REKLAMA

E-papierosy stają się gigantycznym biznesem. Przyszła pora na witaminowe liquidy i... abonament

Zaczęło się od drobnego kuriozum z Azji, które pozwalało nikotynowym narkomanom na nieco zdrowsze oddawanie się rytuałowi „przerwy na dymka”. Dziś jest to poważny biznes wart miliardy, któremu przyglądają się najwięksi światowi inwestorzy.

25.11.2014 16.24
E-papierosy stają się gigantycznym biznesem. Przyszła pora na witaminowe liquidy i… abonament
REKLAMA
REKLAMA

E-papierosy pojawiły się na rynku znienacka. Bez atestów, bez przeprowadzania odpowiednich badań, po prostu weszły na rynek i… odniosły umiarkowany sukces. Były tandetne, dziwne, nie były cudownym uzdrowieniem dla nałogowych palaczy, a na dodatek ich bezpieczeństwo pozostawało wielką niewiadomą. Dziś nadal nie wiemy, czy wdychanie pary z nikotynowego liquidu jest tak bezpieczne, jak twierdzą producenci „e-szlugów”, ale większość ekspertów zaczyna być zgodna, że niezależnie od tego, e-papierosy, choć być może szkodliwe, na pewno są zdrowsze od tradycyjnych papierosów z uwagi na brak obecności substancji smolistych, a więc największego papierosowego zła.

Same e-papierosy również przestały być chińską tandetą: ich obsługa jest coraz prostsza, urządzenia coraz bardziej trwałe i niezawodne, a liquidy, a więc e-papierosowe paliwo, coraz smaczniejsze i bardziej różnorodne. Świat palaczy zdecydowanie zaczyna się przekonywać do elektronicznego papierosa. Nie zdawałem sobie sprawy jednak jak prężnie działa ten biznes, dopóki nie zapoznałem się z badaniami agencji Reutera.

Nowe technologie, setki patentów, wielkie inwestycje

E-papierosy to wynalazek pochodzący z Chin i to nie powinno nikogo dziwić: według badań, ten kraj zamieszkuje obecnie 300 milionów palaczy tytoniu. Rynek potencjalnego zbytu jest więc olbrzymi i czeka na podbój. A to tylko samo Państwo Środka, plaga nikotynowej narkomanii jest problemem na całym świecie, z którym boryka się również autor czytanej przez ciebie notki.

epapieros volish i papierosy

Elektroniczne papierosy nie są już jednak rynkową nowinką: coraz więcej producentów inwestuje w te urządzenia, wiedząc doskonale, że jest to młoda branża, na której można nadal wiele wywalczyć dla siebie. A ci producenci inwestują w najnowsze technologie: w 2005 roku raptem pięć patentów dotyczyło e-papierosów. W 2012 roku odnotowano już 220 patentów, a aktualnie jest ich ponad pięćset. Wartość tego rynku szacowana jest na 3,5 miliarda dolarów i są to bardzo ostrożne szacunki.

Producenci muszą się jednak spieszyć z podbijaniem konsumenckich serc, bowiem niezawodni urzędnicy już czekają na to, by e-palaczom utrudnić życie. Rozważane są akcyzy, regulacje czy nawet w niektórych krajach zakazy sprzedaży. To nadal Dziki Zachód, więc kto chce odnieść sukces, musi działać szybko.

Innowacje w „wapowaniu”

Pomysłów jest wiele. Niektórzy producenci wprowadzają do parowników regulację intensywności poziomu nikotyny (obecnie sprzedawane są liquidy o różnym stężeniu tego związku). Inni wymyślają coraz to wymyślniejsze smaki liquidów: „czerwona herbata” czy „napój energetyczny” przestają już dziwić kogokolwiek. Niektóre elektroniczne papierosy potrafią się synchronizować ze smartfonem, prezentując statystyki dotyczące e-palenia. Nawet tytoniowi giganci, tacy jak Philip Morris, próbują swoich sił na tym rynku, proponując e-papierosy z… płatną subskrypcją na liquidy.

Electronic-cigarette

Niektórzy jednak coraz bardziej obawiają się nieuchronnego wprowadzenia regulacji. Te mogą być szczególnie surowe w Unii Europejskiej, dlatego też konieczne jest ponowne przeskoczenie przepisów. Nie jest to jednak takie trudne, jakby mogło się wydawać. Palacze bowiem uzależnieni są nie tylko od samej nikotyny, ale również (a być może w przypadku niektórych i przede wszystkim) rytuału związanego z paleniem i wdychaniem „czegoś” do płuc.

Nikotyna więc nieśmiało zaczyna być zastępowana podobną w działaniu kofeiną. Niektórzy wręcz, tak jak firma VitaCigs, proponują „witaminowe” liquidy, które zamiast nikotyny zawierają kolagen, walerianę i witaminy. Oferta liquidów od Fuma International zawiera takie z tetrahydrokanabinolem, czyli związkiem dzięki któremu palenie marihuany jest dla fanów tej używki takie fajne…

REKLAMA

Ludzie od zarania dziejów lubili się odurzać przeróżnymi związkami chemicznymi, od palenia suszu, przez sfermentowane ciecze aż po wyprodukowane w laboratoriach pigułki. Wątpliwym jest, by nasze upodobania jako cywilizacji się w tej materii zmieniły. „Jedyne”, co zrobili Chińczycy, to przenieśli jedną z nich w nowoczesny świat, dodając jej z czasem port USB czy aplikację mobilną. Ciężko więc mieć do nich jakiekolwiek pretensje. Możemy co najwyżej żałować, że ponownie to oni zdominują produkcję kolejnego produktu i zawłaszczą dla siebie kolejny rynek, pozostawiając „Zachodowi” jedynie okruszki do podziału.

*Ilustracje pochodzą z serwisu Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA