REKLAMA

Jest jeden powód, dla którego warto będzie oddać robotowi kontrolę nad kierownicą

Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z kolizją czy wypadkiem, efekt jest jeden - problemy. Większe lub mniejsze w zależności od skali wydarzenia. Jeśli jednak uda nam się przeżyć, zyskujemy coś jeszcze - wiedzę i doświadczenie, które mogą pomóc nam uniknąć kolejnych takich przypadków. 

09.04.2015 17.19
Jest jeden powód, dla którego warto będzie oddać robotowi kontrolę nad kierownicą
REKLAMA
REKLAMA

W przyszłości może się okazać, że jest to wiedza, która uratuje nam życie. Nie dodamy gazu tam, gdzie nie trzeba, nie wpadniemy w panikę, gdy sytuacja się powtórzy, będziemy wiedzieć jak odzyskać kontrolę nad naszym pojazdem, albo - jeśli już ma dojść do zderzenia - jak przynajmniej próbować zminimalizować jego skutki.

Dotyczy to jednak tylko nas. Kierowcy jadący tą samą drogą co my mogą nie mieć takiego doświadczenia. Być może nigdy wcześniej nie przydarzyła im się żadna niebezpieczna sytuacja, być może zbyt mocno wierzą w swoje możliwości, a może po prostu nie mają wyobraźni i nie wiedzą, że ich metalowa puszka i inne podobne puszki na drodze nie są niezniszczalne.

auto google

Możemy wprawdzie (i prawdopodobnie będziemy to robić tak czy inaczej) dzielić się naszymi doświadczeniami z innymi. Opowiadając o nich znajomym, pisząc o nich na portalach społecznościowych, czy robiąc to w jeszcze inny sposób.

Problemy są dwa. Po pierwsze, króluje przekonanie, że złe rzeczy zdarzają się innym i nawet jeśli ktoś wysłucha naszej historii, nie wiadomo, czy w ogóle na niego zadziała. Po drugie, nasz zasięg jest tak naprawdę żaden. Do tego sam, autorski opis słowny to często za mało, żeby zarówno przekazać obraz (czy też grozę) sytuacji i jednocześnie doradzić, co w danym przypadku zrobić.

A nie zapomnijmy o tym, że jeszcze musimy w ogóle cały wypadek przeżyć, żeby móc o nim komuś opowiadać.

W efekcie całe nasze doświadczenie idzie w większej skali na marne. Przykładowo to, że mieliśmy głupią stłuczkę wyjeżdżając z parkingu i teraz wiemy, jak tej stłuczki unikać, nie sprawi, że tego samego uniknie nasza sąsiadka, mieszkająca drzwi obok na tej samej klatce. Może o tym w ogóle nie wiedzieć, więc ma spore szanse powtórzyć ten sam błąd.

I tak w kółko i tak w kółko.

Jednym z najczęściej przywoływanych przez przeciwników autonomicznych pojazdów argumentem przeciwko wymontowaniu z aut kierownicy (choć niekoniecznie dosłownie) i zwolnieniu kierowcy ze wszystkich obowiązków jest fakt, że maszyny nie są doskonałe. Programy nie są doskonałe. Jedne i drugie mają luki, błędy, mogą się zawiesić, a do tego tworzone są przecież przez ludzi.

google samochod autonomiczny

A ci, jak doskonale wiadomo, doskonali nie są i nigdy nie będą. W każdym systemie odpowiedzialnym za prowadzenie naszego auta bez naszego udziału, a więc odpowiedzialnego za życie nasze i naszych pasażerów, będą błędy. Każdy hardware, na którym będzie stał taki system będzie miał szansę (bo raczej nie prawo) się zawiesić.

Taka już dola „cyfrowej inteligencji”.

Każdy z takich systemów będzie miał jednak gigantyczną przewagę nad każdym, nawet najlepszym na świecie kierowcą - będzie się w stanie uczyć na bazie swoich błędów. Będzie w stanie zbierać dane na temat zachowania pojazdów i systemów z całego świata, jednocześnie łatając swoje niedoskonałości i rozszerzając możliwości.

Bez żadnego ograniczonego sposobu przekazywania, bez „a mi się uda”. Dane, dane, dane. Dlatego też tak istotne dla przyszłości motoryzacji mogą być operatorzy i dostawcy usług internetowych, którzy będą odpowiadać za to, żeby wszystko we właściwym czasie trafiło do odpowiednich urządzeń odbiorczych. W tym przypadku - samochodów. Nie można też zapomnieć o twórcach tych systemów, które będą miały te dane zbierać, analizować i wyciągać z nich odpowiednie wnioski.

range rover

I przykładowo, w idealnej wizji, która doczeka się realizacji najwcześniej za kilka, może nawet więcej lat, nasz samochód nie będzie musiał na własnej skórze doświadczyć stłuczki przy wyjeździe z danej ulicy (w konkretnych warunkach, etc.), bo okazało się, że algorytmy zawiodły poprzednim razem - u innego kierowcy, może nawet w innym mieście, może nawet na innym kontynencie. Ale całość była na tyle podobna, że można było wyciągnąć wnioski.

Czy ludzki kierowca jest do tego zdolny? Nie, chyba że całe zdarzenie przytrafiłoby się właśnie jemu.

Przykłady można oczywiście mnożyć. Co z miejscami, w których praktycznie codziennie ktoś powoduje wypadek w tym samym miejscu? Czy dobry system/maszyna powtarzałby dzień w dzień ten sam błąd? Nie. Popełniłby go najwyżej raz.

Jest też mniej przyjemna strona takiej nauki z wypadku - w przypadku, kiedy jeden lub więcej kierowców (w zależności od liczby biorących udział) nie przeżyje. W obecnych warunkach nauki nie wynosi z tego nikt. Może producent inaczej będzie konstruował niektóre elementy auta, ale raczej jest to mało prawdopodobne. Przecież nie będziemy jeździć czołgami. Może ktoś wprowadzi w tym miejscu ograniczenie prędkości albo przebuduje drogę. Ale i nie o to chodzi.

volvo

Jakkolwiek by to nie zabrzmiało, przy odpowiednim podejściu producentów, śmierć w wypadku z udziałem autonomicznego pojazdu (a do tego na pewno będzie dochodzić) będzie w stanie - w przeciwieństwie do obecnej sytuacji - przynieść coś konkretnego światu. Będzie w stanie wyeliminować kolejne błędy, zwiększyć bezpieczeństwo. Nie jednej osoby, a wszystkich korzystających z tego systemu.

I tylko to, nawet pomijając możliwości obliczeniowe komputerów i systemów skupionych wyłącznie na tej jednej czynności (w tym przypadku prowadzenia), sprawność analizy i oceny sytuacji, czy brak jakichkolwiek czynników rozpraszających, sprawia, że warto będzie „oddać” kierownicę. Możliwość nauki - nauki niedostępnej na taką skalę dla człowieka.

volvo 3

To gigantyczna, niemożliwa do przecenienia różnica pomiędzy tym, z czym mamy do czynienia teraz, a tym, co bez wątpienia czeka nas w przyszłości. Nie w tej najbliższej, bo te systemy dopiero raczkują i początkowo z pewnością nie będą w pełni autonomiczne, a jedynie będą rozszerzeniem tych „ułatwiaczy”, które znamy do tej pory. Długo też nie znikną kierownice i możliwość przestawienia się na manualny tryb jazdy.

REKLAMA

Ale w pewnym momencie, za kilkadziesiąt lat (może szybciej, może później) okaże się ostatecznie, że człowiek, który już teraz jest najsłabszym ogniwem każdego samochodu, nie tyle może, co wręcz powinien być zastąpiony przez komputer.

I to będzie piękny moment.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA