REKLAMA

To przypadek Ubera zdecyduje, czy serwisy społecznościowe to spekulacyjna bańka, czy realny i wielki biznes

Co łączy Yelpa, Zyngę, Groupona i Twittera? To, że są to spółki notowane na giełdzie oraz to, że większość z nich jest nierentowna lub ma wielkie problemy z generowaniem zysków dla inwestorów. Co jeszcze? To, że są to podmioty z tzw. sektora serwisów społecznościowych, które wchodziły na giełdę z miliardowymi wycenami.

04.08.2015 09.30
To przypadek Ubera zdecyduje, czy serwisy społecznościowe to spekulacyjna bańka, czy realny i wielki biznes
REKLAMA
REKLAMA

Są też inne podmioty z sektora serwisów społecznościowych na giełdzie, jak chociażby Facebook i LinkedIn, które problemów z rentownością nie mają.

Wspominam o tym nie bez powodu. Oto bowiem kolejne amerykańskie złote dziecko serwisów społecznościowych winduje wyceny na prywatnym rynku. Ponad 50 mld dol. - tyle po ostatniej rundzie finansowania, w której uczestniczył m.in. Microsoft, warty jest Uber. To wycena kolosalna, nawet jak na kosmiczne standardy amerykańskiego rynku. Pytanie, w którą stronę pobiegnie przygoda Ubera z biznesem - czy tą podobną do Facebooka, czy Yelpa i Twittera.

uber-valuation-timeline2

Prawie 51 mld dol. na tym etapie życia Ubera to wycena wyższa od Facebooka.

W 2011 r., gdy Facebook na rynku prywatnym był warty niecałe 50 mld dol., dzieło Zuckerberga miało 7 lat i prawie 2 mld dol. przychodu rocznego (liczonego jako 4 kwartały wstecz). W połowie 2015 r. Uber ma również 7 lat, a przychody w 2014 r. wyniosły zaledwie 400 mln dol. To gigantyczna różnica w skali biznesu, której absurdalnie wysoka wycena zdaje się nie uwzględniać.

Tym bardziej, że Uber jest zewsząd atakowany i wzbudza gigantyczne kontrowersje na dosłownie wszystkich rynkach, na których aktywnie działa. Nawet w USA wybuchają zamieszki prowokowane przez taksówkarzy, którzy boją się, że Uber zabierze im pracę. Nie mówiąc o Europie, gdzie wytoczono potężne działa prawne, włącznie z konfiskatą samochodów tym, którzy przyłapani zostaną na działalność w Uberze, czy o Azji, gdzie zamieszania związane z Uberem skutkują zgonami ludzi.

Nie twierdzę, że Uber nie będzie wielkim biznesem na miarę Facebooka. Ponoć te 400 mln dol. w 2014 r. to już daleka przyszłość, bo w 2015 r. Uber ma wygenerować 2 mld dol. przychodów. Uber ma też wielkie plany rozwoju biznesu - już nie chodzi tylko o przewóz ludzi, ale także usługi kurierskie, „społecznościowe” dowozy żywności oraz zakupów.

Pytanie jednak, czy to jest wystarczające, by Ubera traktować jak największą rzecz od czasów Facebooka.

To pytanie o tyle zasadne, że przypadek Ubera może mieć decydujące znaczenie do oceny, czy rynek serwisów społecznościowych to bańka na miarę tej z ery dotcom, czy jednak podstawa nowego typu biznesu, które przetrwają na lata.

REKLAMA

Czytaj również: 

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA