REKLAMA

Startup Weekend Poznań - to mogła być fajna impreza, a wyszło jak zawsze

11.10.2011 10.53
Startup Weekend Poznań – to mogła być fajna impreza, a wyszło jak zawsze
REKLAMA
REKLAMA

Pogłoski o tym, że polskie startupy nie mogą podbić świata są mocno przesadzone. Może będzie to zbyt śmiała teoria, ale jeżeli takich projektów jak Kidd.ly pojawiać się będzie więcej, to w niedalekiej przyszłości będziemy dumnie tytułowani jako jeden z najbardziej przedsiębiorczych i innowacyjnych (tak, też nie lubię tego słowa) narodów świata.

Nie no, dobra. Żartowałem. Pamiętacie ten okres z dzieciństwa, w którym rodzice co rusz zmuszali was do wykonywania czynności, których jedynym zadaniem było odciąganie was od ulubionych zabaw? Trzeba było ścielić łóżko, wyrzucać śmieci, sprzątać bałagan na biurku, wyprowadzić psa lub podlać kwiatki. Ilu z was robiło to z przyjemnością? Nikt? Tak myślałem. Kidd.ly to aplikacja mobilna dla rodziców motywująca dzieci do wykonywania codziennych czynności. Każdy rodzic staje przed wyzwaniem przekonania dziecka do codziennych obowiązków, Kidd.ly ma uczynić z tych czynności wspólną, rodzinną zabawę.

Wyobraźcie sobie teraz sytuację, że tata i mama zarabiający poniżej średniej krajowej kupują iPhona za 2 tys. złotych tylko po to, by zainstalować sobie tą jedną aplikację dla dziecka. Powiecie, że aplikacja skierowana jest do nerdów, którzy ze smartphonów korzystają na co dzień. Serio? Myślicie, że ktoś zapłaci za aplikację, która na dłuższą metę zdemoralizuje ich własne dziecko? Mam dużą rodzinę i bardzo wątpię, by ktokolwiek w niej korzystał z tego rodzaju narzędzi. Sam zresztą, będąc miłośnikiem nowych technologii, nie zaczynałbym uczenia systematycznej pracy od zapoznawania dziecka z aplikacją w telefonie.

Najpierw, gdy usłyszałem o Kidd.ly wpadłem w euforię. Powiedziałem sobie – wreszcie, ktoś zrobił coś fajnego! Ale im więcej informacji spływa na temat samego projektu, konkurencji z jaką musiał się zmierzyć, tym więcej pojawia się wątpliwości. Najciekawsze jest to, że tak naprawdę, nikt jeszcze nic nie zrobił. Hm… Robię startup, mam nazwę, nie mam domeny. Po co mi domena? Jest przecież 2 grafików, 3 marketingowców, 2 osoby od biznesu. Trzech marketingowców, a żaden nie pomyślał o zarejestrowania promowanej w czasie weekendu nazwy. Kto zajmuje się programowaniem aplikacji? Kogo to obchodzi? Na pewno nie jury i mentorów na Startup Weekendzie. Bo przecież Kidd.ly nie ma nawet wersji beta, a mimo to zespół wygrał tak prestiżowy konkurs. Świetnie sytuację ujął Jakub Laskowski w komentarzu na Antywebie:

Po każdym konkursie startupów trwają dyskusje dlaczego wygrał ten a nie inny, ludzie się zastanawiają jak można zarobić na projekcie który wygrał, albo dlaczego wygrał ktoś kto nie ma wersji beta.

Moim zdaniem na wszystkich konkursach brakuje przede wszystkich jasnych (i najlepiej obiektywnych) kryteriów wyboru zwycięzcy. Startując w konkursie zespół nie ma nawet pojęcia za co będzie oceniany.

I tutaj zgadzam się z nim w pełnej rozciągłości. Jaką wiedzę na temat biznesu mają członkowie zespołu? Realizują go na podstawie własnych doświadczeń? Chcemy by rodzice motywowali swoje dzieci za pośrednictwem naszej aplikacji – mówią jej twórcy. Jakie mają podstawy co do tego, by w ogóle sądzić, że rodzice chcieliby z takiej aplikacji skorzystać?

Mizianie po majciorach cześć 4, epizod 2043

Maciej Budzich jest znany z wyrażania opinii w stylu – “Jak nie robią nam organizatorzy laski, to o tym nie wspominamy.” Drogi Maćku, niektórzy, jeżeli nie mają nic do napisania w danym temacie to po prostu tego nie robią. Ja np. nie chcę,, aby w przyszłości ktoś skierował do mnie słowa parafrazujące Władysława Frasyniuka – Przemek, pier****sz, nie było cię tam! Z drugiej strony, robienie wideo, w którym “robienie laski” młodym ludziom tylko dlatego, że odważyli się przyjechać na Startup Weekend Poznań nie ma najmniejszego sensu. Szczególnie, że pomysł jaki stoi za ich plecami budzi wiele wątpliwości. Pomysł jak pomysł, warty jest tyle co worek pierza. Za siedmioosobowym składem nie stoi żadne doświadczenie biznesowe. Nieraz czytałem o tym, że sam pomysł nie wystarczy. Liczy się zespół, przygotowanie, koncepcja biznesowa. Bullshit!

 

Nie neguję udziału w imprezach takich jak ta, która odbyła się w Poznaniu w ostatni weekend, ale powszechne grupowe “fapowanie” przypomina mi sytuację rodem z piłkarskiego boiska. Wystarczy jedna udana akcja losowo wybranego piłkarza, by dziennikarze rozpłynęli się w zachwycie nad grą jego i całej reprezentacji Polski. Później przychodzą dwie straty piłki i reprezentacja zostaje zmieszana z błotem. Nie popadajmy ze skrajności w skrajność.

Jaki jest wniosek z tej smutnej dysputy? Nie zawsze zwycięzca jest prawdziwym wygranym. Tak było w przypadku pierwszej edycji Startup Weekendu w Warszawie. Wygrał wtedy CityRace.me. Co się dzieje z tym projektem dzisiaj? Został zakwalifikowany do finału Startup Fest. Czy działa? Nie. Bo po co. Prawdziwym zwycięzcą tamtego Startup Weekendu okazała się Ola Sitarska i jej MyGuidie.com. Tym razem kciuki trzymam za Webdeal ze Startup Weekend Poznań..

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA