REKLAMA

Jedyny sensowny serwis dla fotografów właśnie przegrał z prymitywnymi Zdjęciami Google

Stało się. Po dwóch latach rozwoju Flickr zrobił wielki krok wstecz. Jedna z najlepszych funkcji serwisu staje się płatna, a to oznacza, że serwis właśnie przegrał z każdą darmową chmurą na zdjęcia. Nawet z prymitywnymi Zdjęciami Google.

10.03.2016 07.09
Istotne zmiany w Flickr. Od teraz płatny Uploadr
REKLAMA
REKLAMA

Przemek Pająk niedawno pisał o fatalnych decyzjach Marissy Mayer, czyli szefowej Yahoo. Kolejne inwestycje tej CEO były – lekko mówiąc – przestrzelone. Przemek wśród nieudanych projektów wymienił jednym tchem słabnącego Tumblra oraz Flickra. Przyznaję, nie zgadzałem się z tą opinią. No bo jak można nie lubić Flickra, z jego aktywną społecznością, tonami fenomenalnych zdjęć, świetną wyszukiwarką, a do tego z terabajtem darmowej przestrzeni dla każdego?

Flickr na przestrzeni ostatnich dwóch lat doczekał się naprawdę rewolucyjnych zmian.

Wspomniany darmowy terabajt przestrzeni dyskowej, całkowicie nowy design, udane odświeżenie aplikacji mobilnych, czy w końcu ogromna poprawa w kwestii zarządzania zdjęciami. To tylko niektóre zmiany, jakie zaszły pod rządami Marissy Mayer.

Dla mnie najbardziej rewolucyjną zmianą (zaraz po wprowadzeniu darmowego 1 TB) był nowy panel zarządzania zdjęciami. Po jego premierze pisałem o nim w ten sposób:

No właśnie, Flickr wcześniej był tylko internetową galerią. Dopiero w połowie 2015 roku stał się czymś na kształt chmury. Różnica polega na tym, że Flickr w końcu umożliwił użytkownikom nie tylko prezentowanie swoich zdjęć online, ale także sensowne zarządzanie albumami i katalogami oraz tworzenie kopii zapasowych w chmurze, z możliwością ponownego pobierania zdjęć na dysk. Co ważne, wszystko to przy poszanowaniu prywatności jak i bez żadnej kompresji plików.

Całość została spięta przez małe, acz świetne narzędzie o nazwie Uploadr. Jest to klient, który synchronizuje zdjęcia na dysku komputera z kolekcją na serwerach Flickra. W odróżnieniu od klienta Zdjęć Google, Uploadr respektuje strukturę katalogów, a więc działa podobnie do klienta Dropboksa, OneDrive’a, czy innych dysków w chmurze.

Nie wygląda to źle, prawda? Dlatego nie zgadzałem się z Przemkiem na skreślanie Flickra. Chyba jednak faktycznie we Flickrze dzieje się coś złego.

Wygląda na to, że darmowy terabajt, brak kompresji, poszanowanie prywatności i łatwe zarządzanie zdjęciami to cechy, które na dłuższą metę nie mogą być oferowane jednocześnie.

Niestety, Flickr zdecydował, że narzędzie Uploadr staje się płatne. To oznacza koniec darmowego zarządzania zdjęciami, co w efekcie dla większości użytkowników przekreśli Flickra w roli darmowej chmury na zdjęcia. Każdorazowe wgrywanie plików przez stronę internetową i zarządzanie nimi w takim widoku nie jest ani przyjemne, ani wygodne.

flickruploadr

Nowym pomysłem Flickra jest odświeżenie swojej płatnej wersji Flickr Pro kosztującej 50 dol. rocznie. Od teraz tylko użytkownicy Pro mają dostęp do Uploadra. Korzyści jest jednak więcej: 20% zniżki na zakup planu fotograficznego w Adobe Creative Cloud, zniżki na zakup wydruków z Flickra, brak reklam, dostęp do statystyk i… znaczek „Pro” na awatarze. Przez najbliższe dwa tygodnie można uzyskać 30% zniżki z kodem FLICKRPRO30.

Nowa strategia na pierwszy rzut oka wygląda ciekawie. 50 dol. rocznie nie jest jakimś dotkliwym wydatkiem, a w zamian dostaje się sporo. Konkurencyjne chmury potrafią kosztować więcej, a Flickr oferuje jeszcze zniżkę na Photoshopa i Lightrooma w pakiecie CC od Adobe. Dla fotografów jest to więc ciekawa propozycja.

Co z tego, skoro dla darmowych użytkowników Flickr zrobił ogromny krok wstecz? Usługa na nowo przekształciła się z chmury w galerię internetową z niewygodnym uploadem.

Flickr właśnie przegrał z każdą darmową chmurą, na dodatek na własne życzenie.

Być może w Yahoo ktoś stracił kontakt z rzeczywistością, a może po prostu Marissa Mayer rozpaczliwie poszukuje nowych środków na wypracowanie zysków. Sam pomysł na Flickr Pro jest dobry, ale włączenie do niego Uploadra jest zbyt pazerną decyzją.

Płatny desktopowy klient przekreśli tę usługę w oczach większości klientów. Nie chodzi tu o wysokość opłaty, chodzi o sam fakt płacenia. Zdjęcia Google mają nieograniczoną przestrzeń dyskową, są darmowe i mają desktopowego klienta. A że stosują kompresję, czy nie uwzględniają katalogów? Dla przeciętnego Kowalskiego nie ma to znaczenia.

REKLAMA

Szkoda, naprawdę szkoda. Myślałem, że Flickr obroni się przed złymi decyzjami Marissy Mayer.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA