REKLAMA

Google zbanował nas w AdSense za "rozmyślnie zakrytą nagość"

Ręce i inne kończy opadają - taki komentarz ciśnie mi się na usta, gdy myślę o tej sprawie. Google zbanował nam właśnie konto AdSense za - jak czytamy - rozmyślnie zakrytą nagość, przezroczyste ubrania, lubieżnie lub prowokacyjne pozy, zbliżenia piersi, pośladków lub krocza. Oceńcie sami, czy zasadnie.

22.05.2014 07.48
Google zbanował nas w AdSense za „rozmyślnie zakrytą nagość”
REKLAMA

Najpierw dostaliśmy od Google'a ostrzeżenie.

REKLAMA

Wysłaliśmy to ostrzeżenie, by poinformować Cię, że musisz podjąć działania, aby Twoje konto AdSense było znów zgodne z zasadami programu. Dodatkowe szczegóły znajdują się poniżej, razem z działaniami, które należy podjąć.

Zakwestionowany tekst miał tytuł: To piraci i branża porno wyznaczają standardy wideo i nie miał w treści nic z lubieżnej nagości. Był raczej krótkim felietonem na temat tego, że to branża XXX najszybciej adoptuje nowe technologie streamingu wideo, które dopiero następnie adoptowane są przez cały rynek.

Tekst był ilustrowany zdjęciami od naszego partnera, serwisu Shutterstock. Znalazły się tam zdjęcia klawisza komputerowego z napisem XXX Adult, oraz komputera, na ekranie którego wyświetlane były zamazane plecy kobiece a na nich napis XXX.

zakwestionowane zdjecie

Nie namyślając się zbyt długo zdecydowaliśmy się na usunięcie tego drugiego zdjęcia, gdyż nie lubię tracić czasu na takie pierdoły.

Myślałem, że sprawa jest załatwiona do czasu...

... aż dziś dostaliśmy kolejnego maila z Google informującego nas, że "naruszenie nie zostało usunięcie lub znaleźliśmy inne naruszenie". Z tego powodu wyłączono nam wyświetlanie reklam Google na Spider's Web.

Do ilustracji tego tekstu również skorzystaliśmy z dostępnych w serwisie Shutterstock zdjęć, w tym tego, które ilustruje wpis:

zakwestonowany tekst przez Google

Właśnie za nie Google zbanował nam konto w AdSense.

W zasadzie to nie do końca wiem jak to skomentować. Siedzę i myślę, i nie bardzo wiem, bo uczucie opadania rąk i innych kończyn raczej pozostawia człowieka w bezmyślnym odrętwieniu. Chciałbym napisać, że przecież wystarczy w wyszukiwarce Google wpisać odpowiednie zapytanie, by w ułamku sekundy dotrzeć do treści wybitnie pornograficznych. Ba, w samych wynikach wyszukiwania grafik w Google bez najmniejszego problemu dotrzemy do obscenicznych zdjęć najprzeróżniejszych form pornografii.

REKLAMA

Tymczasem my, piszący autorskie teksty na temat fenomenów rynkowych, które mają tyle wspólnego z "lubieżnymi pozami", co Putin z demokracją, jesteśmy banowani.

Hipokryzja na całego.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA