REKLAMA

Kuźniarowi nie udało się uratować telewizji śniadaniowej, więc odchodzi do internetu

Ode mnie, oglądającego Jarosława Kuźniara w Dzień Dobry TVN, bardziej męczył się chyba tylko sam Jarosław Kuźniar, który musiał tam występować. Ale tak musiało być, gdy jeden z bardziej autonomicznych i błyskotliwych umysłów polskich mediów został zmuszony do wypowiadania kwestii pokroju "Robercie, co nam dzisiaj ugotujesz?".

30.05.2016 07.18
Jarosław Kuźniar odchodzi z Dzień Dobry TVN. Gdzie teraz?
REKLAMA

Jarosław Kuźniar wcale nie jest pierwszym redaktorem TVN24, do którego zapałałem sympatią. Jeszcze wcześniej gwiazdą porannego pasma był Jakub Porada, który fantastycznie odnajdował się w swojej konwencji. Niestety w pewnym momencie poranne wstawanie mu się najwyraźniej znudziło i postanowił zaangażować się w programy podróżnicze (swoją drogą jak ciasne musi być studio TVN24, że oni wszyscy prędzej czy później zaczynają się tam zajmować podróżami?).

REKLAMA

Kuźniar swoją markę w stacji budował od 2007 roku. Szerszej widowni dał się poznać w dniu katastrofy lotniczej prezydenckiego samolotu, kiedy prowadził poranny program na żywo. Dziennikarz znany z raczej umiarkowanej umiarkowanej sympatii do polskiej prawicy światopoglądowej na wieść o wydarzeniach w Smoleńsku zareagował bardzo emocjonalnie. Nie zdziwiłbym się nawet, gdyby okazało się, że bardziej niż jego branżowi koledzy, którzy na gruncie tamtych tragicznych wydarzeń pobudowali własne imperia medialne.

Pomimo tej spontanicznej i szczerej manifestacji patriotyzmu ponad podziałami, Kuźniar do dziś uchodzi za jednego z głównych wrogów niektórych środowisk w Polsce, które przez lata nie były w stanie znieść nieustannych docinek, ironicznych wypowiedzi czy obnażania hipokryzji przez prowadzącego program Wstajesz i Wiesz.

Ja, jak się domyślacie, jestem na dokładnie drugim biegunie. Chociaż z dziennikarzem w wielu kwestiach się nie zgadzam, momentami odnoszę wrażenie, że zbyt mocno wchodzi w rolę jednej ze stron sporu, oczywiście i tak byłem wniebowzięty, gdy widoczna na ekranie TVN24 osoba była wyrazista, a z teoretycznie nudnego porannego pasma potrafiła zrobić show. To nie jest główne wydanie Faktów, od prowadzącego naprawdę oczekuję czegoś innego niż nieomylnej współpracy z prompterem. Kuźniar był takim trochę pierwszym blogerem telewizji informacyjnej i to było bardzo, bardzo fajne.

Odkąd Jarosław Kuźniar przeniósł się z WiW do Dzień Dobry TVN, nasza relacja na linii widz-prowadzący stała się zdecydowanie mniej zażyła.

W porannym programie TVN24 w przeglądzie prasy i najważniejszych wydarzeń szybko zaczęło mi brakować swego rodzaju wartości dodanej. Z kolei jeśli chodzi o śniadaniówkę dużego TVN-u, byłem w zdecydowanie zbyt małym stopniu osiemdziesięcioletnią kobietą, żeby oglądać przepisy na suflety i występy gości, którzy na przykład twierdzili, że są męską syreną. Albo jeszcze gorzej, polskim youtuberem.

Ale kiedy już z czystej ciekawości (jak zapewne zauważyliście, lubię śledzić rozwój mediów w Polsce) odpaliłem sobie program to widziałem Kuźniara nieszczęśliwego, podirytowanego błahą formułą programu. Wyobraźcie sobie, że nagle ktoś kazałby Cristiano Ronaldo kopać piłkę w Szczakowiance Jaworzno. No, to to był mniej więcej ten sam wyraz twarzy.

Kazał, bo choć transfer do Dzień Dobry TVN ogłaszany był z wielką pompą i dla samego prowadzącego ponoć wiązał się ze wzrostem nie tylko oglądalności, a taki na przykład Piotr Kraśko obecność w programie opisuje jako fantastyczne doświadczenie, to jednak Jarosław Kuźniar wcale nie miał ochoty rozstawać się z TVN24. Ultimatum postawiła sama stacja, której chyba nie do końca podobało się, że dziennikarz w mediach społecznościowych zasięgami jest autonomicznym imperium medialnym, a na dodatek wykorzystuje to w celu rozwijania własnych przedsięwzięć biznesowych (m.in. biura podróży Go for World).

Pod ukutym przez siebie hasłem "telewizja jest wszędzie" stał się wielkim popularyzatorem aplikacji Periscope w Polsce, gdzie codziennie rano, jadąc do pracy, kontaktował się ze swoimi widzami. Audycja miała charakter publicystyczny, a dziennikarz wolny od ciężaru pracodawcy w postaci stacji informacyjnej dość otwarcie mówił, co i kto mu się w kraju podoba, a co nie. W miarę rozwoju Facebooka, format ten zaczął pojawiać się też w ramach Mentions.

Szczerze mówiąc zupełnie nie dziwi mnie decyzja dziennikarza o odejściu z Dzień Dobry TVN, choć zapewne wielu jego kolegów po fachu zabiłoby za możliwość pracy w popularnym porannym show.

Wygląda na to, że jeszcze mocniej zwiąże się z internetem, do którego od lat przenosił swoją aktywność. A aktywne angażowanie "pana z telewizji" w na przykład media społecznościowe teraz zaprocentuje.

REKLAMA

Jakby co, to nie wiecie tego ode mnie, ale Jarosław Kuźniar był ostatnio widziany w towarzystwie ekipy (m.in. Przemysława Barankiewicza i Grzegorza Nawackiego) Pulsu Biznesu i Bankier.pl. To naprawdę fajny zespół, może nawet razem uda im się zmontować coś dużego. Zamienienie ciepłego sufleta z Karolem Okrasą na nowy projekt w zdradliwym i trudnym dla telewizyjnych postaci internecie (czy ktoś z was ogląda jeszcze program Tomasza Lisa i nie mówię to u tych przypadkach, gdy nagle automatycznie włącza się podczas sesji z kobieta.onet.pl/i-ty-mozesz-wygrac-z-pomaranczowa-skorka/?) wymaga dużej odwagi. Do odważnych sieć należy, a więcej dowiemy się już we wtorek. Ja na pewno nie będę płakał z powodu tego, że Kuźniar znowu zajmie się tym, w czym jest najlepszy.

*fot. tytułowa: Jarosław Kuźniar na Facebooku, fot. na stronie głównej: Jarosław Kuźniar na Facebooku

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA