REKLAMA

Poznajcie Blekko - nowego zabójcę Google'a

02.11.2010 09.10
Poznajcie Blekko – nowego zabójcę Google’a
REKLAMA
REKLAMA

Mierząc po tym kto i jak napisał, to Blekko musi być rzeczywiście potężnym zagrożeniem dla Google’a: Wall Street Journal, New York Times, CNN, Cnet, ABCNews, a potem rzesza przepisywaczy w ciągu zaledwie jednego dnia. O co tyle krzyku? O nową wyszukiwarkę internetową, która zamiast poszerzać wyniki wyszukiwania, zawęża je. Koncept może i fajny, ale co z tego, kiedy wyniki wyszukiwania takie sobie.

Jeśli w pierwszy dzień listopada przeglądałeś najważniejsze źródła piszące na temat technologii w internecie, to nie mogłeś przegapić premiery Blekko.com – start-upu na rynku wyszukiwania informacji w internecie, który za cel wziął sobie to, gdzie ponoć Google szwankuje – w wszechobecnym spamie oraz trikom SEO, dzięki którym kiepskie źródła mają wysokie pozycje na liście wyników wyszukiwania.

Blekko nie jest zwykłym małym start-upem. Zebrał na start aż 24 miliony dolarów od tzw. inwestorów-aniołów, wśród których znajdziemy geniusza internetowych inwestycji Marca Andreessena. No i cieszy się atencją mediów na całym świecie – a to, jak wiemy, w dzisiejszych czasach, co najmniej połowa sukcesu. Jaki Blekko pomysł na sukces? Zawężenie wyników wyszukiwania do zapytań kontekstowych, a przy okazji korzystanie z wyników wyszukiwania innych użytkowników wyszukiwarki. Czyli z jednej strony pozbawienie tryliona nędznych stron prezencji w wynikach wyszukiwania, a z drugiej dodanie elementu społecznościowego do procesu wyszukiwania.

Na pierwszy plan obdartych ze spamu idzie siedem podstawowych kategorii: zdrowie, przepisy kulinarne, motoryzacja, hotele, teksty piosenek, osobiste finanse i szkoły wyższe. Wkrótce mają pojawić się kolejne „uwolnione” kategorie. Co więcej? Można tworzyć własne inteligentne „slash-tagi”, np. iPad/Amazon – gdzie wyszukiwarka wyrzuci nam informacje o iPadzie tylko ze strony Amazon.com, czy Obama/humor – gdzie znajdziemy humoreski na temat Pana Prezydenta Stanów Zjednoczonych.

To tylko część innowacji Blekko.com. Pomysł na wyszukiwarkę Blekko świetnie przedstawia szef projektu – Rich Skrenta. Warto dokładnie prześledzić prezentację:

blekko: how to slash the web from blekko on Vimeo.

Wszystko wygląda świetnie „na papierze”. Rzeczywistość przynosi jednak szereg wątpliwości. Po pierwsze – w dobie, kiedy Google przyspiesza i automatyzuje proces wyszukiwania informacji z Google Instant, czas tracony na definiowanie własnych „slash-tagów” jest czasem zmarnowanym, żeby nie powiedzieć nieefektywnym. Po drugie – korzystając z Google.com użytkownicy w ogóle nie muszą „myśleć”, po prostu wpisują zapytanie, a zanim je do końca wpiszą, mają już wynik wyszukiwania, którego oczekiwali i którego nie oczekiwali. To drugie jest o tyle ważne, że z jednej strony poszerza horyzonty umysłowe szukaczy, a z drugiej dale Google’owi dużo większe możliwości do zarobku. Po trzecie i najważniejsze – wystarczy porównać wyniki wyszukiwania Blekko.com z Google.com; każdy ma przecież swoje własne benchmarki – własne nazwisko, własna marka, czy własny ulubiony temat, w którym czujemy się najlepiej; czy Blekko.com rzeczywiście wyrzuca najważniejsze informacje na pierwszy plan? No właśnie?. To ja poproszę o trochę spamu.

Miałem przyjemność rozmawiać z kilkoma prominentnymi przedstawicielami Google’a: wiceprezesem odpowiedzialnym za rozwój Chrome’a – Sundarem Pichai’em, prezesem polskiego oddziału Arturem Waliszewskim, czy rzeczniczką prasową Martą Jóźwiak. Wszyscy oni, instruowani wytycznymi centralnego PR, mówią jednym głosem – doceniamy konkurencję; jeśli pokaże coś lepszego nie będziemy mieć problemu z tym, żeby użytkownicy do niej przeszli. To niezwykle mocny argument marketingowy. Jak na razie sprawdza się w 100% w każdym przypadku analizy kolejnego Google-killera.

Zdaje się, że algorytm wyszukiwania informacji w sieci autorstwa Page’a-Brina ciągle nie ma konkurencji. Prawie jak receptura Coca-Coli. Niby na rynku setki naśladowców, a Colę rozpoznamy po pierwszym komunikacie przesłanym do mózgu przez kubki smakowe na naszym języku.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA