REKLAMA

10 albumów muzycznych rocznie niemal za darmo? Takim plan ma Kim Dotcom, który tworzy hybrydę iTunes i Spotify

Kim Dotcom to jedna z najbardziej kontrowersyjnych osób światowego Internetu. Twórca między innymi Megaupload zamierza zrewolucjonizować świat muzyki. Aby to zrobić, chce stworzyć hybrydę iTunes i Spotify, w której przeciętny użytkownik w ciągu roku będzie mógł za darmo dostać mniej więcej 10 albumów muzycznych. Brzmi ciekawie?

22.11.2013 10.34
10 albumów muzycznych rocznie niemal za darmo? Takim plan ma Kim Dotcom, który tworzy hybrydę iTunes i Spotify
REKLAMA

Nowy serwis ma się nazywać Baboom. Kim Dotcom – w wywiadzie dla Wired – opowiada, że prace nad nim z małymi przerwami trwają już od 3,5 roku. Aktualnie projektem zajmują się 22 osoby w Portugalii. Data startu nie jest jeszcze znana, ale pomysł kontrowersyjnego Kima wydaje się genialny w swojej prostocie.

REKLAMA

Baboom ma być hybrydą iTunes i Spotify. Każdy artysta będzie mógł umieścić w nim swój album, ustalić jego cenę, a następnie czekać aż użytkownicy zaczną kupować. Co ważne, aż 90 proc. kwoty ma wędrować do artysty, a tylko 10 proc. do Baboom. To ta część, która ma przypominać iTunes.

dotcom

Dużo ciekawiej zapowiada się mechanizm, który odrobinę ma przypominać szwedzki serwis ze streamingiem muzyki, czyli Spotify. Chodzi o to, aby użytkownicy za oglądane reklamy mogli kupować ulubione albumy muzyczne. Dlatego też Dotcom wpadł na pomysł, aby stworzyć specjalny skrypt do przeglądarki, który będzie zamieniał wszystkie reklamy w Sieci na reklamy Baboom. Każda firma będzie mogła zgłosić się do serwisu i za połowę ceny tego, co oferuje Google AdWords, wykupić sobie reklamy, także spersonalizowane pod użytkownika. Ale teraz najważniejsze – cała kwota za oglądanie owych reklam będzie trafiać na specjalne konto internauty, który zarobione w ten sposób pieniądze będzie mógł przeznaczyć na zakup muzyki.

Kiedy wczoraj wieczorem przeczytałem o tym po raz pierwszy, pomysł wydał mi się po prostu rewelacyjny. Za oglądanie reklam będę mógł legalnie kupować sobie muzykę. Na dodatek nikt nie będzie pokrzywdzony – ani ja, bo od początku wiem, na co się piszę, ani artysta, bo na swoich albumach będzie zarabiał tyle, ile sam sobie zażyczy. Jeśli owe reklamy nie byłyby zbyt natarczywe i rzeczywiście przypominałyby te z systemu AdWords, to mamy całkiem ciekawy pomysł. Na dodatek – jeśli zapewnienia Dotcoma by się potwierdziły – Baboom zarabiałby na tym zaledwie 10 proc. od kwoty sprzedaży danej płyty czy też utworu. To dość uczciwa stawka. Zresztą kontrowersyjny Nowozelandczyk słynie z tego, że lubi tworzyć darmowe lub półdarmowe serwisy.

Obawiam się jednak, że na drodze serwisu Baboom mogą stanąć wielkie firmy internetowe z Google na czele. Po pierwsze, nie wyobrażam sobie, żeby twórcy AdWordsów spokojnie zgodzili się na to, aby ich reklamy były zastępowane innymi i to jeszcze poprzez skrypt instalowany w Chrome, czyli ich przeglądarce. Zresztą Google już zapowiedziało, że zablokuje możliwość instalowania rozszerzeń spoza sklepu, a nie sądzę, żeby skrypt Baboom trafił do marketu oficjalnie, w końcu ingeruje w reklamy Google'a. Tym samym Baboom od razu ma spory problem na głowie. W końcu Chrome jest niezwykle popularny. To samo może zrobić Apple w przypadku Safari, w końcu po co karmić swojego rywala (Baboom vs iTunes)? Wiadomo też, jak silną pozycję ma Google. Internetowy gigant na pewno ma jakieś asy w rękawie, dzięki którym mógłby przekonać pozostałych twórców przeglądarek do podobnych kroków. I wtedy nie byłoby już tak łatwo.

baboom

Pocieszające jest to, że zapewne użytkownicy i tak znaleźliby sposoby, aby obejść zabezpieczenia i spokojnie zainstalować skrypt, zarabiać na reklamach i kupować muzykę. Ale co wtedy z wieloma serwisami, dla których reklamy są źródłem utrzymania? Budzi to we mnie pewnie wątpliwości natury etycznej. Niestety w życiu nic nie ma za darmo. Czytanie np. Spider’s Web też nie jest darmowe. Płacicie swoim czasem spędzonym na tej stronie, oglądanymi reklamami i kliknięciami. Skrypt Baboom może zabrać część dochodów, co chyba nie jest do końca uczciwe.

REKLAMA

Niemniej pomysł Kima Dotcoma wydaje się ciekawy i na pewno będę śledził doniesienia na jego temat. Twórca Megaupload planuje jeszcze w styczniu zaprezentować wersję próbną serwisu, tylko z własnymi utworami (tak, tak Kim Dotcom tworzy też muzykę), a po kilku miesiącach wystartować już z pełnym produktem. Myślę, że najwcześniej możemy się spodziewać Baboom w drugiej połowie 2014 roku, a pewnie nawet pod jego koniec.

To jednak nie jedynie plany Dotcoma. Chce on także rozbudować swoją darmową chmurę Mega. Wkrótce (jeszcze w tym roku) ma zostać dodana funkcja szyfrowanego czatu, która z czasem na zostać rozbudowana o wideorozmowy. Kim twierdzi, że chcą zrobić Skype'a, który działałby w przeglądarce internetowej i na dodatek - poprzez szyfrowanie - zapewniał użytkownikom pełną prywatność. Brzmi równie interesująco, co Baboom.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA