REKLAMA

Dropbox w przeglądarce ładniejszy, ale to jeszcze nie to

09.03.2012 19.09
Dropbox w przeglądarce ładniejszy, ale to jeszcze nie to
REKLAMA
REKLAMA

Wszystkie geeki kochają Dropboksa, prawda? Ja też go uwielbiam i zazwyczaj jest to pierwsza aplikacja/usługa, jaką instaluję/konfiguruję na sprzęcie komputerowym, zarówno desktopowym, jak i mobilnym (no.., poza Windows Phone’em, gdzie Dropboksa wciąż nie ma). Na Maku usługa świetnie integruje się z aplikacją Finder i jestem aktualnie w powolnym procesie przenoszenia większości swoich plików do chmury Dropboksa. Na smartfonach Dropbox jest podstawową aplikacją, dzięki której mam dostęp do najważniejszych plików i dokumentów. Służy mi on również do automatycznej synchronizacji z komputerem Mac wszystkich zdjęć wykonywanych aparatem w Samsungu Galaxy SII. Na iPadzie z kolei integruję z Dropboskem wszystkie możliwe aplikacje (np. świetny 1Password).

Z wersji webowej serwisu korzystam rzadko. W zasadzie tylko wtedy, gdy muszę zaakceptować jakiś folder, który został mi udostępniony do współdzielenia. I tylko wtedy patrzę, czy coś się w wersji webowej Dropboksa zmieniło. Dzisiaj wszedłem tam specjalnie po to, by ocenić najnowsze zmiany w wyglądzie usługi webowej i… ponownie przekonałem się, że Dropboksowi w przeglądarce jeszcze sporo brakuje do w pełni wygodnego korzystania.

Owszem, jest dziś lepiej niż wcześniej – sporo rzeczy poprawiono, na czele z ogólnym „feelingiem” usługi sieciowej. Zdecydowanie na plus należy zapisać nowy wygląd paska z opcjami. Dobrze funkcjonuje także menu prawego klawisza, dzięki któremu można wykonywać podstawowe operacje na plikach, tj. kopiowanie, zmiana nazwy, czy usuwanie. Ładniej też prezentują się zdjęcia, które w widoku pełnego podglądu zajmują całą przestrzeń okna przeglądarki. Pojawiły się też ikonki podglądu zdjęć oraz plików wideo. Moduł wyszukiwania wzbogacony został o funkcję „instant” znaną z Google’a.

Słowem – wszystkie nowości przynoszą wiele dobrego, tyle że wciąż jest to raczej zaawansowana usługa dla zaawansowanych użytkowników.

Dlaczego? Bo sposób konstrukcji webowej wersji Dropboksa wciąż odbiega znacznie od tego, do czego użytkownik komputera jest przyzwyczajony. Albo więc Dropbox w oknie przeglądarki powinien bezpośrednio powielać widok Windows Explorera albo Findera i wtedy byłby po prostu kopią naszego dysku w chmurze, albo powinien wprowadzić zupełnie nowy interfejs użytkownika, który by odchodził od klasycznego widoku opartego na miniaturowych ikonach i folderach. Choćby przykład Pinterest pokazuje, że w kontekście UI usług sieciowych można być innowacyjnym. A tak odnoszę wrażenie, że Dropbox trochę zatrzymuje się w pół drogi i w rezultacie wciąż jest usługą dla geeków, a zdecydowanie zasługuje na coś więcej.

Na blogu, twórcy Dropboksa deklarują, że to tylko pierwszy etap zmian, więc może w niedalekiej przyszłości coś się zmieni. Na razie dla mnie wciąż w mocy pozostaje głośny cytat ze Steve’a Jobsa, który negocjując ewentualne przejęcie Droboksa przez Apple’a, mówił o nim: „You’re not a product, you’re a feature„.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA