REKLAMA

Koniec monopolu Wacoma?

20.07.2012 08.45
Koniec monopolu Wacoma?
REKLAMA
REKLAMA

Gdy zapytasz przeciętnego grafika czego używa do pracy możesz być pewnym dwóch odpowiedzi – program z pakietu Adobe oraz Wacoma (to akurat świetny temat na inny wpis jak to w branży zawodowej synonimem tabletu jest Wacom).

Grafiką (hobbistycznie i czasem zawodowo) zajmuję się od kilku lat i całe moje dotychczasowe życie graficzne opierało się na korzystaniu z dobrodziejstw japońskiego monopolisty. Zaczynałem od małego Graphire3 w rozmiarze kartki A6, kończąc na najnowszym Intuos5 L. Nigdy też nie zastanawiałem się nad zmianą producenta ponieważ konkurencja nie oferowała niczego wartego zachodu – a to mała czułość powierzchni pracy, a to piórka na baterie, a to wadliwa konstrukcja. Wacom natomiast był/jest kwintesencją japońskiej produkcji – prosty, wytrzymały, nowoczesny. Nic więc dziwnego że w oczach i umysłach profesjonalistów Wacom stał się naturalnym wyborem.

Można by więc powiedzieć że Wacom ma sytuację idealną – na rynku tabletów graficznych ma monopol, konkurencja jest co tu powiedzieć słaba. Czy taki stan może trwać długo? Zaczynam się obawiać że nie.
Obecnie największym konkurentem Japończyków nie są produkty firmy Pentagram lub Genius, ale cała masa tabletów dotykowych jak iPad, tablety na Androidzie, czy nadchodzące z Windows 8 (moim zdaniem największe zagrożenie).
Problem jaki stoi przed Wacomem jest to czy warto w najbliższej przyszłości inwestować w urządzenie które nie jest tanie, nie jest mobile, które potrzebuje zewnętrznego urządzenia do działania. Weźmy dla przykładu model z rodziny Bamboo, jego średnia cena to 500-600 zł, za to cenę otrzymujemy całkiem przyzwoity tablet, idealny dla amatora który chce zacząć przygodę z rysowanie. Powierzchnia pracy takiego urządzenia ma wymiary kartki A6 i A5. Popatrzmy teraz co możemy dostać za cenie Bamboo (powiedzmy z lekką dopłatą) – 7-10 calowy tablet dotykowy, z systemem, programami graficznymi, obsługą gestów i piórka – wszystko w jednym cienkim urządzeniu które mogę trzymać na kolanach jak szkicownik. Jasne że czułość tego urządzenia nie będzie na poziomie tych od Wacoma, ale czy klienta który świadomie wybiera taniego Bamboo będzie to interesować skoro chce zacząć swoją przygodę z cyfrowym rysowaniem? Obawiam się że nie. Konkurencja w postaci tabletów dotykowych już teraz jest realnym konkurentem i zagrożeniem dla linii Bamboo, ale nie stanowi ona zagrożenia dla takich produktów jak Intuos (średnia cena między 900-2500 zł), a tym bardziej Cintiq (średnia cena między 9000-11000 zł).
Tylko co będzie za lat 3-4? Patrząc na obecne tendencje komputerów, na to jaki kierunek obiera sobie Windows, przypuszczam że za kilka lat ekrany dotykowe wylądują już nie tylko w urządzeniach mobilnych, ale także w dużych stacjach roboczych. Komputerach typu All In One, z 24 calowym ekranem dotykowym obsługującym rysik oraz gesty, z bardzo czułą powierzchnią. Na podparcie tej tezy polecam zobaczyć prezentacje wszystkich ostatnich produktów Microsoftu. Zarówno Windows 8 jak i Office 2013 prezentowane są z możliwością obsługi gestami i rysikiem. Sam Windows 8 jest produktem przejściowym między rezygnacją z opcji desktopowej, a co za tym idzie obsługi muszką i klawiaturą na rzecz obsługi gestami i piórkiem.
Czy w dobie takich komputerów produkty Wacoma będą mieć sens? W moim odczuciu musi jak najszybciej wprowadzić swoje tablety dotykowe które będą działać pod kontrolą systemy operacyjnego (Windows 8 Pro wydaje się najbardziej rozsądną opcją) tak aby dalej utrwalać w grafikach poczucie tego że ich produkty są niezbędne w pracy. Jeśli tego nie zrobią mogą skończyć jak Kodak.

Dla ciekawostki napiszę tylko że coś musi być już na rzeczy ponieważ Wacom przeprowadzał ostatnio ankietę pod kątek dotykowego tabletu.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA