REKLAMA

Poranek z "Trójką", czyli co w radiu piszczy

Ariete radio toaster
28.11.2013 07.58
Poranek z „Trójką”, czyli co w radiu piszczy
REKLAMA
Media Signpost Shows Internet Television Newspapers
REKLAMA
radio

Kiedy ostatnio słuchaliście radia? Ja już nawet nie pamiętam, ale dziś w środku nocy, o godzinie 7:30, nasz redaktor prowadzący Mateusz Nowak miał się wypowiadać na antenie radiowej trójki na temat wprowadzenia tabletów dla pracowników Empiku. Chcąc posłuchać co redakcyjny kolega ma do powiedzenia o mobilnych kasjerach postanowiłem odpalić audycję w przeglądarce i przypomnieć sobie, jak wygląda - a dokładniej brzmi - prawdziwe radio. Najpierw, podczas odpalania strony z internetową transmisją (no bo po klasyczny radioodbiornik do piwnicy biec nie będę), przywitała mnie 30 sekundowa reklama wideo (podkreślam, w radiu). Chwilę później rozpoczęła się transmisja i oczywiście trafiłem na “w pół zdania”. Zanim zdążyłem się zorientować o czym mowa w pierwszej audycji trafił mnie blok reklamowy. W przeciwieństwie do tych okropnych reklam w Internecie, od których mogę uciec wzrokiem lub w najgorszym razie zamknąć “iksem”, siedząc w słuchawkach ciężko uciec od bombardowania moich biednych uszu głośnymi informacjami o superduperokazajach i promocjach i bardzoniskichcenach. No ale dobra, pierwszy blok reklamowy minął, później poleciał jakiś żywy kawałek, który mnie trochę rozbudził (szkoda tylko że nie wiem co grało i nie dało się podejrzeć treści piosenki, podesłać dziewczynie w wiadomości i zaznaczyć gwiazdką); zaczęły się wiadomości. Po chwili mnie znudziły, bo tak na dobrą sprawę wszystko, o czym się dowiedziałem rano z radia i miało dla mnie jakąś wartość... już wiedziałem. Nie to, żebym był jakimś jasnowidzem, tylko po prostu trafiłem na te informacje poprzedniego dnia i utkwiły mi w pamięci. Problem w tym, że informacje podawane przez prezenterów radia na interesujące mnie tematy przewinęły mi się gdzieś wczoraj - albo w feedly, albo którymś serwisów z social media. Nie pamiętam źródła, ale fakty gdzieś tam sobie w głowie odnotowałem. Jest to też o tyle ciekawe, że nie obserwuję znowu mnóstwa portali i serwisów stricte informacyjnych, ale to moi znajomi i mądre głowy, które subskrybuję, przekazują mi w postaci linka albo zwięzłego tweeta to, co akurat jutro będzie newsem w tzw. tradycyjnych mediach. Przez chwilę pomyślałem, że może warto jednak radia słuchać, bo komentują tam jakieś autorytety i tak dalej, a do tego dobry prowadzący jest w stanie zapewnić nieco rozrywki… ale przecież w moich social media obserwuję też w większości osoby, z których zdaniem się liczę i których komentarz do sprawy chcę znać. A ten zwykle dostaję w formie opisu, linka lub celnej uwagi zmieszczonej w 140 znakach. Półgodzinna przygoda z klasycznym radiem przypomniała mi więc, dlaczego wiedzę o świecie czerpię z Sieci i czemu nie kupuję już papierowej prasy, a w pokoju nie mam ani telewizora, ani klasycznego radioodbiornika. Wiem, że Ameryki nie odkrywam, ale tak chwila z radiem nakłoniła mnie do krótkich i spisanych na gorąco porannych refleksji… ale wracając do meritum, trafiłem przecież do radia, bo chciałem posłuchać kolegi Mateusza. Skończyło się na tym, że Trójka biła mi w uszy przez pół godziny, żebym mógł posłuchać minuty wypowiedzi - nie dało się nigdzie sprawdzić o której będzie interesujący mnie fragment; nie da się przewinąć, przejrzeć programu, zatrzymać jak mnie ktoś z domowników zagada - nie zrobię nic z rzeczy, do których przyzwyczaiły mnie internetowe audycje audio-wideo. A wisienka na torcie i gwóźdź do trumny radia? Gdy już usłyszałem coś w miarę ciekawego, co było dla mnie nowością, to chcąc przekazać info znajomym musiałbym ręcznie z pamięci przeklepać całe zdania. Niby nietrudne, ale już mi się odechciało. Dlatego z chęcią powrócę z łaknieniem informacji do feedly, na Facebooka, Google Plus oraz Twittera. A radiem już pewnie na zawsze zostanie dla mnie li tylko wersja premium w Spotify. Może jest takie “radio” uboższe o autorski komentarz prowadzącego, ale za to z pewnością trafię wyłącznie na muzyką, którą naprawdę lubię i będzie pozbawione wczorajszych newsów... ...i nie trafię na reklamy co trzy minuty. PS A tak już bardziej na serio, to rozumiem potrzebę istnienia radia i uważam to za świetny zamiennik Facebooka, Twittera, YouTube’a i feedly dla np. kierowców codziennie podróżujących do pracy. Jako sposób zdobywania informacji o otaczającym świecie, ze względu na formę i obecność nieprzewijalnych bloków reklamowych, jest ono jednak po prostu... nieefektywne czasowo.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA