REKLAMA

Kto tak właściwie potrzebuje Windows Continuum - gorącego hitu konferencji Microsoftu?

Dzień wczorajszy przyniósł mi ważną wiadomość: przyszedł czas na wymianę telefonu. Ale czy dokupię do niego stację dokującą umożliwiającą korzystanie z Continuum? Im bliżej premiery, tym mam więcej wątpliwości.

07.10.2015 18.03
Kto tak właściwie potrzebuje Windows Continuum – gorącego hitu konferencji Microsoftu?
REKLAMA

Lumia 950 XL będzie dobrym następcą dla mojej Lumii 1520. Jeszcze lepszy aparat, jeszcze dłuższy czas pracy na baterii, ulubiona platforma, no i zamiana czterordzeniowego procesora 32-bitowego poprzedniej generacji na ośmiordzeniowy, 64-bitowy ze znacznie zwiększoną ilością pamięci operacyjnej. Biorąc pod uwagę znikomą zasobożerność Windows, Lumia 950 XL prędzej ulegnie biodegradacji niż się realnie zestarzeje. Jednak ów telefon ma jeszcze jedną, teoretycznie bardzo interesującą dla wykonywania mojej pracy funkcję. Nazywa się ona Continuum i pozwala podłączyć telefon do monitora i klawiatury, upodobniając pracę na nim do pracy na komputerze osobistym.

REKLAMA

Mój wewnętrzny nerd już się cieszy. Windows 10 wyprzedza technologią znacznie swoją konkurencję. I tak jak złośliwi, poniekąd mając częściowo rację, dorzucą docinek, że ta technologia znajdzie zastosowanie głównie do kiepskich aplikacji w Sklepie Windows, tak już teraz byle telefon potrafi z technicznego punktu widzenia znacznie więcej, niż zazwyczaj przez te same osoby chwalony Chrombook. A oprócz tego jest telefonem, aparatem, nawigacją GPS i mieści się w kieszeni. Continuum to tylko jedna z wielu korzyści, jakie zapewnia platforma aplikacji dla Windows 10. Ale to nad nią chcę się pochylić.

Lumia 950, 3

Wiedząc już, że najprawdopodobniej już za miesiąc będziemy testować nowe Lumie, zacząłem planować sposób ich oceny i co ja właściwie chcę sprawdzić. I jakiekolwiek scenariusze, jakie przychodzą mi do głowy w przypadku Continuum, prezentują się dość sztucznie i nienaturalnie. Już argumentuję.

Continuum pozwala telefonowi traktować monitor lub telewizor jako drugi wyświetlacz. Nie jest to więc proste powielanie wyświetlaczy, a klasyczny rozszerzony Pulpit, który dzięki elastyczności i technologii Windows 10, błyskawicznie dopasowuje się do nowej przekątnej ekranu. Istnieją jednak pewne ograniczenia.

Ograniczenia jednak istnieją

Menu Start jest kopią ekranu startowego telefonu i niczym więcej, a dzielenie ekranu między aplikacjami jeszcze w tej wersji nie będzie działać (co oznacza, że tak jak do niedawna na Androidzie czy iOS, możemy równocześnie na ekranie mieć wyświetlaną tylko jedną aplikację, możemy też niezależnie uruchomić drugą na wyświetlaczu telefonu).

No i oczywiście mamy tu procesor ARM, a to oznacza, że zadziałają na nim wyłącznie aplikacje ze Sklepu Windows. Co nie jest aż takim problemem, jaki mógłby się wydawać: od komputera wielkości telefonu nie oczekuję wydajności pozwalającej na obróbkę plików niedostępnego i wziętego jako przykład InDesigna (choć oczywiście byłbym wniebowzięty), a typowe aplikacje, jak Office, Pixlr, Wunderlist, Skype i reszta mają co najmniej przyzwoite appy w Sklepie. Zawsze też pozostają edycje webowe tychże aplikacji.

Komu to właściwie jest potrzebne?

Ustaliliśmy już, że Continuum ma pewne ograniczenia, ale też jest dostatecznie dobre od strony technicznej, by mieć większy sens. Nie wydetujemy na nim, przynajmniej na razie, warstw w Photoshopie, ale dzięki całkiem solidnym appom i przeglądarce internetowej większość typowej pracy typowego Kowalskiego da radę wykonać bez problemu. To teraz zastanówmy się kiedy właściwie chcielibyśmy to robić.

Zastosowania rozrywkowe, a więc gry i multimedia? Do tego Continuum jest nam zupełnie zbędne. Wystarczy klonowanie ekranu za pośrednictwem Miracast, co jest obecne w prawie wszystkich Lumiach i w sporej części telefonów z Androidem, Windowsem i iOS-em.

To może ktoś taki, jak ja? Ktoś, kto często podróżuje po krajach i hotelach na całym świecie, a ze swoich podróży zdaje na bieżąco relację? W każdym pokoju hotelowym jest jakiś telewizor. To oznacza, że wystarczy, że spakuję telefon, stację dokującą, kabel HDMI, myszkę, kabel USB Typ-C i klawiaturę. Fakt, jest to nieco lżejsze od laptopa. Ale chyba dorzucę te kilkaset gramów, dla większych możliwości potężniejszego sprzętu. Korzyść w bagażu jest zbyt niska. No chyba, że miałbym pewność, że w hotelu i na konferencji oprócz ekranu znajdę też gdzieś klawiaturę. Ale jak wiecie lub zapewne się domyślacie, na razie to rzadkość.

Microsoft-Display-Dock
REKLAMA

Właściwie, to do głowy przychodzą mi dwa zastosowania. Pierwsze, w przyszłości, gdy procesory z nowych Lumii stanieją: dla krajów rozwijających się. Dla wielu osób Lumia z monitorem i klawiaturą Bluetooth to jedyna szansa na komputer PC z punktu widzenia finansowego. Po drugie: dla firm, których pracownicy muszą być mobilni. Te osoby biorą służbowe Lumie w teren i na nich pracują, a wracając do biura stawiają je na biurkowej stacji dokującej zapewniając sobie większy komfort.

Cała reszta… nie wiem, naprawdę nie wiem. Geekowy duch mówi mi „ale co się martwisz, przecież to jest zaczepiste”. No jest. Robi wrażenie. Ale jestem bardzo, bardzo ciekaw jak często to będę wykorzystywał jak już się przesiądę na nowy fablet. I na pewno jego recenzję, właśnie z uwagi na wątpliwości na temat Continuum, podzielę na dwie części: drugą po co najmniej kwartale użytkowania.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA