Ochroni twoje dane w sieci. Privacy Protector - polski start-up ma ambitne plany
Zainwestowali 500 tys. złotych i pracowali nad serwisem 3 lata – dużo i długo. Ale już ruszyli i plany mają ambitne – 500 tys. użytkowników w ciągu pierwszego roku i 5 milionów w ciągu 3 lat. Privacy Protector – tak nazywa się polski start-up, który chce ochronić nasze dane w sieci (nie za darmo oczywiście). Po to by nikt bez naszej wiedzy z nich komercyjnie i niekomercyjnie nie korzystał.
Nie powinienem może zdradzać blogowej kuchni, ale w tym przypadku uchylę nieco rąbka tego, jak wygląda czasem ‚współpraca’ ze start-upami. Błażej Marciniak – jeden z twórców Privacy Protector słał do nas maile, zaczepiał na Facebooku i dzwonił… próbując zainteresować tematem swojego przedsięwzięcia. I wiecie jak to jest – czasami bez większego powodu nie czuje się ‚mięty’ by zająć się tematem. Czasami wyczuwasz nie dość duży potencjał medialny, czasami zbyt dużą ilość pracy, którą należałoby wykonać by dany wpis o start-upie powstał, a jeszcze czasami charakterystyka projektu nie do końca odpowiada twoim zainteresowaniom. Ale Błażej był konsekwentny. I kiedy w końcu udało nam się dłużej porozmawiać, to przekonałem się, że zarówno sam projekt, jak i przedsiębiorca mają wiele ciekawego do zaoferowania.
– Wszyscy potrzebujemy poszanowania prywatności. Zwłaszcza w internecie, gdzie pobiera się informacje o użytkownikach wg zasady: „co nie jest zablokowane, jest dozwolone” – mówił Marciniak i trudno było odmówić mu racji.
Szczególnie, że zaraz dodał:
– Zwykły użytkownik internetu jest bezsilny wobec firm zajmujących się handlem danych o użytkownikach. Nasz produkt wychodzi na przeciw temu problemowi.
Privacy Protector oferuje usługi ukrywania swojej prywatności w sieci. W jaki sposób?
– Ideą jest połączenie VPN i P2P, z dynamicznym kierowaniem ruchem, tak, żeby zapewnić maksymalną losowość w dobieraniu połączeń, jakimi łączysz się z Internetem. Ruch z komputera idzie różnymi drogami do sieci, nigdy w całości jedną trasą. Trochę to przypomina Skype. Ponieważ nic nie jest jawne i zawsze przebiega inaczej, praktycznie nic się nie da powiedzieć o Twojej aktywności w Sieci – nawet Twój dostawca Internetu nic nie wie, widzi tylko zaszyfrowany ruch idący wszędzie.. i nigdzie konkretnie – mówi podekscytowany Marciniak.
Po co? – pytam.
– Zastosowań jest wiele: od ograniczania ryzyka kradzieży tożsamości w sieci, po tworzenie wirtualnych środowisk roboczych w Internecie, z korzyścią współpracy online ale z zachowaniem prostoty w podłączeniu i pełnego bezpieczeństwa danych – np. bez konieczności dawania dokumentów na serwery Google czy Adobe, aby nad nimi pracować wspólnie. Słyszałeś może o Hamachi lub LogmeIn? Takie funkcje, ale proste w realizacji, bez wiedzy o konfiguracji VPN, adresów IP, firewalli…
Privacy Protector to dwa rodzaje produktów: darmowy RiccoVPN z maksymalną przepustowością sieci szyfrowanej do 512 kb/s oraz IP Pretorian – pełne oprogramowanie z możliwością ukrywania prawdziwego adresu IP użytkownika, wersji systemu operacyjnego i przeglądarki, szyfrowania i zabezpieczenia pobieranych plików, dostępem do serwisów ograniczonych do określonych adresów IP (znam kilka takich serwisów, gdzie to się bardzo przydaje…), zabezpieczeniem transmisji plików z sieci torrent i szeregu innych opcji.
Ile kosztuje? 4 zł miesięcznie.
Czy to legalne? – pytam zaczepnie.
– Oczywiście – odpowiada Marciniak i tłumaczy mi, że według prawa nie wolno fałszować numerów telekomunikacyjnych; natomiast sieć IP nie ma takich ograniczeń.
Privacy Protector adresuje swoje usługi nie tylko do indywidualnego internauty.
– Rozmawiamy z dużymi wydawcami medialnymi. Nasze usługi pozwolą na bezpieczny dostęp do internetu dziennikarzom na placówkach (np. w Chinach, gdzie konieczność szyfrowania jest bardziej niż wskazana), czy po prostu na stworzenie bezpiecznej sieci korporacyjnej – mówi Marciniak
i na koniec dodaje:
– Jestem pewny, że przekonamy do swoich usług wielką rzeszę osób.
A ja jestem przekonany, że jeśli będzie równie konsekwentny w realizowaniu swoich planów jak w przypadku próby zainteresowania nas swoim przedsięwzięciem, to wszystko jest możliwe.