REKLAMA

Sentymentalna strzała prosto w serce. Grim Fandango Remastered - recenzja Spider's Web

Młodsi gracze zapewne nie uwierzą, że to odpowiedzialny za Gwiezdne Wojny LucasArts był dawniej najlepszym producentem gier przygodowych. Grim Fandango było dla tej firmy oraz całej branży dziełem wyjątkowym – chyba nigdy wcześniej tak rewelacyjnie przyjęta przez recenzentów produkcja nie sprzedała się tak słabo. Dzisiaj Grim Fandango powraca w edycji Remastered, z kolei społeczność graczy w końcu dostała szansę na naprawienie tego błędu.

28.01.2015 12.56
Grim Fandango Remastered - recenzja Spider's Web
REKLAMA
REKLAMA

Rewolucja, której nikt nie chciał kupić

Kiedy w 1998 roku zadebiutowało Grim Fandango, było tworem wyjątkowym, jedynym w swoim rodzaju oraz rewolucyjnym dla całego miotu gier przygodowych. Po pierwsze, produkcja LucasArts wkomponowała w statyczne tła 2D trójwymiarowe postacie. Dla gatunku było to prawdziwe novum, znane wcześniej głównie z produkcji pokroju doskonałych odsłon Resident Evil.

2_1422023356

Trójwymiarowym modelom towarzyszył rewolucyjny sposób nawigacji. Zamiast tabelek i podświetlonych elementów protagonista obserwował otoczenie w czasie rzeczywistym, zwracając głowę w kierunku interaktywnych elementów. Inwentarz ograniczał się do kieszeni marynarki bohatera. Krytycy byli zachwyceni. Gracze? Niekoniecznie. Pomimo doskonałych recenzji, Grim Fandango nie zostało komercyjnym sukcesem.

To gra? Również. Ale przede wszystkim dzieło sztuki

Doszło do pewnego paradoksu. Chociaż starsi gracze jednym tchem wymieniają Grim Fandango jako klasyka i bardzo ważną produkcję, mało kto zakupił grę LucasArts. To właśnie słabe wyniki sprzedaży odsunęły tego wydawcę od tworzenia kolejnych gier przygodowych i doprowadziły do skupienia się na tytułach akcji. Byli pracownicy LucasArts utworzyli takie studia jak Telltale Games (Gra o Tron, The Walking Dead), więc przygodowa spuścizna na całe szczęście nie została zmarnowana.

1_1422023356

„Jakim cudem tak dobra gra osiągnęła tak słaby wynik?” Ciężko wskazać na jednoznaczną odpowiedź. Z mojej perspektywy projekt Tima Schafera jest jak dzieło sztuki. Jak obraz w galerii. Posiada olbrzymią wartość, z czego każdy zdaje sobie sprawę. Nie każdemu jednak musi się owo dzieło podobać, jak to często ma miejsce w przypadku dóbr kultury wysokiej. Dla mnie Grim Fandango to właśnie taka „wysoka kultura” wśród interaktywnych produkcji. To nie tylko gra, ale również obraz o wyraźnym stylu i zdecydowanych pociągnięciach pędzla. Co nie każdemu przypadło do gustu.

Grim Fandango Remastered to tytuł jedyny w swoim rodzaju

Artystyczna wizja Tima Schafera jest nie do podrobienia, tak samo jak pomysł na sam świat. Wyobraźcie sobie bowiem, że po śmierci nie każdy idzie do nieba bądź piekła. Część z nas musi odpracować swoje ziemskie grzeszki, pozostając w groteskowej rzeczywistości między światem ludzi, a bramami niebios. Właśnie w takim otoczeniu poznajemy Manuela "Manny’ego" Calaverę – głównego bohatera gry.

02_1_1422023339

Manny jest kościotrupem. Tak samo jak jego koledzy z pracy, ptaki na gzymsach czy pająki w lasach. Kościany świat to dobrze naoliwiona machina, która ma pomagać dobrym duszom dostać się do nieba. Właśnie tym zajmuje się firma Manuela. No, przynajmniej do pewnego feralnego dnia, w którym protagonista odkrywa ogromną korupcję na korporacyjnych szczytach władzy i wyrusza w przygodę mającą na celu uratowanie błędnie osądzonej duszyczki.

Tim Schafer wyraźnie inspirował się meksykańską oraz aztecką kulturą. Mam tutaj na myśli zwłaszcza obrzędy dotyczące zmarłych. Charakterystyczne dla tamtej kultury kościotrupy to tego najlepszy przykład. W Grim Fandango Remastered prawie każdy mówi ze specyficznym „hola!” akcentem. Co drugi bohater posiada wąsy, natomiast przedmioty i budowle nawiązujące do Azteków pojawiają się praktycznie wszędzie. Przez to opisywana produkcja posiada swój autentyczny charakter. Nie tylko klimat. Nie tylko ładne widoczki. Charakter, którego próżno szukać we współczesnych grach.

4_1422023357

Reedycja HD nie taka znowu HD

Gdybym nie grał wcześniej w świetne Resident Evil HD, zapewne byłbym zachwycony reedycją stworzoną przez Tima Schafera i jego nowe studio – Double Fine Productions. Przy pomocy Sony autorowi udało się zabezpieczyć prawa do marki. Główny producent zebrał następnie rozrzuconych po świecie fanów gry, którzy zasłynęli w sieci z amatorskich modyfikacji Grim Fandango. Tworząc nowy zespół, Tim chciał być możliwie wierny oryginałowi, co jest jednocześnie największą wadą oraz zaletą edycji Remastered.

05_1_1422023340

Bardzo cieszy, że w grze pojawiły się nowe modele postaci w 3D o nieporównywalnie wyższej rozdzielczości. Starsi gracze docenią to zwłaszcza w połączeniu z dynamicznymi efektami świetlnymi, które na owe modele padają. Niestety, mocno kontrastuje to z tłami w dwuwymiarowej technologii. Te wyglądają na siłą wyciągnięte z oryginalnej gry. W przeciwieństwie do Resident Evil HD otoczenie sprawia wrażenie zaledwie dotkniętego pędzlem, niżeli odrestaurowanego i po gruntownym odświeżeniu.

Rozczarowujący jest również obraz formacie 16:9. W przeciwieństwie do Resident Evil HD, ten nie jest odpowiednio skalowany, a jedynie brutalnie, barbarzyńsko rozciągany na boki. Całkowicie wypacza to świat oraz ciekawe widoki zaprezentowane przez twórców. Bohaterowie wyglądają jak ofiary bezpłatnego karnetu do McDonald’s, natomiast tło jeszcze bardziej odstaje od współczesnych standardów. Pozostaje grać w proporcjach 4:3, z martwym obszarem po obu bokach ekranu.

04_1_1422023340

Na całe szczęście reedycja to również kilka świetnych rozwiązań. Za największe z nich uważam możliwość rozgrywki z włączonym komentarzem Tima Schafera. Uwielbiam, kiedy taka możliwość znajduje się w filmach Blu-ray. Co zaskakujące, w grze jest ona jeszcze bardziej wartościowa. Główny producent opowiadający o masie smaczków z procesu powstawania to olbrzymia wartość dodana, którą docenią starsi gracze. Na uwagę zasługuje również nagrana zupełnie na nowo ścieżka dźwiękowa. Melbourne Symphony Orchestra stanęła na wysokości zadania.

Warto? Zdecydowanie, o ile zdarzyłeś już przeżyć swoje

Grim Fandango Remastered zdecydowałem się testować na przenośnej PlayStation Vicie. Handheld Sony nie posiada w tym roku zbyt wielu ciekawych tytułów, także premiera przygodówki Tima Shafera jest świetną okazją, aby odkurzyć konsolę. Co bardzo miłe, raz zakupioną grę można bezpłatnie zainstalować i ogrywać również na platformie PlayStation 4. Uwielbiam cross-buy, chociaż musze dodać, że na wielkim ekranie magia gry sprzed kilkunastu lat gdzieś ulatuje.

REKLAMA
3_1422023356

Warto mieć na uwadze, że rozgrywka w Grim Fandango Remastered jest do bólu archaiczna. Tutaj nie ma podpowiedzi. Nikt nie trzyma gracza za rączkę. Nie ma kodów ani możliwości przeskoczenia z poziomu do poziomu. Trzeba myśleć, łączyć fakty, kojarzyć strzępy informacji oraz nieustannie kombinować jak posunąć akcję do przodu. Jeżeli jesteś młodszym, głodnym akcji graczem, trzymaj się od tej produkcji możliwie daleko. Grim Fandango Remastered to propozycja dla miłośników gier przygodowych, którzy są w stanie docenić takie „kolekcjonerskie wydania” gier sprzed lat.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA