REKLAMA

Twórcy PonoPlayer zebrali ponad dwa razy więcej pieniędzy niż zakładali, ale nadal jest za wcześnie, aby mówić o wielkim sukcesie

Kilka dni temu pisałem o odtwarzaczu PonoPlayer, sygnowanym przez Neila Younga. Od początku twierdziłem, że nie będzie on sukcesem, bo czasy przenośnych odtwarzaczy już minęły, a argument o wysokiej jakości nijak nie sprawdzi się w przypadku urządzenia mobilnego. Dzisiaj, po zaledwie kilku dniach od startu kampanii na Kickstarterze można by pomyśleć, że nie miałem racji. Obawiam się jednak, że liczby są zdecydowanie bardziej bezwzględne.

13.03.2014 11.48
Twórcy PonoPlayer zebrali ponad dwa razy więcej pieniędzy niż zakładali, ale nadal jest za wcześnie, aby mówić o wielkim sukcesie
REKLAMA

W jednym z komentarzy zarzucono mi, że PonoPlayer okazał się wielkim sukcesem, a ja jestem „ekspertem”, który się nie zna. Potrafię przyznać się do błędu i dlatego postanowiłem bliżej przyjrzeć się sprawie i rzeczywiście stwierdzić czy go popełniłem, czy też nie.

REKLAMA

Aktualnie (przed godziną 9.00 czasu polskiego) twórcy na Kickstarterze uzbierali już nieco ponad 2,2 mln dol. Biorąc pod uwagę fakt, że chcieli zaledwie 800 tys. dol., należałoby uznać to za sukces, w końcu dostaną pieniądze, które wspierający im przesłali. Owe 2,2 mln dol. do też suma niemała. Wszystko jednak blednie, gdy liczbom przyjrzy się dokładniej.

pono-player-limited-edition

Policzyłem, ilu dokładnie wspierających zdecydowało się na zakup urządzenia, czyli przelało kwotę co najmniej 200 dolarów. Jest ich około 5,5 tys. To dużo? Zdecydowanie nie, tym bardziej, że prawie połowa z nich przekazał na ten cel maksymalnie 300 dol., czyli o 100 mniej niż urządzenie ma kosztować finalnie. Poza tym sama liczba 5,5 tys. jest tak niska, że aż trudno ją komentować.

Załóżmy jednak, że nie jest aż tak źle. PonoPlayer na rynku detalicznym na kosztować 400 dolarów. Przyjmijmy bardzo optymistyczny wariant, w którym producent ma na tym urządzeniu aż 100-procentową marżę. Tym samym produkcja urządzenia kosztowałaby 200 dolarów, a kolejne 200 trafiałoby na konto PonoMusic. Przy 5,5 tys. urządzeń wychodzi nam, że ich wyprodukowanie będzie kosztować 1,1 mln dol. Czyli z uzbieranej sumy zostaje już tylko 1,1 mln.

pono-player

Teraz część pieniędzy trzeba przeznaczyć na wypłaty dla pracowników, część na licencje dla wytwórni muzycznych, bo przecież firma ma oferować także sklep z muzyką w wysokiej jakości, część ma marketing, część na podatki. Ile zostanie? Podejrzewam, że sporo zabraknie, a przecież ustaliliśmy niezwykle optymistyczny wariant ze 100-procentową marżą! Przecież takiej nie ma nawet Apple na iPhone’ach lub iPadach (jeśli dobrze pamiętam, to jest to niecałe 40 proc.).

Czy w takim razie PonoPlayer jest sukcesem? Ja wciąż twierdzę, że nie. Chociaż wszystko oczywiście zależy od tego, co uznamy za sukces. Jeśli chodziło tylko o uzbieranie 800 tys. dol. na Kickstarterze to się udało. Jeśli firma chce stać się marką globalną, rozpoznawalną, ze sprzętów której korzystają miliony… No cóż, do tego pewnie nigdy nie dojdzie. Mówiąc szczerze, zastanawiam się czy przy takich liczbach w ogóle PonoMusic będzie rentowne, bo gdybyśmy założyli bardziej realistyczne 40 proc. marży, to wyprodukowanie jednego odtwarzacza kosztowałoby prawie 286 dol., co z kolei przełożyłoby się na kwotę 1,57 mln dol. już na samą produkcję egzemplarzy zamówionych przez Kickstartera. Tym samym zostaje niecałe 700 tys. dol., z których trzeba opłacić jeszcze całkiem sporo rzeczy… Skąd tu wziąć pieniądze na sklep z muzyką w wysokiej jakości?

ponoplayer1
REKLAMA

Obawiam się, że PonoPlayer musiałby się sprzedawać w dużo większej ilości. Jednocześnie wydaje mi się, że niewiele więcej osób sięgnie po ten odtwarzacz. Nawet niech to będzie 10 tys. osób. Czy wtedy będzie można powiedzieć, że pomysłodawcy odnieśli sukces? Dalej sądzę, że nie. Każda szanująca się firma szybko zamknęłaby projekt, który sprzedaje się w tak małej liczbie. Owszem, w tym przypadku mamy do czynienia z produktem premium, dla audiofilów, ale to wciąż za mało.

Jest jednak szansa na sukces - inwestor. Być może ktoś z grubym portfelem zainteresuje się PonoPlayerem i postanowi w niego zainwestować. Duże zainteresowanie na Kickstarterze może skusić kogoś takiego. Nie wiem jednak, czy po przeanalizowaniu liczb nadal będzie zainteresowany. Oby, bo PonoPlayer wydaje się być ciekawym sprzętem, tylko spóźnionym o jakieś... 5-10 lat.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA