REKLAMA

Jak przepowiadać przyszłość – lekcja 1

Przyszłość fascynuje ludzi od zawsze. Ciekawość połączona ze strachem napędza historię ludzkiej cywilizacji. Istnieje wiele pomysłów jak odkryć co stanie się za minutę lub za miesiąc. Wszystkie je łączy jedna cecha: nie działają.

08.10.2013 12.12
Jak przepowiadać przyszłość – lekcja 1
REKLAMA
REKLAMA

W ciągu ostatnich kilku dni odbyło się mnóstwo spotkań i konferencji poświęconych nowoczesnym technologiom. Potrzebowałem trochę czasu, żeby poukładać wszystkie usłyszane informacje i własne przemyślenia. Stąd dość długa – jak na blog – przerwa w moich tekstach. Już wracam do dotychczasowej normy.

Liczy się znaczenie

Dla osób, które znają moje podejście do pisania, taka przerwa nie jest zaskoczeniem. To typowa reakcja, jeśli chcę przygotować dłuższy tekst. Zresztą, długie przygotowania są standardem praktycznie w każdym obszarze życia. Alpinista przed wyprawą w góry spędza wiele tygodni na treningu fizycznym, kompletowaniu i sprawdzaniu ekwipunku. Improwizujący komik godzinami czyta newsy z różnych dziedzin, aby zebrać kilka najciekawszych historii, do których później będzie się odwoływać podczas występu. Generalna zasada: wkładamy sporo wysiłku, czasu, czasem też pieniędzy, żeby przygotować się do rzeczy, które uważamy za ważne. Jeśli więc zlecisz komuś do zrobienia coś, co ma dla niego znaczenie, możesz na 100 proc. założyć – przewidzieć! – że w najbliższej przyszłości spędzi trochę czasu na przygotowaniach do wykonania tej czynności.

Zasady, wzory, utrwalone sposoby postępowania, nawyki, sposoby utrwalone w tradycji danej grupy ludzi: niezależnie od nazwy, jest to po prostu nietechnologiczna technologia przewidywania przyszłości.

Tu i teraz

Oczywiście, istnieje też zasada przeciwna: jeśli zlecisz komuś coś do zrobienia, zajmie się tym od razu. I w tym momencie proste przewidywanie przyszłości się załamuje. Do gry wchodzą drobne czynniki, tak liczne, że często nie jesteśmy w stanie sobie ich wszystkich wyobrazić. W tym przypadku, jednym z takich czynników jest power gap, czyli różnica w odczuwanej władzy jednej osoby nad drugą. Im jest ona większa, tym osoba na niższym poziomie włoży więcej uwagi w przygotowania. Drugim czynnikiem jest na pewno charakter: ktoś w gorącej wodzie kąpany ruszy wykonać polecenie, zanim jeszcze osoba zlecająca skończy podawać wszystkie szczegóły. Ważne jest też, czy osoba wykonująca ma pod ręką wszystkie potrzebne narzędzia. Jeśli nie, odłoży wykonanie polecenia w czasie do momentu, gdy będzie fizycznie w stanie je wykonać. I tak dalej, i tak dalej…

Dlatego ludzie zaczęli wymyślać nowe sposoby ujarzmienia „jutra” i wymuszania u innych konkretnych zachowań oraz myśli. Na pierwszy ogień poszły najprostsze pomysły: używanie substancji odurzających. W każdej kulturze pojawiały się podobne postacie wróżów, szamanów, wyroczni. I w każdej kulturze szybko przestało przynosić to pożądane efekty. Dość szybko odkryto, że niektóre zasady można podeprzeć olbrzymim autorytetem. Naukowcy usankcjonowali więc reguły fizyki, chemii, biologii, matematyki, psychologii (piramida potrzeb Maslowa), lingwistyki, i dziesiątek innych dziedzin wiedzy. Liderzy religijni i polityczni swoimi czynami i wypowiedziami dowiedli ważności wyznawanych przekonań. Bogaci przedsiębiorcy zasypują półki biblioteczne swoimi biografiami, w których ckliwa historia biednego chłopaka z przedmieścia prowadzi do ogromnego majątku i sukcesu życiowego.

Twórz przyszłość zamiast ją przewidywać

Około połowy XX wieku masową popularność zdobyło podejście proaktywne. Najcelniej sformułował je Peter Drucker, mówiąc/pisząc, że najlepszym sposobem przewidywania przyszłości jest jej tworzenie. To otworzyło drzwi milionom wynalazców, przedsiębiorców, managerów, chcących czuć swój wpływ na swoje życie. W zachodniej cywilizacji stało się to mottem dnia codziennego, napędzającym korporacyjny wyścig szczurów i pogoń za pieniędzmi. W cywilizacji wschodniej walka z otoczeniem ma zupełnie inny charakter. Jeśli udało ci się obejrzeć najnowszy film Keanu Reevesa, Man of Tai Chi, doskonale rozumiesz różnicę, o której piszę. Gdy twój mistrz atakuje cię włócznią, możesz użyć siły, by złamać włócznię, albo możesz użyć harmonii, by skumulować energię jego ataku, a następnie uwolnić ją w potencjalnie śmiercionośnej Kamehameha.

Rewolucja komputerowa otworzyła nowe pole do popisu dla przepowiadaczy przyszłości. Wystarczy wpisać odpowiednie dane, nacisnąć przycisk, a procesor przeprowadzi odpowiednie operacje i poda przypuszczalną odpowiedź, z zadanym poziomem pewności. Znów jednak okazało się, że liczba czynników wpływających ostatecznie na efekt jest ogromna. Schowanie się za technologiczną ścianą serwerów i macierzy dyskowych nie powiodło się tak, jakbyśmy tego chcieli. Niepewność wciąż czyha na nas, na każdym kroku, szczerząc zęby alternatywnych wyników i ślepych uliczek na ścieżkach procesów.

A co z grupą?

To wszystko dzieje się w perspektywie przewidywania przyszłości pojedynczej osoby. W przypadku większych grup trudność rośnie wykładniczo, ponieważ każda osoba w sieci ma potencjalny wpływ na każdą inną osobę. Przeanalizowanie takiego zbioru możliwości jest praktycznie niemożliwe. Wewnętrzne odwołania, rekurencja, efekty pozasystemowe, i ludzka umiejętność wyboru nieoptymalnego rozwiązania pod wpływem emocji, tworzą mieszankę, której komputery nie ogarną swoim dotychczasowym logicznym rozumowaniem zero-jedynkowym.

Mimo że w swoich rozważaniach o istocie świata fizycy zeszli bardzo głęboko, aż do teorii kwantowej, w codziennej pracy w skali ludzkiej nie porzucili dotychczasowej fizyki newtonowskiej. Przybliżenia są ogromne (patrząc bezwzględnie), ale wyniki są wystarczająco dobre, aby z nich korzystać. Tak samo wahadło rozwoju technik przepowiadania przyszłości powróciło od rozpatrywania milionów szczegółów do formułowania kilku najważniejszych zasad i opierania na nich swoich przewidywań. W efekcie poświęcono stuprocentową skuteczność w bardzo rzadkich przypadkach na rzecz niewielkich błędów w bardzo częstych przypadkach. Przy okazji dało to ludziom nadzieję, że i oni, kiedyś, „szczęśliwie” coś trafią. Niestety, wiele osób potraktowało to jako zachętę do porzucenia podejścia proaktywnego i poprzestało na biernym dryfowaniu przez życie, apatii społecznej, narzekaniu, i oczekiwaniu na literackiego Godota, który cudownym sposobem odmieni ich los.

Taki jest, mniej więcej, obecny stan branży przepowiadania przyszłości. Przyszłość natomiast… przyszłość jawi się bardzo ciekawie – o czym mówili prelegenci zarówno na konferencji Hitachi Information Forum 2013, polskim finale IBM Smart Camp 2013, konferencji na temat Big Daty firm Oktawave i PILAB, oraz konferencji „Biznes to Rozmowy”, organizowanej przez Netię. W kolejnych tekstach przedstawię relacje oraz wnioski z tych imprez.

REKLAMA

PS. Polską edycję IBM Smart Camp 2013 i przepustkę do jednego z dwóch półfinałów zdobyła firma Lab4motion z Poznania, zajmująca się analizą zachowań ludzi w sklepach, na ulicach, stadionach, itp. Serdeczne gratulacje. Więcej szczegółów wkrótce.

Zdjęcie future cloud word pochodzi z serwisu Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA