REKLAMA

Dobra mina do złej gry? Intel nie boi się darmowej aktualizacji Windows 10

Od czasu ogłoszenia przez Microsoft informacji o darmowej aktualizacji systemów Windows 7 i nowszych do Windows 10 mówi się, że decyzja ta będzie mieć negatywny wpływ na sprzedaż pecetów. Intel jednak uważa inaczej i twierdzi, że premiera Windows 10 pozytywnie odbije się na branży komputerów osobistych.

16.07.2015 11.48
Dobra mina do złej gry? Intel nie boi się darmowej aktualizacji Windows 10
REKLAMA
REKLAMA

Na pierwszy rzut oka to osoby sceptycznie podchodzące do nowej polityki Microsoftu zdają się mieć racje. Przez długie lata to premiery kolejnych wersji Windows były momentami, w których ludzie decydowali się na kupno nowego komputera lub chociaż zaczynali taki zakup rozważać. Microsoft decydując się na dostarczenie Windowsa 10 za darmo do prawie każdego swojego dotychczasowego klienta sprawił, że osoby te straciły tę dodatkową motywację do zakupu.

Jednak nie wszyscy tak uważają.

Przykładowo, Brian Krzanich, prezes Intela, przesadnie nie obawia się spadku sprzedaży pecetów i nie twierdzi, że premiera nowego systemu operacyjnego Microsoftu będzie mieć negatywny wpływ na zarobki jego firmy. Uważa, że wiele osób czeka z zakupem komputera właśnie na premierę Windows 10.

Co więcej, Brian Krzanich uznał też premierę nowego systemu Microsoftu za przyczynę tegorocznego 10-procentowego tąpnięcia rynku pecetów. Zdaniem prezesa Intela duża część użytkowników z premedytacją odłożyła zakup peceta na drugą połowę tego roku, by kupić maszynę idealnie przystosowaną do nowego systemu Windows.

Oczywiście nie jest to jedyna przyczyna takiego stanu rzeczy. Brian Krzanich twierdził też, że sprzedaż pecetów jest ściśle połączona z ekonomią. Jako że PKB zwolniło w wielu krajach rosnących, takich jak Chiny i Brazylia, sprzedaż pecetów była słabsza od oczekiwanej.

Pomimo wypowiedzi o pozytywnym wydźwięku Intel pokazał, że rynek pecetów nie będzie rosnąć.

Stwierdził, że zadaniem jego firmy jest utrzymywanie sprzedaży pecetów na stałym poziomie i coraz szybszy wzrost w segmentach takich jak pamięci NAND, serwery oraz Internet rzeczy. Zapewne plan ten uda się zrealizować, bo każdy z nas potrzebuje pecetów. Ich sprzedaż nie będzie maleć w nieskończoność. Po prostu stanie w miejscu i będzie punktowo rosnąć przy okazji wydarzeń takich jak premiera nowego systemu operacyjnego lub wielu ciekawych gier.

Trzeba pogodzić się też z tym, że coraz mniej ludzi potrzebuje potężnych maszyn i coraz większa część klientów będzie wybierać relatywnie tanie komputery. Dlatego podejrzewam, że na rynku pecetów rozpocznie się zażarta walka między urządzeniami z systemami Windows 10 oraz Chrome OS. Będzie ona odbywać się na najbardziej perspektywicznym rynku tanich urządzeń, którymi będą zainteresowani klienci wielu krajów rozwijających się.

Zresztą konkurencję tę można zauważyć już teraz. Cena najtańszego Chromebooka wynosi 149 dol., co przy naszym wysokim kursie dolara i po dodaniu niezbędnych podatków daje niecałe 700 zł. O zaledwie 20 dol. lub 90 zł droższy będzie najtańszy komputer z Windows 10, wyposażony w 11,6-calowy ekran Acer Aspire One Cloudbook.

Sytuacja ta też może mieć wpływ na zyski Intela.

Nie dość, że sprzedaż pecetów spada, to coraz większa liczba urządzeń dostępnych na rynku to sprzęty budżetowe. Nie powinno to jednak spędzać snu z powiek Briana Krzanicha. Intel w końcu to jedyny wiodący producent procesorów do niemal wszystkich rodzajów pecetów. No i jak sam wspomniał, rynek urządzeń konsumenckich nie jest dla jego firmy najważniejszy.

Serwery, pamięci NAND oraz Internet rzeczy - na tych segmentach zarabia Intel, a na rynku konsumenckim pozostaje po części z sentymentu, po części z chęci utrzymania kurczącego się, ale nadal stabilnego źródła zarobku, a po części z chęci dobrej promocji swojej potężnej marki.

REKLAMA

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA