REKLAMA

Pozyskanie inwestora to sukces startupu? I tak, i nie - Polacy mówią jak jest

Pozyskanie inwestora to sukces startupu? Oczywiście, że tak, ale tylko wtedy, kiedy rozumie on jak działa tworzony produkt. Według dwóch polskich startupowców trafić na takiego może być wybitnie trudno.

10.02.2016 08.13
Polscy startupowcy Patronite
REKLAMA
REKLAMA

Kiedy zwykle na SW piszemy o startupach? Wówczas kiedy same się chwalą – przede wszystkim pozyskaniem inwestora. Nie ma tym niczego złego, w końcu jeśli jakaś instytucja zechciała zainwestować w pomysł lub częściej w gotowy i odnoszący sukces produkt, to jest to tylko potwierdzeniem jego jakości.

Pozyskanie pieniędzy na rozwój nie zawsze jest synonimem sukcesu, czego przykładem jest analiza wykonana przez serwis mambiznes.pl na projektach z I naboru działania 8.1 z 2008 roku, czyli unijnych dotacji na e-biznes. Okazało się wówczas, że większość z dotowanych biznesów albo zwinęła się z Internetu, albo kontakt z nimi jest niemożliwy.

Bez inwestora też można się rozwijać

Twórcy Automatera (czytaj więcej o tym startupie) już podczas pierwszego kontaktu podkreślają, że cały zysk reinwestują w rozwój firmy i z powodzeniem działają bez wpuszczania inwestora. Nie jest tak, że fundusze się nimi nie interesują – ba – dochodzi nawet do spotkań, ale wg Maćka Zielińskiego (współtwórca Automatera) w większości jest to czas stracony:

Idealnie jest, kiedy produkt jest dobrze znany inwestorowi. Za świetny przykład służyć tu może choćby niedawna inwestycja w polski startup HealthUp w wysokości 4,3 mln zł dokonana przez Joint Polish Investment Fund. Firma prowadziła rozmowy z 12 inwestorami, ale nie zawsze mogła się z nimi w stu procentach porozumieć:

Dobry inwestor to skarb

Nie wszyscy mają tyle szczęścia co HealthUp. Zieliński wspomina przypadek inwestora, którego wiedza opierała się jedynie na przeczytaniu książki Lean Startup, opisującej metody testowania produktu i prowadzenia firmy od zera.

REKLAMA

Właśnie dlatego z wszelkich rewelacji o zdobytych inwestorach należy podchodzić zdroworozsądkowo i dopiero po przeanalizowaniu sytuacji oceniać inwestycję, dla której na polskim rynku prawdziwym sprawdzianem może być tzw. exit, czyli sprzedaż udziałów polskiego funduszu jakiemuś większemu graczowi na arenie światowej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA