REKLAMA

Najlepszy cyfrowy kompan manualnego obiektywu. Sony A7 II - recenzja Spider's Web

Pierwszy na świecie bezlusterkowiec z pełną klatką doczekał się następcy, który jako pierwszy w tej klasie oferuje dodatkowo stabilizację w matrycy. Sony ewidentnie lubi być na pierwszym miejscu jeśli chodzi o innowacje w aparatach. Jak sprawdzają się one w praktyce? Zapraszam do recenzji Sony A7 II.

12.03.2015 16.50
Najlepszy cyfrowy kompan manualnego obiektywu. Sony A7 II – recenzja Spider’s Web
REKLAMA
REKLAMA

Słowo wstępu

W mojej recenzji postanowiłem nie zanudzać was szczegółową specyfikacją, bowiem suche tabelki nie są tym, co powinna zawierać recenzja. Zamiast tego skupiłem się całkowicie na wrażeniach użytkowych, których nie da się wyciągnąć z tabelarycznych danych.

Sony A7II (1 of 17)

Dlatego też w specyfikację przedstawiam w telegraficznym skrócie – Sony A7 II to druga generacja bezlusterkowca wyposażonego w pełnoklatkową matrycę CMOS o rozdzielczości 24,3 megapiksela, z możliwością pracy na czułościach ISO od 100 do 25600 (jest to ten sam sensor, który miał poprzednik). Aparat wykorzystuje cyfrowy wizjer OLED Tru-Finder o rozdzielczości 2,36 mln punktów. Kadrować można także na odchylanym ekranie. Migawka działa z maksymalną szybkością 1/8000 s, a w trybie seryjnym aparat potrafi wykonać 5 zdjęć na sekundę. Na pokładzie, jak to u Sony, nie mogło zabraknąć łączności Wi-Fi i NFC. Pełną specyfikację znajdziesz na stronie procudenta.

Co nowego w Sony A7 II?

Chociaż druga generacja A-siódemki ma tę samą matrycę co poprzedniczka, to zmian między korpusami jest sporo. Najważniejsze z nich to:

  • stabilizacja obrazu w korpusie (w pięciu osiach),
  • hybrydowy autofocus (30% szybszy od poprzednika),
  • przemodelowany, głębszy grip,
  • więcej programowalnych przycisków,
  • drobne zmiany w wyglądzie i rozmieszczeniu kółek nastaw i przycisków,
  • filmowanie w formacie XAVC S,
  • wyższa rozdzielczość wyświetlacza,
  • nieco większe wymiary i masa korpusu.

Budowa i ergonomia

Sony A7II (3 of 17)

Sony A7 II jest zauważalnie grubszy od pierwszej A-siódemki. Choć różnica w wymiarach jest niewielka, to aparat wygląda na znacznie masywniejszy, a wrażenie potęguje nowy, głębszy uchwyt. Przemodelowanie gripu to jednak wielka zaleta, bo aparat w końcu dobrze leży w dłoni. Grip jest głęboki i pozwala na bezpieczne i wygodne trzymanie aparatu, nawet ze sporym obiektywem kitowym. Zmieniono także tylną podkładka pod kciuk, która została głębiej wyprofilowana. Dobrze, że aparat lepiej leży w ręce, bo zwiększyła się również jego masa, i to aż o 1/3. Sony A7 II przytyło w stosunku do A7 o 140 gramów. Aparat waży z baterią naprawdę sporo, bo aż 599 gramów.

Sony A7II (5 of 17)

Zmiana gripa pociągnęła za sobą inny układ przycisków na górnej ściance. Ma to swoje zalety, ale i wady. Wielkim plusem jest przeniesienie spustu migawki na grip, dzięki czemu palec wskazujący trafia na niego bez żadnych problemów. W pierwszej wersji Sony A7 trzeba było nienaturalnie wyginać palec by zrobić zdjęcie. Zmiana jest więc świetnym zabiegiem.

Sony A7II (4 of 17)

Na początku dość dziwną decyzją wydaje się też rezygnacja z dwustopniowego spustu migawki. Przycisk wciska się płynnie i nie ma po drodze żadnego skoku. W praktyce nie jest to jednak uciążliwe, bo już po kilku zdjęciach można się do tego przyzwyczaić.

Przeniesiono także przednie kółko nastaw, które teraz znajduje się pod przełącznikiem zasilania okalającym spust migawki. Niestety jest ono trochę za blisko włącznika. Kiedy fotografowałem w rękawiczkach zdarzało mi się wyłączyć aparat przy próbie zmiany przysłony. Bez rękawiczek nie ma tego problemu.

W kwestii ergonomii jak zwykle mam zastrzeżenie do umieszczenia przycisku nagrywania na bocznej ściance. Być może dla operatora, który obłożył aparat toną akcesoriów do filmowania ma to sens, ale standardowemu użytkownikowi bardziej przeszkadza, niż pomaga.

Sony A7II (7 of 17)

Nie podoba mi się także umieszczenie przycisku Menu, który jako jedyny nie jest w zasięgu prawej dłoni. W efekcie aby go użyć trzeba wykorzystać drugą rękę. To trochę uciążliwe, bowiem przycisk Menu pełni także funkcję przycisku anuluj/powrotu we wszystkich meandrach menu aparatu, a więc używa się go dość często.

Z kolei przy obsłudze aparatu dwiema dłońmi dość często zasłania się wizjer aparatu, na co aparat reaguje tak, jakbyśmy przyłożyli do niego oko – czyli automatycznie wyłącza ekran i przełącza widok na wizjer. To pewnie kwestia wyrobienia odpowiedniego nawyku omijania wizjera, ale niestety nie wyrobiłem go u siebie przez dwa tygodnie. Czujnik przyłożenia „oka” mógłby być trochę mniej czuły, bo wyłącza ekran nawet podczas fotografowania z poziomu biodra. A szkoda, bo oferując odchylany ekran aparat sam zachęca do nietypowych ujęć.

To jednak wszystkie ergonomiczne wpadki, jakie dały mi się we znaki. Poza nimi obsługa aparatu jest wygodna, a wszystkie przyciski i pokrętła mają odpowiedni, łatwo wyczuwalny skok. Nie można mieć zastrzeżeń także do jakości wykonania korpusu, która stoi na bardzo wysokim poziomie. Szkielet aparatu jest natomiast wykonany ze stopów magnezu.

Możliwości konfiguracji

Możliwości konfiguracji aparatu są imponujące. Do trzech programowalnych przycisków (C1 – C3) w Sony A7 II dołączył także czwarty, C4. Dodatkowo w pełni konfigurowalne są 4 przyciski głównego wybieraka (środkowy, dolny, lewy i prawy), a także przełącznik i przycisk AF/MF/AEL.

Sony A7II (6 of 17)

Zakres zmian jest przeogromny, bo do większości przycisków można przypisać jedną z 56 (!) funkcji aparatu. Jeżeli to ci nie wystarcza, masz do dyspozycji jeszcze przycisk Fn. Jego funkcji nie da się zmienić – zawsze wywołuje podręczne menu ekranowe - natomiast owe menu zawiera 12 skrótów, które można dowolnie skonfigurować.

Mało? Do dyspozycji są tu jeszcze cztery kółka nastaw. Do dwóch głównych przypisana jest kontrola nad przysłoną i czasem, przy czym sam możesz wybrać, które kółko ma odpowiadać za daną zmienną. Jeżeli z jakichś względów dedykowane kółko kompensacji ekspozycji ci nie odpowiada, możesz tę funkcję przypisać do jednego z dwóch głównych kółek. To jednak nie wszystko, bowiem jest jeszcze kółko wokół przycisku OK. Możesz do niego przypisać jedną z czterech funkcji (ISO, balans bieli, strefa twórcza, efekt wizualny, lub brak funkcji). Uwaga – to kółko bardzo łatwo przypadkowo przestawić, a zmiana parametru następuje natychmiast, bez żadnych potwierdzeń.

W moim przypadku przednie kółko odpowiadało za zmianę przysłony, tylne pod kciukiem za czas naświetlania, tylne pionowe za czułość ISO, a do tego miałem jeszcze dedykowane kółko kompensacji ekspozycji. Na marginesie, to ostatnie działa w trybie M i to nawet z włączonym trybem Auto ISO. Rewelacja. Kółko ma zakres regulacji od -3 do +3 EV, natomiast z poziomu menu mamy do dyspozycji zakres od -5 do +5 EV.

W praktyce konfiguracja Sony A7 II może pochłonąć długie godziny. Możliwości jest tak dużo, że trudno nawet obłożyć funkcjami wszystkie przyciski, bowiem i tak najważniejsze zmienne mają własne dedykowane kółka.

Stabilizacja matrycy

Jedną z najważniejszych nowości jest wbudowana w korpus stabilizacja obrazu. Sony A7 II jest pierwszym bezlusterkowcem tego producenta, który ma układ SteadyShot na matrycy. To całkowita zmiana w podejściu do tematu stabilizacji, bo do tej pory pojawiło się wiele obiektywów wyposażonych we własny układ redukcji drgań.

Sony A7II (10 of 17)

Zmiana jest jednak ewidentnym ukłonem w stronę fanów obiektywów manualnych, które na nowej A-siódemce mają jeszcze więcej sensu. Od teraz nawet najstarsze obiektywy, całkowicie pozbawione elektroniki, są stabilizowane.

Stabilizacja działa w pięciu osiach, dzięki czemu niweluje drgania aparatu w osi góra-dół i lewo-prawo, rotacje wokół osi obiektywu oraz przechyły na kierunku poziomym i pionowym. Układ SteadyShot jest zaprojektowany bardzo inteligentnie, bowiem działa z uwzględnieniem ogniskowej obiektywu. W przypadku nowych obiektywów, które komunikują się z korpusem, aparat może wykryć ogniskową automatycznie (także dla zoomów), a w przypadku szkieł manualnych, ogniskową można wprowadzić ręcznie. Dostępny jest zakres od 8 do 1000 mm, więc mamy tu właściwie całą skalę. Czapki z głów przed inżynierami Sony.

Jeśli chodzi o wydajność, Sony deklaruje, że układ ma skuteczność aż 4,5 EV. W praktyce aż tak świetnie nie jest, bowiem udało mi się utrzymać czasy tylko trzy-, a w sporadycznych przypadkach czterokrotnie dłuższe, niż bez stabilizacji. Taki wynik i tak robi spore wrażenie.

Szybkość autofocusu, szybkość działania

Kolejną ważną zmianą w stosunku do poprzednika jest zastąpienie autofocusu kontrastowego nowym układem hybrydowym, który ma 25 pól detekcji kontrastu i 117 punktów detekcji fazy. Punkty fazowe nie pokrywają całej matrycy i są skupione w obszarze na środku kadru.

Sony A7II (13 of 17)

W praktyce zmiana jest ledwo zauważalna. Sony A7 miał koszmarnie wolny autofocus, natomiast Sony A7 II być może jest odrobinę szybszy, ale niewiele. AF często się gubi, a ustawianie ostrości trwa długo – szczególnie, gdy światła jest mało. Jest to oczywiście sensowny poziom, który wystarczy prawdopodobnie 90% fotografów, ale w sprzęcie tej klasy można oczekiwać czegoś więcej.

Sama szybkość aparatu stoi jednak na wysokim poziomie. Sony A7 II uruchamia się błyskawicznie i równie szybko reaguje na komendy. Nie ma tu żadnego laga po przekręceniu kółka nastaw, co jest charakterystyczną cechą wielu innych bezlusterkowców.

Bateria

Zastosowana bateria to dobrze znane ogniwo, które zasila chyba wszystkie bezlusterkowce Sony. Od jakiegoś czasu tradycją w tej firmie jest brak ładowarki w zestawie. W pudełku znajdziemy jedynie kabelek USB, który można podpiąć do przejściówki do gniazda sieciowego. Aby naładować akumulator, trzeba podłączyć cały aparat do prądu.

Takie rozwiązanie ma wady i zalety. Zaletą jest możliwość ładowania akumulatora najzwyklejszą ładowarką od smartfona, powerbankiem, czy kablem USB podłączonym do komputera. Wadą jest brak możliwości ładowania dwóch akumulatorów jednocześnie.

Pojemność baterii to 1080 mAh, co w standardowych warunkach wystarcza na 250 zdjęć i kilka filmów (pod warunkiem, że łączności bezprzewodowe są wyłączone). Po wyłączeniu stabilizacji matrycy aparat jest w stanie zrobić ok. 100-150 zdjęć więcej na jednym ładowaniu. Dużą zaletą jest procentowy wskaźnik naładowania baterii na wyświetlaczu aparatu. Takie rozwiązanie powinno być standardem.

Wizjer i ekran

Wizjer ma takie same parametry jak w poprzedniku i odnoszę wrażenie, że jest to ta sama konstrukcja, co w Sony A7. Jest to oczywiście cyfrowy wizjer, wykonany w technologii XGA OLED Tru-Finder o rozdzielczości 2,36 miliona punktów i rozmiarze pół cala. Wizjer jest ogromny, a osoby noszące okulary mogą mieć problem z objęciem wzrokiem całej jego powierzchni. Obraz jest bardzo dobrej jakości. Nawet w bardzo słabych warunkach oświetleniowych nie ma żadnych lagów, czy gubienia klatek. Podgląd jest płynny i wyraźny.

Sony A7II (11 of 17)

Kadrować można również na odchylanym, trzycalowym ekranie, którego rozdzielczość wzrosła do 1,23 mln punktów. Ekran odchyla się o 107 stopni w górę o 41 w dół. Niestety, nie jest dotykowy. Ekran jest dobrej jakości i trudno mu cokolwiek zarzucić.

W menu aparatu możemy wybrać zestaw informacji, jakie mają być wyświetlane w wizjerze i na ekranie (niezależnie). Do podglądu kadru możemy dołączyć graficzną interpretację parametrów ekspozycji, te same dane w formie liczbowej, histogram, wirtualną poziomnicę (jest świetna), różnego typu siatki pomocne w kadrowaniu, lub zrezygnować z dodatkowych informacji. Dodatkowo dla ekranu możemy ustawić tryb współpracy z wizjerem – wówczas podgląd kadru jest tylko w wizjerze, a główny ekran wyświetla parametry ekspozycji. Za zmianę trybów wyświetlania służy górny przycisk wybieraka (DISP.). Aby zmienić tryb wyświetlania wizjera, trzeba wcisnąć przycisk po przyłożeniu oka do wizjera.

Filmowanie

Nowością w Sony A7 II jest format XAVC S, który dołączył do AVCHD i zwykłego MP4. Maksymalna jakość nagrań w formacie XAVC S to 1920x1080 pikseli, 50p, 50 Mb/s.

Filmować można w dedykowanym trybie filmowym lub w każdym innym, wliczając w to tryby półautomatyczne i manualne (a także tryby efektów wizualnych). Możemy zdefiniować czy przycisk nagrywania ma działać zawsze, czy tylko w trybie filmowym. Podczas nagrywania mamy pełną kontrolę nad parametrami ekspozycji. W zależności od trybu można kontrolować przysłonę, czas naświetlania, ISO, kompensację ekspozycji, balans bieli itd. Do aparatu można podłączyć zewnętrzny mikrofon.

Jakość zdjęć

Sony A7II (12 of 17)

Aparat otrzymałem do testów z obiektywem kitowym 28-70mm f/3.5-5.6, a tak naprawdę to obiektyw definiuje ostateczną jakość zdjęć w bezlusterkowcu. Osobiście kombinację A7 II i obiektywu kitowego uważam za marnowanie potencjału aparatu. Obiektyw sam w sobie nie jest zły, ale tak podłe światło na bezlusterkowcu tej klasy to ewidentne podcinanie skrzydeł. Pomijając już fakt, że obiektyw jest duży i można mieć poważne wątpliwości, czy taka wielkość współgra z ideą bezlusterkowca.

Jeśli chodzi o jakość samej matrycy, tutaj trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Sony już nie raz pokazało, że potrafi zrobić udany przetwornik. W przypadku Sony A7 II jest to ta sama matryca, co w A7, więc wiadomo, czego się spodziewać – dużej rozpiętości tonalnej i generalnie bardzo dobrych osiągów. Nowoczesna pełna klatka po prostu nie może robić słabych zdjęć, właściwie niezależnie od tego, jak słabe będzie światło.

Matryca aparatu pracuje na czułościach od ISO 100 do 25.600. Sony A7 II jest wyposażony w dwustopniowy algorytm odszumiania. Jego siłę możemy ustawić na wartość niską lub normalną (domyślną). Oczywiście można go również kompletnie wyłączyć. Poniżej znajdziecie pełen kadr oraz wycinki 100% na kolejnych czułościach, począwszy od ISO 1600 aż do 25600. Po lewej znajdują się wycinki z odszumianiem na poziomie normalnym, po prawej z wyłączonym.

Sony A7II (32 of 32)
A7-II-test-ISO

Domyślne odszumianie faktycznie bardzo skutecznie eliminuje szum, ale wraz z nim również cały detal. Jest ono zbyt silne. Do ISO 6400 aparat generuje bardzo mało szumu, więc do tego poziomu można spokojnie fotografować bez żadnego odszumiania. Problem zaczyna się od ISO 12800, bowiem na tej czułości zaczynają powstawać w cieniach artefakty w postaci kolorowych plamek. Wygląda to źle i jest trudne do usunięcia w postprocesie, dlatego od ISO 12800 warto stosować odszumienie. Brak detalu wygląda przeważnie lepiej, niż kolorowe placki. Podobnie wygląda sytuacja na ISO 25600, choć tej czułości najlepiej unikać.

Jeśli chodzi o utratę koloru, nie powinno być to problemem do ISO 6400 włącznie. Na wyższych czułościach zaczyna się już walka w programie do obróbki. Większym problemem od utraty koloru jest automatyczny balans bieli, który w świetle żarowym działa dość słabo, dając zbyt pomarańczowe zdjęcia. Lepsze efekty daje przestawienie balansu na światło żarowe.

Podsumowując

Sony A7 II to udany następca pierwszego bezlusterkowca z pełną klatką. Dodanie stabilizowanej matrycy to wielka zmiana, która sprawia, że aparat jest wymarzonym narzędziem dla pasjonatów manualnych obiektywów. Mimo że baza dostępnych szkieł systemowych wygląda coraz przyjemniej, to właśnie obiektywy manualne mogą stanowić o sile A7 II. Zwłaszcza, że manualne ustawianie ostrości jest banalnie proste dzięki funkcji focus peaking.

W stosunku do poprzednika aparat stał się masywniejszy i cięższy. Z jednej strony poprawiło to ergonomię, ale z drugiej, nie jest to droga, którą powinny podążać bezlusterkowce. Nawet te z najwyższej półki.

Nabywcy Sony A7 II będą mogli cieszyć się rewelacyjną jakością obrazu, nawet na czułościach rzędu ISO 6400 (a przy umiejętnej obróbce, także 12800). Matryca ma bardzo dużą rozpiętość tonalną i dobrze trzyma kolor na wysokich czułościach. Jedynym problemem może być balans bieli w świetle żarowym, dlatego warto fotografować w trybie RAW.

Jak zwykle w przypadku Sony, menu aparatu jest bardzo rozbudowane. Sony oferuje chyba najwięcej funkcji i nowinek, takich jak np. ustawianie ostrości na oko. Jeżeli w ciągu ostatnich lat pojawiła się jakaś nowość, którą można zaimplementować programowo, możesz być pewien, że znajdziesz ją w Sony. Niw wspominając nawet o łączności bezprzewodowej (Wi-Fi i NFC) oraz sklepie z aplikacjami Sony PlayMemories Camera Apps. To już standard w bezlusterkowcach Sony.

Sony A7 II jest aparatem zdecydowanie wartym polecenia, choć obecnie kosztuje on trochę zbyt dużo. Zestaw z obiektywem kitowym to wydatek rzędu 8600 zł, a sam korpus kosztuje 7,5 tys. zł. Dla porównania, pierwsza wersja Sony A7 jest dziś do kupienia w cenie 4400 zł. To duża różnica, więc każdy zainteresowany powinien sam odpowiedzieć sobie na pytanie, warto dopłacić do stabilizowanej matrycy.

Tymczasem osobiście czekam na Sony A7S II, w którym zostanie zachowana matryca Sony A7S, do której zostanie dodana stabilizacja z Sony A7 II. Byłby to już niemal aparat ostateczny, który pozwoliłby fotografować bez żadnych ograniczeń, a każdych warunkach.

Zalety:

  • świetna jakość zdjęć do ISO 6400,
  • bardzo dobra jakość wykonania korpusu,
  • grip, który w końcu dobrze leży w dłoni,
  • imponujące możliwości konfiguracji aparatu,
  • kółko kompensacji ekspozycji działające w trybie M, nawet z auto ISO,
  • świetnie zaprojektowana, wydajna stabilizacja matrycy,
  • nie najgorsza, jak na bezlusterkowca, bateria,
  • bardzo dobry ekran i cyfrowy wizjer.

Wady:

REKLAMA
  • większa waga i wymiary w stosunku do poprzednika,
  • przednie pokrętło zbyt blisko wyłącznika aparatu,
  • zbyt nerwowy czujnik przyłożenia oka do wizjera,
  • nie najlepszy automatyczny balans bieli.

Paczka zdjęć pełnej rozdzielczości, wraz z kilkoma RAW-ami, znajduje się pod tym linkiem. Archiwum ZIP, 437 MB.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA