REKLAMA

Wideo w pionie, czyli lud zadecydował, co jest lepsze

Nastały nowe czasy. Wideo w sieci rządzi, YouTube jest królem, Facebook i Twitter próbują za nim nadążyć, Netflix i tysiące serwisów VOD radzą sobie coraz lepiej, a ja mam jedno ogłoszenie - Vertical Video Syndrome to nie jest już “choroba” internetu.

08.12.2015 16.30
Wideo w pionie, czyli lud zadecydował, co jest lepsze
REKLAMA
REKLAMA

Ponad połowa wyświetleń wideo na YouTubie pochodzi z urządzeń mobilnych. Tych, które można dowolnie obracać, by ekran ułożony był pionowo lub poziomo. Jednak w ostatnich dwóch latach YouTube ma coraz więcej konkurencji. Facebook stawia na wideo i na razie jeszcze nie radzi sobie z problemem naruszeń praw autorskich (większość popularnych na fejsie filmików to wideo ukradzione z YT lub z innych fanpejdży), ale zyskuje ogromny ruch z miesiąca na miesiąc. Wideo dobrze ma się też na Snapchacie. Twitter od jakiegoś czasu również umożliwia nagrywanie filmików do 30 sekund i stają się one niezłym narzędziem np. do newsów.

Wszystkie te serwisy przestały walczyć z materiałami nagranymi w pionie i pozwalają na wyświetlanie ich na całym ekranie.

Czas już powiedzieć to głośno - pionowe wideo nie jest już złem, a akcje sprzed kilku lat piętnujące ludzi, którzy trzymają telefon w pionie zamiast w poziomie nagrywając filmy, nie mają już sensu.

wpid-screenshot_2015-12-07-18-22-59.png

Sama zmieniam zdanie i posypuję głowę popiołem. Nagrywanie wideo w pionie jest po prostu często wygodniejsze. Można robić to jedną dłonią. Gdy ktoś nagrywa własną twarz na szybko (ach ci vlogerzy) z telefonem w ręku, wideo w pionie ma więcej sensu. Na materiałach pionowych da się zmieścić sporo treści i to przecież nagrywający decyduje, jak jest mu wygodniej.

Czasem, gdy przeglądam YouTube’a, Twittera i Facebooka, trafiam na jakieś wideo i doceniam to, że żeby je obejrzeć, nie muszę odwracać telefonu. Tak po prostu.

Przecież media społecznościowe zazwyczaj przeglądamy w pionie, “scrollujemy” w dół. Filmików jest coraz więcej, więc każde udogodnienie, które sprawia, że nie muszę dodatkowo manewrować smartfonem, jest w cenie.

YouTube w lipcu podążył śladem konkurencji i zrezygnował z czarnych pasków. Genialne. Pełny ekran to pełny ekran.

Okazało się, że to nie wideo nagrywanego w pionie nienawidzimy. Nienawidzimy tych czarnych pasków, które serwisy dodawały do takich filmików. Nie lubimy tego, że wideo staje się nieczytelne i zbyt małe, by dostrzec na nim wszystkie szczegóły.

Wystarczy umożliwić wyświetlanie go na pełnym ekranie, by większość tych animozji zniknęła.

Uświadomiło mi to, jak szybko zmienia się krajobraz internetu, jak szybko zmieniają się nasze przyzwyczajenia i jak szybko złe zmienia się w dobre, w zwykłą codzienność, do której trzeba się dopasować zamiast z nią walczyć. I to, że my użytkownicy mamy ogromną moc sprawczą.

Bo gdybyśmy nie nagrywali wideo w pionie tylko grzecznie za każdym razem obracali telefon, by uwiecznić coś na filmie, to mało kto w dużych korporacjach internetowych zrozumiałby, że samo obrócenie telefonu jest czymś niewygodnym, często czymś niechcianym.

Myślę też, że to udowadnia, jak często popełniamy błędy w myśleniu. My fani technologii, którzy uważają, że wiedzą lepiej. Że mają prawo pouczać innych jak używać urządzeń, jak nagrywać wideo (no, obróć ten telefon i nie nagrywaj w pionie bo tak!), czy mówić, który system jest lepszy.

To uświadomiło mi to, że to nie my - bardziej zaangażowani użytkownicy - decydujemy o kierunku rozwoju technologii konsumenckiej. Często to nawet nie producenci i twórcy.

Czytaj również:

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA