REKLAMA

Statystyki fragmentacji, czyli jak radzi sobie Android 4.4 KitKat?

Miesiąc w miesiąc omawiamy na łamach Spider’s Web udostępniane przez giganta z Mountain View statystyki procentowego rozkładu różnych wersji mobilnego systemu operacyjnego Google wśród obecnych na rynku urządzeń. W tym miesiącu wykresy i tabele są ciekawsze niż zwykle, ponieważ po raz pierwszy zawarte są w nich informacje o adopcji najnowszej wersji Androida 4.4 KitKat.

03.12.2013 08.00
Statystyki fragmentacji, czyli jak radzi sobie Android 4.4 KitKat?
REKLAMA

Najnowszy Android w wersji 4.4 KitKat obecny jest na rynku dopiero od miesiąca. Dziś pojawiły się pierwsze statystyki adopcji tej wersji na urządzeniach użytkowników. Co prawda nie spodziewałem się szału i odwrócenia trendu, który obserwujemy już od lat, ale i tak mówiąc krótko: nie jest dobrze.

REKLAMA

KitKat tylko dla wybranych

Główną zaletą rodziny urządzeń z linii Nexus miały być terminowe aktualizacje systemu operacyjnego prosto od Google. Miało to pozwolić użytkownikom smartfonów i tabletów z oprogramowaniem giganta z Mountain View rozsianych po całym świecie na, podobnie jak to ma miejsce w przypadku mobilnego systemu iOS od Apple, pobieranie aktualizacji od razu w dniu premiery. Niestety, Google obiecywało dużo, a wyszło jak zwykle.

W przeszłości już bywały jaja z aktualizacjami Nexusów (głównie chodzi o model Galaxy od Samsunga), ale bądź co bądź ich wsparcie bylo całkiem niezłe. W momencie premiery Androida 4.4 KitKat okazało się jednak, że jedynym urządzeniem które na starcie go obsłuży, będzie… najnowszy LG Nexus 5. Osoby, które zaufały Google, zmuszone były czekać po 2-3 tygodnie.

Bardzo niemiłym zaskoczeniem było, że smartfon LG Nexus 4 oraz tablety Nexus 7 od Asusa i Nexus 10 od Samsunga na aktualizację muszą czekać. Google albo nie wyrobił się na czas, albo sztucznie starał się podbić zainteresowanie swoim najnowszym smartfonem opóźniając premierę nowej wersji dla starszych Nexusów. Niezależnie jednak od przyczyn tej sytuacji, biorąc pod uwagę powyższe, nic dziwnego że KitKat radzi sobie… dokładnie tak samo jak poprzednie wersje Androida, czyli bardzo mizernie.

Najnowsze statystyki

W tabelkach i na wykresach publikowanych co miesiąc przez Google dla twórców aplikacji znalazły się wszystkie wersje Androida od Froyo do KitKata, które zostały zainstalowane na więcej niż 0,1% smartfonów i tabletów łączących się ze sklepem Google Play w okresie tygodnia poprzedzającego datę 2 grudnia bieżącego roku. Najstarszą dystrybucją w zestawieniu jest 2.2 Froyo, gdzie zmiana względem ostatniego miesiąca jest niewielka - spadek z 1,7% na 1,6%.

Android 4.4 KitKat

Nieśmiertelny 2.3 Gingerbread nadal trzyma się całkiem nieźle z udziałem 24,1%, gdzie miesiąc temu było to 26,3%. Stale zaskakuje mnie przeznaczony wyłącznie na tablety Honeycomb, który ciągle widnieje w zestawieniu na granicach błędu statystycznego, a jego udział to nadal malutkie, ale stabilne 0,1%. Spadki zanotował też 4.0 Ice Cream Sandwich, czyli pierwsze wydanie mobilnego systemu Google nie zarówno na smartfony, jak i tablety wprowadzające interfejs Holo: z 19,8% na 18,6%.

Skoro do tej pory wszędzie widać było spadki, to przyszła pora na wymienianie wersji, które zdobywają udziały. Tutaj warto w pierwszej kolejności wymienić KitKata oznaczonego numerkiem 4.4, który zdobył tylko/aż 1,1% udziałów. To dużo, biorąc uwagę ilość urządzeń, na których można go oficjalnie i nieoficjalnie zainstalować, ale bardzo mało, porównując do zamkniętych systemów iOS oraz Windows Phone.

Jelly Bean zgarnia wszystko

Obecnie w świecie Androida króluje Jelly Bean. Dziś znaleźć go można częściej niż na co drugim smartfonie lub tablecie z systemem Google, a łącznie udział tej dystrybucji wynosi 54,5%, gdzie w listopadzie było to 52,2. Małe przetestowanie miało miejsce zaś jeśli chodzi o konkretne wersje Jelly Beana. Trzeba bowiem pamiętać, że Google przecież wydał trzy systemy pod tą samą nazwą kodową.

Android Fragmentacja

Trudno powiedzieć, jaka była tego przycyzna. Z jednej strony gigant z Mountain View mógł chcieć poprawić statystyki, przynajmniej na papierku, chociaż bardziej skłaniam się do opinii, że po prostu nie chciał przegapić literki K w nazwie, zanim uzgodni wszystkie szczegóły dotyczące współpracy z Nestlé dotyczącej nazwy KitKat. Tak czy inaczej mamy teraz trzy różne Jelly Beany: 4.1 z minimalnym wzrostem z 37,3% na 37,4%, 4.2 z nieco większym z 12,5% na 12,9% oraz 4.3 z największym z nich, bo o prawie połowę: z 2,3% na 4,2%.

Miesiąc temu przewidywałem, że KitKat będzie radził sobie słabo. Wygląda na to, że były to przewidywania z wszechmiar słuszne. Nie pozostaje nic, jak tylko pogodzić się z myślą, że w przypadku Androida system z którym lwia część urządzeń trafia na rynek będzie tym samym, z jakim trafi później do szuflady.

Fragmentacja nie taka straszna?

O problemie fragmentacji Androida wypowiadałem się już wielokrotnie, ale dla osób które nie czytały poprzednich tekstów dotyczących tego tematu, zaznaczę wyraźnie: to faktycznie coraz mniejszy problem. Google za pomocą różnych sztuczek sprawia, że nawet starsze wersje zielonego robota mogą cieszyć się z nowości, a coraz mniej funkcji i elementów systemu aktualizowane jest nie z całym systemem, a przez sklep z aplikacjami.

Fragmentacja Androida

Niestety, aktualizacje przez sklep oraz wprowadzanie nowości przez Google Play Services to nie jest rozwiązanie wszystkich problemów. Nadal niektóre aplikacje nie są dystrybuowane na starsze sprzęty, nadal nie możemy cieszyć się z nowego launchera poza Nexusem, nadal google’owej klawiatury nie zainstaluję na większości posiadanych urządzeń - bo nie, i już. Czasem mam wrażenie, że nikt na górze już nie panuje nad tym chaosem.

Inna sprawa, że na czystego Androida już tak naprawdę nie czekam. System prosto od Google, nawet wersji KitKat, nadal jest pełen błędów i niedoróbek, dlatego prywatnie wręcz wolę nakładki od producentów, które eliminują sporą część bugów. Zwłaszcza że zwykle ciekawszą połowę tych “innowacyjnych” funkcji, które Google wprowadza do swojego systemu, interfejsy od producentów już dawno miały. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że rozwój Androida tak jakby wyhamował...

REKLAMA

...a kompletny redesign interfejsu za dajmy na to 2-3 lata, jaki miał miejsce teraz w przypadku Apple i iOS7, nie będzie możliwy.

Dane do wykresów i tabel zbiera teraz nowa aplikacja sklepu Google Play, która działa dopiero od wersji Androida 2.2 Froyo. Starsze wersje systemu odpowiadają nadal za łącznie około 1% logowań się do serwerów Google.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA