Pawłem Porucznikiem - twórcami 4Mosa.

muscat2 class="wp-image-505524"

Karol Kopańko, Spider's Web: Nie chcieliście stawać w szranki z dużymi graczami, a jednak sprzedajecie okulary korekcyjne, tak samo jak Luxottica i Saflio.

Winter: My dajemy użytkownikom okularów możliwość zamówienia ich online z darmową przymiarką w domu. To nas wyróżnia. Nasze okulary produkowane są w tej samej fabryce co m.in. Persole. Sprzedajemy je w Polsce za 350 zł. Kupując nasz produkt, stajesz się świadomym konsumentem ceniącym jakość, a nie znane logotypy. Na wysoką cenę markowych oprawek składają się: opłaty licencyjne za używanie logo światowych marek, koszty produkcji, koszty zaprojektowania okularów, koszty lokalnych dystrybutorów oraz narzuty salonów optycznych, które sięgają kilkuset procent.

Na Allegro znalazłem markowe okulary firm wspomnianych w informacji prasowej w cenach ok. 350 zł, a więc takiej jak wasze. Czy to podróbki?

Porucznik: Trudno powiedzieć, być może to okulary ze starej kolekcji, być może podróbki. Trzeba pamiętać, że sama ramka nie wystarczy, potrzebne są jeszcze dobrej jakości szkła dobrane odpowiednio do wady wzroku klienta.

W informacji prasowej jest informacja o okularach korekcyjnych. A czy to nie jest tak, że trzeba najpierw pójść do lekarza, aby dostać receptę na odpowiadanie szkła?

Porucznik: Nasz produkt to okulary korekcyjne razem z japońskimi szkłami HOYA za 350 zł. Nasi klienci zamawiając okulary korekcyjne muszą podać nam wartości recepturowe. Polecamy im udać się do okulisty, natomiast klient może też podać nam wartości z pamięci lub na podstawie swojej poprzedniej pary okularów. Nie wymagamy recepty.

Jakie aspekty są najtrudniejsze przy produkcji okularów?

Porucznik: Najtrudniejsza jest faza projektowa i przekucie wizji w rzeczywisty produkt. Okulary muszą dawać klientowi maksymalny komfort użytkowania. Również rozwiązania zaproponowane przez projektantów często stanowią wyzwanie technologiczne.

Twierdzicie, że 4MOSA osiągnie próg rentowności pod koniec tego roku, a przychody ze sprzedaży wyniosą milion złotych. Jeśli okaże się to prawdą, to jak będziecie dalej inwestowali środki?

Porucznik: Zyski będziemy reinwestować w spółkę. Zależy nam na rozwijaniu oferty produktowej i ekspansji na rynki zagraniczne. Chcemy wypuszczać krótkie serie okularów, tak jak robi to w przypadku ubrań np. Inditex, właściciel ZARY.

Macie już jednego inwestora – czy rozważacie pozyskanie kolejnego?

Porucznik: Potrzebujemy kapitału, dlatego zaczynamy się rozglądać za kolejną rundą inwestycji. Planujemy pozyskać od inwestorów 2–3 mln złotych. Zależy nam na znalezieniu partnerów i wspólników, którzy rozumieją naszą branżę i mają doświadczenie w e-commerce.

To dużo pieniędzy, na co chcecie je wydać?

Porucznik: Środki z inwestycji przeznaczymy na budowę lokalnych zespołów w Czechach i Wielkiej Brytanii oraz uruchomienie kolejnych linii produktowych m.in. okularów dla dzieci. W 2017 roku otworzymy nasz pierwszy sklep stacjonarny one-stop-shop. W mniej niż godzinę klient przejdzie badanie wzroku i otrzyma okulary z soczewkami. Chcemy częściowo odebrać rynek Vison Express.

Dlaczego akurat Czechy i Wielka Brytania?

Winter: Czechy to nasz bliski sąsiad. Gusta są podobne, a rynek sprzedaży online atrakcyjny. Jest niewiele mniejszy od polskiego. Wielka Brytania to z kolei duży i chłonny rynek. Mieszka tam dużo naszych znajomych i to właśnie na nich chcielibyśmy oprzeć nasz lokalny team.

REKLAMA

Planujecie wprowadzić tzw. one-stop-shopy, gdzie w mniej niż godzinę klient przejdzie badanie wzroku i otrzyma okulary z soczewkami. Jaka będzie cena takiej usługi?

Winter: Zakładamy, że będzie taka sama jak do tej pory. Celem naszego one-stop-shopu jest wyjście do klienta i dalsze ułatwienie mu zakupu okularów. Chcemy, żeby w jednym miejscu klient mógł zbadać wzrok i dostać najwyższej jakości okulary. Chcemy stworzyć wyjątkowe i unikalne customer experience. Mogę zdradzić, że cały proces wykonania okularów będzie odbywał się na oczach klienta.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA