REKLAMA

AntiSec i LulzSec - akcje rodem z hollywoodzkiego filmu

21.06.2011 12.30
AntiSec i LulzSec – akcje rodem z hollywoodzkiego filmu
REKLAMA
REKLAMA

W ciągu ostatnich dni na Spider’s Web pojawiły się dwa teksty dotyczące bezpieczeństwa. Nieprzypadkowo – ostatnio poczynania hakerów i zorganizowanych grup hakerskich przybrały na sile, i to niewyobrażalnie. Kto pamięta film “Hakerzy” z 1995 roku z Angeliną Jolie? Pewnie wielu. Tylko, że wtedy internet dla przeciętnego człowieka był lekką abstrakcją. Podobne rzeczy jak w “Hakerach” dzieją się teraz na naszych oczach. LulSec czy Anoni? Proszę bardzo. Dwie najbardziej medialne grupy hakerskie połączyły siły, by pokazać światu, że kolos bezpieczeństwa stoi na nogach z waty.

Kilka dni temu LulzSec obrzucał się błotem z Anonami – wojenka była ciekawa. Anoni, którym przyświeca od jakiegoś czasu misja i ideologia nie do końca potrafili zgodzić się z postulatami LulzSec’u. Bo LulzSec jako grupa hakerska robił wszystko dla zabawy – przynajmniej tak wydawało się po oświadczeniach publicznych. W końcu “Lulz” to śmiech. Jednak sprawy przybrały bardzo ciekawy obrót. LulzSec, przez swoje lekkie podejście i atakowanie czego popadnie ( w tym serwerów i stron gier) naraził się na negatywny odbiór wśród wielu “geeków”.

Szybko powstały grupy, które – idąc za ideologią LulzSecu “skoro coś ma dziurę to ją wykorzystajmy” – postanowiły znaleźć dziury w samym LulzSecu. Ot, dla śmiechu. Akcja obnażania ostatnio najbardziej aktywnych medialnie hakerów przybrała poważny rozmiar i prawdopodobnie kilku ważnyc członków LulzSecu zostało obnażonych. trony takie jak LulzSec Exposed czy blog th3j35t3r’a (przetłumaczone z l33t “thejester’a”) dostarczają ciekawych informacji o członkach LulzSecu i nawet logów z rozmów. Na ile są one trafne – to już osądzi FBI, które też mocno zaangażowało się w rozpracowywanie grupy.

Na chwilę obecną okazuje się, że członkowie LulzSec’u to w większości byli Anoni i znane w środowisku hakerskim osobistości. Ba, nawet niehakerskim – w całą akcję wplątany jest też Barret Brown, dziennikarz piszący między innymi do Guardiana. Śledzenie na bieżąco toku wydarzeń, rozmów na Twitterze, domniemanych logów czy wpisów blogowych dostarcza nielada rozrywki i wprowadza w klimat rodem z “Hakerów” właśnie. Walka z czasem, niepewność, próby zdemaskowania – istny film.

Czy to przez niepewność i bliskie widmo zdemaskowania, czy z innych powodów LulzSec zmienił starategię i zainicjował akcję #AntiSec. To odejście od “everything for lulz” i postawienie na wyższe cele. Manifest jest jasny – chodzi o ataki na strony rządowe, banków itp. oraz wykradanie czego się da. Cel? Pokazanie, jak słabe zabezpieczenia stosują poważne instytucje i ogólnie rozumiana walka z korupcją. Do akcji dołączyli niedawni wrogowie – Anoni – oraz sukcesywnie dołaczają inne grupy hakerskie z całego świata. LulzSec przestał być tylko strzelającą gdzie popadnie torpedą. Z mocnym medialnym rozgłosem i poparciem stworzył prawdopodobnie najgłośniejsze tego typu hakerskie przedsięwzięcie ery Web 2.0.

Pogodzenie się z Anonami i wspólny cel są dla LulzSec’u być albo nie być. Wrogowie, których narobili sobie poprzednimi atakami skuszeni ideą mogą przynajmniej trochę wyhamować demaskatorskie działania, a sam LulzSec staje się w mediach tym, który przez nielegalne działania realizuje zaszczytny cel. To genialne posunięcie, chociaż powodowane przyparciem do ściany.

Przemek Pająk napisał wczoraj, że najbardziej niebezpieczni cyberprzestępcy to tacy, którymi powoduje chęć zysku i o których nie jest głośno – o to prawda. Przyznał to też LulzSec w jednym z butnych twittów. Cała akcja #AntiSec skierowana jest właśnie w tym kierunku. Ma pokazać, że skoro ataki i wykradanie informacji ważnej wagi jest tak proste, to nikt nie gwarantuje, że nie zdarzyło się to wcześniej i nie będzie zdarzać.

I chociaż opinie, iż #AntiSec doprowadzi do dalszych zmian prawa i spowoduje “globalne oświecenie na temat bezpieczeństwa” są przesadzone, to z pewnością cała akcja godna jest obserwacji. To nawet lepsze, niż oglądanie “Hakerów”, bo dzieje się tu i teraz i można mieć wrażenie, że uczestniczy się w toku wydarzeń. Nic, tylko rozsiąść się wygodnie z popcornem i colą.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA