REKLAMA

Konsumencki Windows w trzech odmianach? Microsoft dalej kombinuje

Microsoft pracuje obecnie, jeżeli internetowe źródła nie kłamią, nad projektem „Threshold”. Ma on ostatecznie scalić Windows jako jeden system operacyjny dla wszystkich urządzeń. Jeden system… o różnych interfejsach.

27.12.2013 16.18
Konsumencki Windows w trzech odmianach? Microsoft dalej kombinuje
REKLAMA

Od momentu zaprezentowania pierwszej, rozwojowej wersji Windows 8, Microsoft powtarza w kółko jedno i to samo: „drodzy deweloperzy, już niedługo wystarczy, że napiszecie jedną aplikację, a zadziała ona na wszystkich naszych konsumenckich produktach”. Ta obietnica została spełniona jednak tylko częściowo.

REKLAMA

Na chwilę obecną Microsoft ma w swojej ofercie cztery odmiany systemu Windows.

Są nimi Windows Phone dla smartfonów, Windows dla desktopów, tabletów i notebooków, Windows RT dla tabletów oraz nienazwany system operacyjny w konsoli Xbox One. I tak jak te systemy są do siebie bardzo podobne, tak wspomniana w poprzednim akapicie obietnica Microsoftu nie została spełniona. Faktycznie, lwia część kodu aplikacji zadziała w każdej wersji Windows. Znaczna część API jest współdzielona. Dalej jednak trzeba dokonywać korekt dla każdej z platform. Celem „Threshold” jest całkowite usunięcie tych barier, pozostawiając deweloperowi tylko jedno zmartwienie: opracowanie interfejsu, który sprawdzi się zarówno na małym smartfonie, jak i 50-calowym telewizorze.

Dziś, dzięki informacjom opublikowanym przez znanego już informatora MSFTnerd, dowiadujemy się nieco więcej. A raczej „dowiadujemy”, bowiem jak pisze sam informator, jego informacje pochodzą od pracowników Microsoftu, którzy nie są związani z „Threshold”, a tylko łowią plotki krążące po kuluarach w Redmond. Zostaliśmy więc ostrzeżeni, że owe informacje mogą nie być warte funta kłaków. Nauczyłem się jednak szanować MSFTnerda, więc przyjrzyjmy się bliżej temu, co ma do opowiedzenia.

Otóż z jego informacji wynika, że projekt Threshold został już zatwierdzony, i że prace produkcyjne mają ruszyć już na wiosnę 2014 roku, po zakończeniu fazy inżynieryjnej.

Jak Microsoft zamierza zlikwidować dotychczasowy podział Windowsów na edycje? Otóż, nie zamierza. Ale nieco poprzesuwa granice.

Otóż nowy Windows faktycznie ma mieć wspólny kernel i środowisko uruchomieniowe we wszystkich swoich odmianach. I faktycznie aplikacja napisana na jedną wersję, zadziała bez zająknięcia na drugiej. Interfejs tych systemów ma być jednak… różny. A podział dokonywany jest na bazie przekątnej ekranu urządzenia, na którym ów Windows będzie pracował.

Jego pierwsza edycja ma funkcjonować na ekranach od 4 do 8 cali, a zatem na smartfonach i małych tabletach.

Określana jest jako touch first, a zatem koncentrować się będzie wokół interfejsu dotykowego. Drugą edycją, określaną jako mouse first, ma być ta dostosowana do wyświetlaczy od 10 do 30 cali. A zatem będzie to system dedykowany notebookom, desktopom i większym tabletom. Trzecia wersja, voice first, zostanie zaprojektowana pod wyświetlacze od 40 do 80 cali, a zatem dla urządzeń typu Xbox One i komputerów takich, jak Perceptive Pixel.

Innymi słowy, mamy mieć nadal wspólny interfejs Modern UI, wspólne środowisko uruchomieniowe, wspólną estetykę i wzajemną pełną kompatybilność, ale każdy z tych trzech Windowsów będzie miał tak zorganizowany interfejs, by jak najlepiej wykorzystać jego mocne strony. Pierwszy z nich będzie projektowany przede wszystkim (ale nie tylko) pod obsługę palcem, drugi pod obsługę myszką, a trzeci pod obsługę głosem.

Korzyści są, moim zdaniem, oczywiste.

Rzecz jasna, wiele zależy od wykonania tej wizji, ale wygląda na to, że w końcu wizja Microsoftu jest zbieżna z potrzebami klientów.

REKLAMA

Mamy więc wspólną platformę, tak jak wymarzył to sobie Steve Ballmer, i mamy też interfejs, który nie próbuje za wszelką cenę być uniwersalny, niezależnie od urządzenia, na którym jest obecny. Znikają niezrozumiałe podziały, takie jak Windows RT i Windows (dwa systemy do tego samego, a mimo to różne) i właściwie ciężko dostrzec jakąkolwiek lukę w tym planie. Nie zacierajmy jednak z zadowolenia rąk przedwcześnie: to dopiero pomysł. A ten, wybaczcie kolokwializm, można łatwo spartolić przez mizerne wykonanie.

Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA