REKLAMA

Microsoft chce nas przekonać, że pad do Xbox One to... magiczne dzieło sztuki

Bez wątpienia gamepad jest jedną z najważniejszych rzeczy w konsoli. Co z tego, że konsola jest wydajna, ma fajne gry, jeżeli niewygodnie się spędza czas na kanapie. Microsoft kreuje swojego pada na prawdziwe dzieło sztuki. Aż do przesady.

13.08.2013 16.28
Microsoft chce nas przekonać, że pad do Xbox One to… magiczne dzieło sztuki
REKLAMA

Przeczuwam Wielką Wojnę Komentujących o to, który pad jest najfajniejszy. Ten od PlayStation 3? A może ten od Xboxa 360? Są tu jacyś fani konsol Nintendo? A może jakieś gamepady firm trzecich? Zwróćcie jednak uwagę, że samo duże prawdopodobieństwo zaistnienia tego typu dyskusji w komentarzach już coś sugeruje. To, jak ów pad jest ważny.

REKLAMA

Zwolennicy Sony będą tłumaczyć, że pad od Xboxa jest za ciężki na ich gust. Z kolei zwolennicy Microsoftu będą krytykować pad od PlayStation za przedziwne, ich zdaniem, rozmieszczenie kontrolerów analogowych. Tu argument, tam argument. Trudno się dziwić. To właśnie to urządzenie ściskacie przez kilka godzin, jak na dłużej przysiądziecie do jakiejś gry. Musi być wygodne. Musi być wytrzymałe. Bo inaczej będą bolały ręce, a kontroler trzeba będzie często wymieniać.

Microsoft o tym wie. Dlatego wręcz zalewa nas informacjami na temat swojego pada. Dziś w nocy na YouTube pojawił się nawet wywiad z szefem działów akcesoriów dla konsoli Xbox, który trwa siedem minut! Tak, tyle Microsoft potrafi opowiadać o padzie, a i tak to nie jest pierwszy filmik. Zobaczcie sami:

A kto nie chce oglądać, to ja może skrócę do najważniejszych informacji. Po pierwsze, w padzie do Xbox One zabraknie widocznych wkrętów. Ponoć bardzo one przeszkadzały graczom, którzy skarżyli się na nie. Zwłaszcza po wielogodzinnym maratonie przed konsolą. Takich maratonów za sobą mam niewiele, ale mimo wszystko wydaje mi się, że znam swojego pada bardzo dobrze. Dopóki Microsoft mi tego nie powiedział, nawet nie zwróciłem uwagi na to, że są tam jakieś wkręty.

Po drugie, zmniejszono rozmiar „grzybków”, czyli górnej części analogowych kontrolerów. To już nieco ciekawsza informacja. Nie wiem, czy to zmiana na dobre, czy na złe, musiałbym wziąć pada w rękę. Microsoft chce nas jednak przekonać, że to Szalenie Istotna Zmiana.

Dalej na filmie panowie opowiadają o nowym systemie łączności pada z konsolą. Może on być zarówno przewodowy (port microUSB), jak i bezprzewodowy. W tym drugim przypadku przepustowość łącza radiowego ma być dwudziestokrotnie większa. Ma to zredukować opóźnienia. W tym momencie już odpadłem. Gram na Xboksie 360 od lat. Nigdy nie miałem żadnego problemu z jakimikolwiek opóźnieniami.

Słuchajcie, nie zrozumcie mnie źle. Jestem przekonany, wnioskując po padzie od Xboxa 360, którego uwielbiam, że pad od Xboxa One również będzie rewelacyjny i nie mogę się już doczekać na to, by móc go dorwać w swoje łapska. Cieszą mnie ulepszenia, intrygują mnie nowe mechanizmy nieco podobne do force feedback zainstalowane w „triggerach”, czyli przyciskach spustu. Microsoft ma interes w tym, by zachwalać swoje urządzenie, więc to dobrze (dla niego), że to robi. Ale po którymś filmiku, tekście czy prezentacji mój entuzjazm powoli zamienia się w dobrotliwy uśmiech. To będzie świetny kontroler. Ale dajmy sobie spokój z sugerowaniem, że to rewolucja, która zmieni świat gier na lepsze.

REKLAMA

Zwłaszcza, że ta rewolucja ma swój koszt. Nie wiem, czy wiecie, ale nowy pad nie będzie współpracował z grami pod Windows. A raczej nie od razu. Jak poinformował Microsoft, force feedback w „triggerach” oraz nowa metoda łączności bezprzewodowej powodują, że trzeba napisać do pada zupełnie nowe sterowniki. Mają się one pojawić, uwaga uwaga, w przyszłym roku…

Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA