REKLAMA

Otwartość? Tak! Ale nie za wszelką cenę...

22.03.2012 19.54
Otwartość? Tak! Ale nie za wszelką cenę…
REKLAMA
REKLAMA

Fundacja Mozilla bardzo chciała, by do końcowej specyfikacji standardu HTML5 nie trafiały zamknięte rozwiązania. Dlatego też promowała otwarty kodek VP8 od Google’a, by uniknąć stosowania H.264. Niestety, WebM i VP8 okazały się w jej oczach niewypałem. Z żalem, ale twórcy open-source’owego Firefoksa od teraz będą wspierać H.264.

Jednym z problemów w HTML5 jest brak domyślnego kodeka dla strumieniowanego wideo. Różne strony opowiadają się za różnymi rozwiązaniami. Apple i Microsoft stawiają na H.264, Mozilla i Opera promowały Ogg Theorę. Opera jednak została po czasie sama – Mozilla stwierdziła, że zaprezentowany przez Google’a kodek jest lepszy, a na dodatek jest w pełni otwarty. To było rok temu.

Dziś wiemy już, po dłuższym czasie, że WebM, który został kupiony i rozbudowany przez Google’a, jest niechętnie stosowany przez deweloperów. Jako argument podają oni problemy z wydajnością o brak wielu funkcji obecnych w H.264. Jest egzotycznym standardem (jeżeli można go określić jako standard).

Tu pojawia się duży dylemat. H.264 to kodek własnościowy. Póki co, jego właściciele udostępniają go za darmo. Nie ma jednak żadnej gwarancji, że w momencie przyjęcia go jako część standardu HTML5, jego właściciele nie upomną się o opłaty licencyjne. Mają do tego pełne prawo (a to, że to prawo jest w mojej ocenie durne, to już zupełnie inna kwestia), mimo iż zapewniają, że tego nie zrobią. Chyba nikt im nie uwierzy „na słowo”?

Mitchell Baker, przewodniczący fundacji Mozilla, otwarcie pisze na swoim blogu, że decyzja ta podejmowana jest bardzo niechętnie. Zaznacza też, że Mozilla dalej będzie walczyć o otwarte standardy i otwartą sieć. Fundacja i Firefox nie mogą sobie jednak pozwolić na ignorowanie popytu na treści H.264.

To bardzo ciekawy przypadek konfliktu między zamkniętymi i otwartymi treściami. W pełni rozumiem dylemat Mozilli. I bardzo szanuję ich decyzję, bo mam identyczne poglądy. Również uważam, że im więcej wolności, otwartego kodu, tym lepiej dla wszystkich. Otwartość stymuluje innowację. Pozwala na wkład społeczności w rozwój danego projektu, a nieraz w tej społeczności znajdują się jednostki wybitne.

Co by tu dużo nie mówić, sam Firefox jest tego wspaniałym przykładem. Teraz nieco „zaspał” i nadganiał konkurencję, ale to właśnie Firefox niegdyś stawił czoła Internet Explorerowi i odniósł na tym polu wielkie zwycięstwo. Przeglądarka w pełni otwarta, rozwijana przez entuzjastów, obecnie jest gigantem i wymusiła na samym Microsofcie przyłożenie się do rozwoju Internet Explorera, który, co by tu dużo nie mówić, dopiero od niedawna stał się przyzwoitym produktem.

Z drugiej jednak strony, jeżeli produkt zamknięty jest po prostu lepszy, to nie ma tu miejsca na sentymenty. WebM się nie przyjął, mimo wsparcia giganta, jakim jest Google. Wygrała jakość oferowana przez H.264. Mozilla więc podjęła słuszną decyzję: zachowała swoje stanowisko i ideologię, jednak postanowiła wspierać rozwiązanie, w jej ocenie, lepsze dla konsumentów.

Bardzo jestem też ciekawy co w takim układzie zrobi Google i Opera. Ta druga, ze „swoim” Ogg Theora pozostała sama, najprawdopodobniej więc połączy siły z Google’em w promocji WebM. Zwłaszcza, że już wcześniej deklarowała swoje poparcie. Opera jednak, mimo tworzenia fantastycznych produktów, jest słabym graczem na rynku. Google pozostanie sam. Microsoft i Apple będą lobbować H.264. To będzie bardzo ciekawa batalia…

Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA