REKLAMA

To dopiero porządki! Wraz z premierą Windows 10 odzyskasz sporo miejsca na dysku

Przytłaczająca większość tabletów i komputerów z Windows wyposażonych jest w partycję serwisową, którą system Microsoftu wykorzystuje do reinstalacji w momencie, gdy wszystkie inne metody naprawy zawiodą. Windows 10 to pożegnanie z tym rozwiązaniem i oddanie użytkownikom gigabajtów danych do dyspozycji.

20.03.2015 13.43
To dopiero porządki! Wraz z premierą Windows 10 odzyskasz sporo miejsca na dysku
REKLAMA
REKLAMA

Zapewne większa część Czytelników Spider’s Web musiała zmagać się z jakąś awarią w systemie Windows. Bardzo często skrypty do naprawy systemu pomagają i cała awaria sprowadza się do skorzystania z nich lub przywrócenia systemu do stanu sprzed awarii. Czasem jednak uszkodzenia są na tyle duże, że użytkownikowi pozostaje tylko pełna reinstalacją systemu.

To właśnie dlatego większość PC i tabletów z Windows posiada ukrytą partycję „recovery”, która jest niczym innym jak skompresowanym obrazem instalacyjnym systemu, wykorzystywanym do odbudowy tego działającego na naszym urządzeniu. Problem w tym, że ów obraz zajmuje sporo miejsca, zazwyczaj kilka gigabajtów. Wraz z Windows 10 obrazy znikają, ale funkcja pełnego przywracania systemu pozostaje. Jakim cudem?

Kompresja systemu, czyli coś lepszego od WIMBOOT

Windows 10 ma zajmować jeszcze mniej miejsca w pamięci komputera od Windows 8.1. Choć aktualna wersja systemu Microsoftu może zajmować nawet 4 GB pamięci masowej, to najczęściej w tej formie występuje wyłącznie w preinstalowanej formie na najtańszych tabletach i laptopach, wykorzystując mechanizm WIMBOOT. Jeżeli zaś zechcemy zainstalować ręcznie system operacyjny, bo na naszym komputerze nie był on preinstalowany, często musimy poświęcić nawet… 20 gigabajtów przestrzeni dyskowej!

windows 8 tablet

Kompresja systemu, zastosowana w Windows 10, zmniejsza jego objętość o 5,5 GB, co oznacza, że ma on zajmować na dysku nieco ponad 14 gigabajtów (podkreślając, że mówimy tu o wersji instalowanej ręcznie, a nie preinstalowanej, która zajmuje znacznie mniej miejsca, jeżeli korzysta z WIMBOOT). Sama objętość plików systemowych zostaje zmniejszona o 2,6 GB.

Koniec partycji i długich aktualizacji w Windows Update po resecie

Nowy mechanizm ma jednak jeszcze jedną przewagę: pozwala producentom sprzętu (i jego użytkownikom) na całkowite pozbycie się partycji serwisowej (korzyść od 4 GB do 12 GB przestrzeni dyskowej). System będzie się odbudowywał wykorzystując systemowi pliki typu runtime.

Zrzut ekranu (34)

Dodatkową korzyścią jest fakt, że przywracany tą metodą system jest już zaktualizowany od razu do bieżącej wersji. Na tę chwilę za każdym razem po reinstalacji systemu z partycji serwisowej ten rozpoczyna aktualizację do najnowszej wersji. Jeżeli to kilkuletni komputer, to proces instalowania setek łatek i aktualizacji może potrwać nawet parę godzin! Windows 10 po przywróceniu będzie od razu w najnowszej wersji.

Windows 10 dalej będzie jednak oferował (opcjonalnie) tworzenie partycji serwisowej, jeżeli ktoś będzie miał takie życzenie.

Jest tylko jeden problem: obecne na rynku urządzenia z WIMBOOT

REKLAMA

Wiemy już, że Windows 10 oczyści nasze urządzenie i uwolni wiele zmarnowanych gigabajtów przestrzeni dyskowej. Ale by móc skorzystać z dobrodziejstw tego rozwiązania, ów system trzeba będzie najpierw zdobyć. W przypadku kupna urządzenia z Windows 10 czy aktualizowania urządzenia ze względnie pojemną pamięcią problemu nie będzie. Są jednak już teraz w sprzedaży dostępne za kilkaset złotych najtańsze tablety i laptopy, które mają raptem 16-gigabajtowe dyski SSD, w których Windows, za pomocą WIMBOOT, jest skompresowany do objętości 4 GB. Te urządzenia muszą pobrać aktualizację do Windows 10, zarezerwować dodatkowe miejsce na proces instalacji, przygotować pliki do przywrócenia systemu w razie niepowodzenia owej aktualizacji, a wszystko to przy zachowaniu danych i aplikacji użytkownika.

Microsoft sam przyznaje, że to problem i że, na chwilę obecną… nie ma rozwiązania. Próbuje nas jednak uspokoić, że pracuje nad zagadnieniem, a efektem tych prac ma być bezpieczna i wygodna metoda aktualizacji. Pozostaje wierzyć na słowo, choć użytkownicy Windows Phone 7 i Windows RT mogą podchodzić do tych informacji dość sceptycznie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA