REKLAMA

Fotografowanie smartfonem – czy to ma sens? 5 filarów fotografii mobilnej

Większość z nas ma smartfona z całkiem przyzwoitym aparatem. Nie ma najmniejszego problemu, żeby pokazać za jego pomocą dosłownie wszystko – od dzisiejszego śniadania, po wybór nowego papieża. Za sprawą mobile na naszych oczach dokonała się fotograficzna rewolucja. Czy będzie to fotograficzny fundament naszych czasów, czy może tylko kolos na glinianych nogach, który upadnie tak szybko jak powstał? Poniżej 5 filarów fotografii mobilnej.

04.05.2013 17.18
Fotografowanie smartfonem – czy to ma sens? 5 filarów fotografii mobilnej
REKLAMA

1. Jakość

REKLAMA

Na początku tego roku największa na świecie agencja stockowa Alamy zaakceptowała zdjęcia pochodzące ze smartfonów i kompaktów. Alamy to międzynarodowy bank zdjęć stockowych, umożliwiających zakup fotografii o właściwie dowolnej tematyce, przy czym kupuje się także prawa do jej zastosowania komercyjnego.

Przykład? Zakładasz serwis internetowy informujący o kursach walut. Potrzebujesz dobrego zdjęcia do nagłówka, które przedstawiać będzie stosy monet. Zamiast szukać fotografa, który wykona profesjonalną sesję z dobrym oświetleniem, wchodzisz na serwis stockowy i wyszukujesz po słowach kluczowych interesujące cię zdjęcie. Okazuje się, że oprócz stosu monet możesz wybrać zdjęcie monet w słoiku, monet wysypujących się ze skarbonki, a jak dobrze poszukasz, prawdopodobnie znajdziesz kogoś kto zrobił zdjęcie skrzyni monet stojącej na  Marsie. Wszystko to w najlepszej jakości, dopieszczone w każdym detalu, gotowe do użycia, z możliwością zastosowania komercyjnego.

Alamy

Tego typu zdjęcia można znaleźć w każdym miejscu – w drukowanych magazynach, w reklamie outdoorowej, na ulotkach i wizytówkach. Reklama ma to do siebie, że musi produkt sprzedać, więc nie oszczędza się na jakości. Akceptacja zdjęć ze smartfonów przez agencję Alamy to znak czasów. Zdjęcia oczywiście są weryfikowane i prawdopodobnie mała ich część trafi do sprzedaży. Niemniej jednak sama możliwość wykonania komercyjnych fotografii za pomocą zwykłego smartfona oznacza, że nawet firmy, które żyją z jakości zdjęć uznają smartfony za liczącego się gracza.

Z drugiej strony, część firm związanych ze światem mody stara się ostatnio lansować inne podejście. W reklamach znanych marek można znaleźć zdjęcia stylizowane na kompletnie amatorskie strzały. Modelka oślepiona blaskiem flesza, cień obiektywu na fragmencie zdjęcia, rażące przypadkowe cięcia kadrów to elementy kampanii reklamowych. Takie akcje także podświadomie sugerują odbiorcom, że za pomocą smartfona można bez problemu trafić wprost na bilboard.

2. Popularność

Niezwykłą ciekawostkę można zaobserwować na popularnym serwisie Flickr służącym do dzielenia się zdjęciami. Flickr jest jednym z największych tego typu serwisów na świecie. W 2012 roku przesłano na niego ponad 518 milionów zdjęć, ze średnią 43 milionów zdjęć na miesiąc, co przekłada się na prawie półtora miliona wrzuconych zdjęć dziennie. Codziennie. Na Flickrze znajdziemy zarówno zdjęcia z wakacji kompletnych amatorów, jak i profesjonalne sesje fotograficzne znanych i szanowanych fotografów i agencji fotograficznych.

Serwis prowadzi statystyki odnośnie aparatów, z jakich ludzie umieszczają zdjęcia. Zgadnijcie jaki aparat jest najpopularniejszy. Jest to iPhone 4S. A zaraz za nim iPhone 5 i 4. Dopiero na czwartym miejscu znajduje się lustrzanka Canona – świetny model EOS 5D Mk II.

FLICKR

O czym to świadczy? Ktoś może powiedzieć, że znaczy to jedynie, że najwięcej użytkowników serwisu Flickr posiada iPhony. Według mnie takie postawienie sprawy znacznie spłyca rolę fotografii mobilnej w dzisiejszym świecie. Wystarczy wyjść z domu żeby przekonać się czym ludzie fotografują na co dzień. Smartfony na tym polu zdecydowanie królują. Nawet jeśli ktoś ma zaawansowany kompakt lub lustrzankę, często nie chce mu się zabierać tych sprzętów na zwykły spacer. A smartfona ma z sobą zawsze.

3. Szybkość

Duże media, takie jak telewizja, także widzą potencjał w smartfonowych aparatach. Od jakiegoś czasu każda duża telewizja o charakterze informacyjnym prowadzi swój dział reporterski, w którym zachęca widzów do wysyłania swoich amatorskich zdjęć i nagrań wideo. Byłeś świadkiem niecodziennego wydarzenia? Wyślij nam swój film! Wielokrotnie telewizyjna relacja rozpoczyna się od amatorskiego nagrania z komórki. Przykładem są choćby relacje z ostatnich zamachów bombowych w Bostonie. Coś, co jeszcze kilka lat temu było nie do pomyślenia, obecnie nikogo nie dziwi.

Filmy te przeważnie nie wyróżniają się jakością, mają jednak inną zaletę – pokazują miejsce akcji z punktu widzenia uczestnika wydarzenia. Często jest to jedyny sposób, żeby pokazać co tak naprawdę się wydarzyło. Zanim na miejsce dotrze profesjonalny reporter może się okazać, że jest już za późno. Kiedy czas reakcji jest kluczowy, nic nie może równać się z aparatem, który właśnie mamy przy sobie. A smartfona mamy ze sobą zawsze.

Telewizja to nie jedyny obszar, w którym na poważnie traktuje się mobilne nagrania wideo. Mogą one służyć także w ważniejszych instytucjach, np. w sądownictwie. W śledztwach materiał dowodowy w postaci zdjęć i filmów mobilnych po weryfikacji przez odpowiednie organy jest traktowany jako pełnoprawny dowód. Od filmiku nagranego smartfonem może zależeć sprawiedliwe wymierzenie kary.

4. Dostępność

W 2004 roku już ponad 1/3 wszystkich telefonów komórkowych była wyposażona w aparat. Obecnie za świecą szukać komórki bez tej opcji. Jest rzeczą zupełnie naturalną, że każdy z nas ma w kieszeni matrycę światłoczułą o rozdzielczości kilku milionów pikseli. Obecnie nie pyta się „czy masz ze sobą aparat?”, tylko „jaki masz ze sobą aparat?”.

Pierwszą rewolucją była fotografia cyfrowa. Drugą jest fotografia mobilna. Obecnie dostępność smartfonów sprawiła, że w ciągu każdych dwóch minut ludzkość robi więcej zdjęć niż wykonała przez cały XIX wiek. 70% całej aktywności Facebooka opiera się na zdjęciach. Każdej sekundy jest dodawanych 3500 nowych zdjęć na ten portal społecznościowy. Dziennie na Facebooku pojawia się 10.000 razy więcej zdjęć niż mieści Biblioteka Kongresu Stanów Zjednoczonych.

Fotografia mobilna

Na świecie jest obecnie w użyciu 6 miliardów telefonów komórkowych, z czego 1 miliard to smartfony. 73% ich użytkowników zrobiło co najmniej 1 zdjęcie w ciągu miesiąca. Te liczby robią wrażenie. Nikogo chyba jednak nie dziwią. Pytanie, czy taka liczba zdjęć jest komukolwiek potrzebna, pozostawiam otwarte.

W dobie, kiedy za przysłowiową złotówkę można mieć smartfona z całkiem przyzwoitym aparatem, głupotą byłoby nie korzystanie z niego. Tu jednak dochodzimy do ostatniego punktu programu, który jest chyba najbardziej zapomnianym w tym całym fotograficznym szale.

5. Świadomość?

Ktoś zapyta – a gdzie w tym wszystkim pomysł? Gdzie jest wiedza, świadomość fotografującego? Czy w dobie Instagramu jest jeszcze na to miejsce? Czy liczy się forma, czy przekaz? Czy ktoś jeszcze naprawdę ogląda fotografie, zamiast je scrollować i swipeować? W końcu czy ktoś potrafi jeszcze zrobić fotografię, która potrafi zatrzymać odbiorcę?

Pytania górnolotne, ale warto się nad nimi zastanowić. Kiedyś fotograf to był ktoś. Poza sprzętem musiał mieć wiedzę na temat jego obsługi. Kwestią ekspozycji fotograf zajmował się sam, nie wyręczał go żaden automat. Podobnie jeśli chodzi o kompozycję kadrów. Każde zdjęcie musiało być dogłębnie przemyślane, ponieważ generowało koszty – tak pieniężne, jak i czasowe. Film, papier, chemia, wyposażenie ciemni – to wszystko kosztowało i potrafiło pochłonąć długie godziny. Poświęcony czas i pieniądze prowadziły w prostej linii do samodoskonalenia fotografów.

Era aparatów point-and-shoot sprawiła, że fotografia stała się bardziej przystępna dla osób, które nie miały fotograficznej wiedzy. Era cyfrowej technologii wyeliminowała koszty eksploatacji. Era mobilna zdaje się dodatkowo eliminować koszty zakupu samego aparatu, w końcu dostajemy go jako bonus do komórki.

REKLAMA

To sprawia, że świat tonie w słabych zdjęciach. Czy to oznacza, że dobrych zdjęć jest mniej? Nie, może nawet coraz więcej, tylko trudniej jest do nich dotrzeć. Elementarna wiedza w fotografii jest niezbędna. Wszystkim zbuntowanym fotografom mobilnym twierdzącym, że zasady są po to, żeby je łamać można powiedzieć tylko jedno – żeby złamać zasady, najpierw trzeba je poznać.

W pisaniu tekstu pomogły mi dwie infografiki, które znajdziecie w linkach obok: Infografika 1, Infografika 2.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA