REKLAMA

Po dzisiejszej prezentacji G2 mam kilka rad i wskazówek dla LG

Przed prezentacją LG G2, gdy przygotowywałem zapowiedź naszego live bloga, napisałem, że od LG należy wymagać więcej niż do tej pory. Producent pokazał, że potrafi zrobić dobrego Nexusa i sprzedać go w milionach sztuk. Jednak po dzisiejszej prezentacji czuję niedosyt.

07.08.2013 18.48
Po dzisiejszej prezentacji G2 mam kilka rad i wskazówek dla LG
REKLAMA
REKLAMA

Bariera komunikacyjna

Konferencja LG zaczęła się od przemówienia Jong-seok Parka, który pełni funkcję CEO w LG Electronics Mobile Communications. Niestety, jako rasowy Azjata Park mówi w swojej wersji języka angielskiego. Na Twitterze wiele osób oglądających konferencję pisało, że nie potrafią go zrozumieć. Może trochę przesadzali, ale w jego wypowiedzi dało się dobrze usłyszeć tylko słowo innowacja wypowiadane z prędkością karabinu maszynowego.

Uważam, że przy okazji takich premier LG powinno wystawić na front osobę, która biegle mówi po angielsku, będzie w stanie wpleść jakiś żarcik i swobodnie poruszać się po omawianych tematach. Zakładam, że zarząd LG chce podbić Stany Zjednoczone i Europę, zatem powinno mu zależeć na zniwelowaniu bariery komunikacyjnej.

lg g2

Z całym szacunkiem dla pana Jong-seok Parka nie jest on Stevem Jobsem, więc gdyby dzisiaj zabrakło go na scenie nikt nawet by tego nie zauważył, ani też nie odnotował w kronikach.

Klienci oczekują od LG porządnej elektroniki, mocnych smartfonów, ciekawych funkcji. Wielu konsumentów obawia się tzw. chińszczyzny. Dlatego pomysł z wystawieniem na scenę Azjaty, który używa własnego dialektu jest nietrafiony. Nie chodzi tu o jego rasę - nie zrozumcie mnie źle i nie posądzajcie o jakieś piętnowanie na tle jego pochodzenia - on po prostu nie powinien być frontmanem, gdy firma pokazuje smartfona, którego chce sprzedawać na całym świecie.

Ciekawe usprawnienia, ale gdzie jest efekt wow?

Przyznam, że funkcje nowego LG G2 mnie nie oczarowały. Tak jak Samsung i Motorola potrafili zaprezentować własną wizję smartfonów z Androidem, tak ruchy LG wyglądają niczym kroki stawiane w ciemnym pokoju, w którym ktoś rozsypał klocki Lego.

Firma pokazała dzisiaj jedną innowację, która przykuła moją uwagę. Mianowicie klawisze umieszczone na tylnej obudowie. To rzeczywiście może mieć sens, gdyż G2 to ogromny smartfon. Zatem wymaga on innowacyjnego podejścia do nawet tak trywialnych problemów jak rozmieszczenie klawiszy. Inni producenci nie zdają sobie sprawy z tego problemu i powiększają smartfony w nieskończoność. Kultowe hi-endy wszystkich wiodących producentów doczekały się, albo niebawem doczekają powiększonych wersji. I wszystkie łączy jedna rzecz. Wyglądają tak, jakby projektant przejechał po pierwowzorze walcem. A to co powstanie opatrzył nową metką i zapakował do pudełka. Podbijając oczywiście cenę.

lg g2

LG ma łeb na karku i widzi, że duże smartfony są fajne, wzbudzają emocje i pożądanie, a przy tym dobrze się sprzedają. Jednak firma nie zapomina o tym, że duże rozmiary niosą ze sobą zmiany w sposobie korzystania z takich urządzeń. Doceniam to.

Poza tymi sprytnymi przyciskami nic mnie nie oczarowało. Dźwięk Hi-Fi? Super, na czym mam to wykorzystać? Na Spotify? Dziękuję. Pozostaje Wimp, który wdraża wyższy standard jakości odtwarzanego dźwięku. Ale... G2 ma tylko 16 lub 32 GB pamięci wewnętrznej. To zastraszająco mało jak na smartfon, który nie ma gniazda pamięci, a chce uchodzić za muzyczny i fotograficzny zarazem. Gdzie ja mam trzymać tę muzykę w wysokiej jakości? A co z filmami i zdjęciami? LG wykazało się straszną krótkowzrocznością i brakiem konsekwencji. Jeżeli tworzymy mocarnego smartfona, który rozkłada specyfikacja techniczną konkurencje na łopatki to odpuszczamy sobie wersję 16 GB i robimy 64 oraz 128 GB. Nie widzę innego wyjścia.

W moim dwuletnim Samsungu Galaxy S II mam 16 GB + 32 GB na karcie. Przesiadając się na G2 musiałbym wybrać, czy chcę usunąć gry, muzykę, a może zdjęcia i filmy. To jest chore.

W prasówce od LG przeczytamy o:

Fajne funkcje, ale te najmocniejsze były już o konkurencji, a reszta to... popierdółki.

smartfon lg g2

LG musi się postarać, żeby ich smartfon się wyróżniał. Bo obecnie to chciałbym G2, ale w wersji Google Play Edition, czyli z czystym Androidem. Bo to co LG daje od siebie to słabe bardzo słabe funkcje. Gdybym miał wybór “ficzery LG G2” lub szybkie aktualizacje czystego Androida, to nie zastanawiałbym się dłużej niż pisałem nazwę dzisiaj zaprezentowanego smartfona.

Sorry LG, ale nie przekonaliście mnie.

Bezcenny LG G2?

Niestety LG nie zdradziło ceny nowego smartfona. Nienawidzę takich praktyk. LG G2 jak każdy inny sprzęt produkowany jest z myślą o sprzedaniu go. Dokonując transakcji kierujemy się wieloma wskaźnikami, jednak cena jest elementem kluczowym. Pozwala odnieść produkt do konkurencyjnych rozwiązań i dokonać porównania.

Mogę założyć, że nowy hi-end będzie albo drogi albo umiarkowanie drogi.

Zakładam, że LG G2 może być drogi niczym Samsung Galaxy S 4 lub HTC One. Wtedy niestety nie wierzę w sukces sprzedażowy. LG nie może konkurować z takimi smartfonami, gdyż nie ma dobrze wypracowanej, mocnej pozycji. Co prawda firma jest teraz na trzecim miejscu wśród sprzedawców smartfonów na świecie. Ale wynik ten zawdzięcza świetnej sprzedaży genialnego Nexusa 4.

A Nexus 4 bronił się ceną. Bez tego argumentu, nikt nie kupi LG. Prawda może boleć, ale nie będziemy się okłamywać. To, że LG określa swój produkt jako ten z półki premium to jeszcze nic nie oznacza. W moim odczuciu pchanie się w segment, w którym nikt nas nie chce jest bez sensu.

REKLAMA

LG wskoczyło na wózek zwany Nexusem czwartym i powinno na tym wózku jechać tak długo jak tylko będzie to możliwe. Niestety ktoś tu uniósł się ambicją i postanowił wskoczyć do wagonu premium. Tylko w tym wagonie trwa bankiet i jest impreza. Są panowie w smokingach i panie w drogich sukniach. Wszystko ocieka kosztowną biżuterią i szampanem. Towarzystwo jest wesołe i pokazuje sobie swoje iPhone’y, hateceki i es czwórki. Jak jedna osoba wyciągnęła LG, to ktoś ją wyrzucił przez okno, krzycząc coś o za wysokich progach i o tym, że nie dla psa kiełbasa.

Smutna historia, ale chyba prawdziwa.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA