REKLAMA

Facebook to dziś dla mnie bezwartościowy ściek

Gdy Facebook szedł najpierw po miliony, potem po setki milionów, a następnie miliard użytkowników, to był super fajnym miejscem, a newsfeed był najważniejszym medialnym kanałem informacyjnym. Dziś jest karykaturą samego siebie.

18.12.2014 18.58
Facebook to dziś dla mnie bezwartościowy ściek
REKLAMA
REKLAMA

Trudno nie korzystać dziś z Facebooka, szczególnie gdy pracuje się w mediach, czy w branżach okołomedialnych, jak PR, marketing, czy reklama. Trudno nie traktować również Facebooka jako podstawowy kanał komunikacyjny, bo Messenger stał się dla wielu o ile nie idealnym substytutem poczty e-mail, o tyle na pewno podstawowym internetowym czatem.

To wszystko jest niepodważalne. Gorzej, a raczej tragicznie jest z inną funkcją Facebooka - tą najbardziej pierwotną, na której Facebook zbudował swoją potęgę, czyli strumieniem informacji.

Przez dłuższy moment newsfeed był dla mnie najważniejszym miejscem w internecie - to stamtąd dowiadywałem się o interesujących mnie wydarzeniach w życiu ludzi, których miałem chęć obserwować, to tam śledziłem najważniejsze wydarzenia w Polsce oraz na świecie i to w najlepszy możliwy sposób - już przetrawiony przez sito medialne, a oparty na tym, co naprawdę ludzi interesuje, co jest ważne, to tam śledziłem także moich ulubionych artystów i twórców, by być na bieżąco z tym, co mają do powiedzenia i zaoferowania.

Potem Facebook zaczął kombinować ze swoim algorytmem pieszczotliwie nazwanym ‚edge rank’, by kosić finansowo tych, którzy zrobili sobie z Facebooka darmowe miejsce na promocję i reklamę.

W rezultacie wszystko się na Facebooku spieprzyło.

facebook

Nie mówię już nawet o zasięgach generowanych przez wpisy na naszych fanpage’ach, bo jak zabawnie zauważył Grzegorz Marczak - pewnie, gdybyśmy krzyknęli przez okno, to zrobilibyśmy większy zasięg niż na fejsie, ale także o newsfeedzie, który ścina zdecydowaną większość potencjalnie interesujących mnie informacji.

Mój strumień aktualności na Facebooku jest do granic absurdu żałosny. Nie ma na nim dziś dosłownie nic, co by mnie w jakikolwiek sposób interesowało, co pobudzałoby mnie do kliknięcia, interakcji. Serwowane mi są jakieś starocie sprzed kilku dni, kilka sponsorowanych postów plus rzeczy, które kompletnie mnie nie jarają.

Nie są mi wyświetlane żadne informacje z ważnych dla mnie fanpage’y, które przecież nie po to lajkowałem, by nie mieć od nich niczego na swojej ścianie. Nie są mi wyświetlane najważniejsze wydarzenia, które rozpalają ludzi wokół mnie: czy to lokalnie w moim mieście, czy też szerzej w moim kraju. W końcu nie dostaję żadnych informacji od muzyków, pisarzy, czy dziennikarzy, których lubię i cenię.

Po prostu bezwartościowy ściek.

REKLAMA

I tak sobie myślę, że jeśli kiedyś Facebook zacznie mieć problemy, to właśnie przez to. Dziś komunikacyjnie i platformowo (na przykład nasz room redakcyjny na fejsie to główny kanał zarządzania naszymi redakcjami) Facebook jest nie do ruszenia, ale może się zdarzyć tak, że ktoś przyjdzie i przejmie te funkcje od Facebooka. Akurat na polu komunikacji mnóstwo się dzieje - jest świetny Slack, są inne początkujące usługi, które kto wie, czy nie staną się zaraz globalnymi hitami. Jeśli więc ktoś przejmie od Facebooka komunikację, temu nie pozostanie nic, co by trzymało ludzi w serwisie.

Na pewno nie będzie to przycisk like połączony z facebookową ścianą, bo ta jest dla coraz większej liczby osób kompletnie bezwartościowa.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA